- Zwrot wraku i komisja to dwie różne rzeczy - stwierdziła w "Jeden na jeden" Julia Pitera (PO), tłumacząc dlaczego PO w Parlamencie Europejskim była przeciw proponowanemu przez PiS zapisowi dotyczącemu międzynarodowego śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. - PiS domagałby się postawienia przed komisją różnych polskich polityków i świat rozdrapywałby od nowa różne polskie problemy wewnętrzne na forum międzynarodowym - przekonywała Pitera.
W czwartek Parlament Europejski przyjął rezolucję w której "wzywa władze rosyjskie do niezwłocznego zwrócenia Polsce wraku polskiego samolotu rządowego Tu-154 oraz wszystkich jego czarnych skrzynek". Sama rezolucja dotyczy sprawy zabójstwa lidera rosyjskiej opozycji Borysa Niemcowa oraz stanu demokracji w Rosji. Znalazł się w niej paragraf dotyczący wraku tupolewa.
Europosłowie PiS chcieli, aby w rezolucji znalazło się jeszcze jedno zdanie - o tym, żeby objąć katastrofę w Smoleńsku międzynarodowym, niezależnym śledztwem. Na ten zapis PE się jednak nie zgodził.
"PiS działa na szkodę państwa polskiego"
Sprawę komentowała w "Jeden na jeden" Julia Pitera.
- Ta rezolucja to był wspólny projekt, przygotowany przez wszystkie frakcje polityczne - mówiła europosłanka . Jak dodała wniosek o zwrot tupolewa został wprowadzony na wniosek PiS, ale "przy zgodzie Platformy Obywatelskiej".
Pitera tłumaczyła jednak, że zwrot wraku i międzynarodowe śledztwo to dwie różne rzeczy. - PiS działa na szkodę państwa polskiego, bo chciało również czegoś, na co nie mogliśmy się zgodzić - międzynarodowego śledztwa - mówiła Pitera.
"Zwrot wraku i komisja to dwie różne rzeczy"
Jak przekonywała, doskonale znamy scenariusz, który pisaliby wówczas politycy PiS, bo "PiS pisze go od pięciu lat". Jej zdaniem, naiwnością jest myślenie, że przed komisją stanęłaby jakakolwiek osoba którą "podejrzewa się o to, że jej zaniechanie czy zaniedbanie było przyczyną katastrofy, ale jest obywatelem rosyjskim".
- Rosjanie się nie przejmują, naprawdę - mówiła Pitera w "Jeden na jeden". - PiS domagałoby się postawienia przed komisją różnych polskich polityków i świat, zanim zajmować się rzeczami, które są ważne, rozdrapywałby od nowa różne polskie problemy wewnętrzne na forum międzynarodowym - dodała.
Pitera tłumaczyła, że w Parlamencie Europejskim jest 750 posłów, a przeciw zapisowi o międzynarodowym śledztwie zagłosowało ponad 500. - Zwrot wraku i komisja to dwie różne rzeczy - przekonywała europosłanka. - Za powstaniem tej komisji głosowało tylko około 120 - dodała.
Kwestia wraku
Europosłanka w "Jeden na jeden" była też pytana dlaczego PO zgodziło się na zapis dotyczący wraku tupolewa, choć wcześniej pozwalało, by wrak i czarne skrzynki pozostały w rękach Rosji. - Do zakończenia śledztwa dowodów się nie wydaje. Tak jest w każdym kraju - mówiła Pitera. Dopytywana, czy nie było jednak naiwnością myślenie, że Rosja przeprowadzi to śledztwo rzetelnie odpowiedziała: "Niezależnie od tego, na co byśmy się z Rosjanami umówili i niezależnie od tego, co było odpisane, naprawdę pan wierzy, że Rosjanie oddaliby Polsce wrak?" - My naprawdę się zachowujemy, jakby Rosja była państwem w którym jeżeli zawrze się umowę, to ta umowa będzie dotrzymana. Przecież to nie jest prawda - stwierdziła europosłanka PO.
Zarzuty dla działacza PO
Julia Pitera skomentowała też sprawę działacza PO z Piaseczna, Łukasza K. który został usunięty z partii, a sąd zdecydował o jego aresztowaniu na 3 miesiące. Mężczyzna jest podejrzany o korupcję. W opinii sądu areszt jest zasadny, ponieważ "zachodzi obawa matactwa i podejrzanemu grozi surowa kara". - Wie pan, czemu mnie szlag trafia w takich sytuacjach? Bo nie mam zielonego pojęcia, kto to jest Łukasz K. - mówiła w "Jeden na jeden" Pitera. - Jak widzę jakiegoś pana Łukasza K. to się zastanawiam co on w ogóle robił w PO, kto to jest? - dodała.
Autor: kde/tr / Źródło: tvn24