Po co naprawdę jeździmy na Wyspy?

 
Do Londynu jeździmy nie tylko zarabiać...
Źródło: TVN24

Po co jeździmy do Wielkiej Brytanii? Okazuje się, że nie tylko po to, by zarabiać funty. Do Londynu ściągają zawiedzeni małżonkowie, bo nad Tamizą można się rozwieść szybko i tanio. W ubiegłym roku brytyjskie urzędy unieważniły ok. 7 tys. polskich małżeństw - pisze "Polska".

W Anglii można dostać rozwód w pół roku i zapłacić za to jedynie 1,3 tys. zł. Nic dziwnego, że polskie małżeństwa coraz częściej decydują się na unieważnienie małżeństwa nad Tamizą. Tylko w ubiegłym roku z "brytyjskiego wariantu" rozwiązania małżeńskiego kontraktu skorzystało 7 tys. polskich par.

W Polsce nie jest taniej

Jak podaje dziennik, procedura trwa cztery miesiące, często nie wymaga nawet stawiania się w sądzie. Barierę językową pomagają przełamać polscy adwokaci, których w Wielkiej Brytanii jest już około stu.

Do unieważnienia małżeństwa zagranicą zachęcają również koszty rozprawy. W Polsce opłata sądowa w przypadku pozwu rozwodowego wynosi 600 zł. Ale już honorarium dla pełnomocnika prawnego jest zróżnicowane i uzależnione od konkretnej sprawy. Koszt pomocy prawnej wraz z tzw. zastępstwem przed sądem waha się w od 2,5 do 4,5 tys. - szacuje "Polska" i podpowiada: równie łatwo można rozwieść się w Hiszpanii, Danii i Finlandii.

Źródło: Polska

Czytaj także: