Jeśli PKW odrzuci nasze sprawozdanie, będziemy się domagać zadośćuczynienia - zapowiedział szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. To, co Błaszczak nazwał "uderzeniem w PiS" ma jego zdaniem "na celu zniszczenie opozycji w naszym kraju" i doprowadzi do "końca demokracji".
W czwartek Państwowa Komisja Wyborcza zebrała się, by zdecydować w sprawie sprawozdania finansowego komitetu PiS z wyborów parlamentarnych z 2023 roku. Od komisji zależy, czy partia dostanie subwencję na cele statutowe oraz dotację podmiotową. Wątpliwości wobec komitetu PiS dotyczą agitacji wyborczej podczas wydarzeń finansowanych z publicznych pieniędzy.
Błaszczak: chodzi o to, żeby skończyła się w Polsce demokracja
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak w czwartek na konferencji w Sejmie odpierał zarzuty. - Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy inaczej traktowani niż inne podmioty działające na polskiej scenie politycznej, co jest skandalem. To jest nierówne traktowanie partii politycznych i to samo w sobie jest złamaniem prawa - przekonywał.
- A jeżeli do tego dodamy fakt, że mimo pozytywnego orzeczenia biegłego rewidenta, mimo pozytywnej opinii Krajowego Biura Wyborczego wciąż stawiane są nam zarzuty, to w tym wszystkim o jedno chodzi - chodzi o to, żeby w Polsce skończyła się demokracja - dodał.
To, co Błaszczak nazwał "uderzeniem w PiS", ma jego zdaniem "na celu zniszczenie opozycji w naszym kraju". - Będziemy domagać się zadośćuczynienia, jeśli sprawozdanie PiS zostanie odrzucone - zapowiedział. Podkreślił, że PiS "nie zostawi tak tej sprawy" i wciąż liczy na to, że PKW "oprze się naciskom, które są na nią wywierane przez ministrów rządu Donalda Tuska".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP