- Nie chciałabym być szefem CBA, mam skrzywienie w kierunku jawności – deklarowała w „Magazynie 24 godziny” Julia Pitera. Autorka raportu o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym uważa, że jej obecnemu szefowi można postawić zarzut przekroczenia uprawnień.
- Nie jest dobra sytuacja, gdy nie mogę odmówić premierowi – tak Pitera skomentowała wypowiedź Donalda Tuska dla „Superexpresu”. Premier stwierdził, że chciałby, by posłanka została nowym szefem CBA. - To dla mnie olbrzymi ładunek zaufania, ale obawiam się, że nie podołałabym temu – dodała.
Pitera stwierdziła, że „ma skrzywienie w kierunku jawności” i dlatego nie widzi się jako szefowa tajnych służb. Jej zdaniem, na czele CBA powinien stanąć ktoś spoza polityki, na przykład policjant.
Według Pitery, przez ostatnie dwa lata CBA było praktycznie poza wszelką kontrolą. - To niebezpieczne. PO już w kampanii wyborczej zrobiła raport, w którym było sporo niepokojących informacji. To trzeba zweryfikować – uważa posłanka.
"Z mojego raportu nic nie wyciekło"
Pitera zdementowała prasowe informacje o przygotowywanym przez nią raporcie. - Jest jeden wydrukowany raport, ma go premier. Drugi jest w formie elektronicznej w moim komputerze. Nic nigdzie nie wyciekło – podkreśliła. - W tym raporcie jest odtworzenie zdarzeń. Nic, czego nie mogłam zweryfikować, do niego nie weszło – dodała.
Posłanka zapewniła, że raport zostanie ujawniony, gdy porozmawia o nim z premierem. – On ma ogromne znaczenie dla komisji śledczej, bo wskazuje jej krąg świadków. Skróciłam im drogę - zapewniła.
Pitera przyznała, że przed napisaniem raportu nie rozmawiała z Mariuszem Kamińskim. - Nie mam możliwości wzywania go na dywanik. Pierwszy jest premier, a Kamiński jako jedyny nie poprosił go o rozmowę. Nie chcę przekraczać swoich uprawnień – tłumaczyła.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24