Zawodowo jestem skończony - stwierdził w rozmowie z reporterem TVN24 płk Mikołaj Przybył, który w poniedziałek postrzelił się w policzek z prywatnej broni. Pytany, czy planował to, co zrobił, odpowiedział krótko: nie. We wtorek mówił, że chciał popełnić samobójstwo.
Rozmowa z reporterem TVN24, z którym Przybył początkowo nie chciał rozmawiać, trwała krótko: 3-4 minuty i odbyła się bez kamery, za to w obecności pilnującego go funkcjonariusza żandarmerii wojskowej.
Pułkownik stwierdził, że nie planował tego, co zrobił, i dopiero teraz dociera do niego to, co się wydarzyło w poniedziałek. Nie wyjaśnił, czy nie planował próby samobójczej, czy tego, co ostatecznie zrobił, czyli samookaleczenia
Tego, co się stało Przybył - jak zapewnił reportera TVN24 - bardzo żałuje ze względu na rodzinę, nie chciał bowiem, żeby w takim stanie go widziała. Ale też, jak powtórzył, "bronił honoru Wojska Polskiego".
Pułkownik stwierdził, że jego życie zawodowe jest skończone, nie doprecyzował jednak, co ma na myśli. Dopytywany, czy chce wrócić do pracy w prokuraturze, podkreślił za to, że musi się pozbierać i za wcześnie o tym wszystkim mówić.
Śledztwo po postrzale
W czwartek prokurator trafi do 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego z Polikliniką w Bydgoszczy, który ma oddział psychiatryczny. Do szpitala pojedzie karetką w towarzystwie lekarza. Tam przejdzie badania psychiatryczne.
Stan pułkownika lekarze określają jako dobry, a ranę postrzałową policzka jako powierzchowną i niezagrażającą życiu. - Jest spokojny, czuje się dobrze, nie ma powikłań po zabiegu, wydaje się, że będzie wracał do zdrowia - powiedziała dyrektor placówki Krystyna Mackiewicz.
Przybył postrzelił się w poniedziałek w przerwie konferencji, na której krytykował pomysł zlikwidowania wojskowej prokuratury i odpierał zarzuty o złamanie prawa w postępowaniu dotyczącym przecieku ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Strzelił do siebie z broni prywatnej, na którą miał pozwolenie (zgodnie z przepisami na teren prokuratury nie można wnosić broni palnej ani amunicji).
Po postrzeleniu się przez Przybyła ujawnił się konflikt między wojskowymi a cywilnymi śledczymi. Po stronie pułkownika stanął szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztof Parulski, w kontrze był prokurator generalny Andrzej Seremet.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. PAP