Ponad pół promila alkoholu w wydychanym powietrzu po wypłukaniu ust odświeżającym płynem. To nie żart. Do śmiechu w czasie policyjnej kontroli nie było też Jackowi Wilkansowi z Piekar Ślaskich.
Pan Jacek każdy wyjazd do pracy poprzedzał poranną toaletą. Tak stał się także owego feralnego dnia, kiedy tuż przed wyjściem z domu użył płynu do płukania ust.
Chwilę potem został zatrzymany do rutynowej kontroli przez policję. Poddano go badaniu na trzeźwość. I jakież było zdziwienie mężczyzny, kiedy alkomat pokazał 0,7 promila w wydychanym powietrzu.
- Byłem zaszokowany sytuacją. Najpierw śmieszną. Potem przestała być śmieszna i zaczęła być poważna. Poinformowałem funkcjonariuszy, że jestem trzeźwy, a tylko płukałem usta – mówi Jacek Wilkans.
I dodaje, że to było, jak zły sen, gdyż funkcjonariusze nie chcieli słuchać wyjaśnień. - Poczułem się jak przestępca. Widzieli mnie sąsiedzi, jak musiałem zjechać na bok, jak byłem badany – relacjonuje.
Na badania, bez prawa jazdy
Po kwadransie przeprowadzono kolejne badanie, które pokazało wynik zero przecinek zero. Potem jeszcze raz i również okazało się, że pan Jacek jest trzeźwy.
Ale policjantów to nie przekonało. Mężczyzna trafił na badanie krwi. Policjanci zabrali mu prawo jazdy i poinformowali, że do trzydziestu dni sprawa się wyjaśni.
Trzeba tylko poczekać na wynik badania laboratoryjnego. - Nie mamy sobie nic do zarzucenia. Działaliśmy zgodnie z prawem - stwierdza Piotr Budzyń z policji w Piekarach Śląskich.
Po dwóch tygodniach policjanci zwrócili mężczyźnie prawo jazdy. Ale przeprosin za zajście pan Jacek się nie doczekał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24