W piątkowym głosowaniu w Sejmie zabrakło jednego głosu do uzyskania większości bezwzględnej, pozwalającej na odrzucenie weta Senatu do ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Od głosu wstrzymały się jedynie dwie posłanki PiS: Anna Dąbrowska-Banaszek i Józefa Szczurek-Żelazko. Przeciw odrzuceniu weta, ramię ramię z opozycją, zagłosowali posłowie Kukiz'15. Tym samym PiS straciło szansę na przyjęcie tego prawa. Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, że "uczyni wszystko, żeby ustawa wróciła".
Sejm nie zdołał w piątek odrzucić weta Senatu w sprawie ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta.
W głosowaniu udział wzięło 448 posłów. Większość bezwzględna - która jest konieczna do odrzucenia senackiego weta - wynosiła 225 posłów. Do jej uzyskania zabrakło jednego głosu. Za odrzuceniem uchwały Senatu zagłosowało 224 posłów, przeciw było 222, 2 posłów wstrzymało się od głosu.
Wstrzymały się tylko dwie posłanki PiS
Wśród 224 posłów, którzy chcieli odrzucenia senackiej uchwały, było 220 posłów PiS z 222 biorących udział w głosowaniu.
Spośród wszystkich parlamentarzystów wstrzymały się od głosu dwie posłanki, obie z PiS: Anna Dąbrowska-Banaszek i Józefa Szczurek-Żelazko. Dąbrowska-Banaszek jest lekarką, zaś Szczurek-Żelazko - byłą wiceminister zdrowia. Gdyby jedna z nich oddała głos, na sali byłaby większość bezwzględna. Nikt z PiS nie głosował za przyjęciem uchwały.
Natomiast za podtrzymaniem weta Senatu głosowało 123 posłów KO, czyli wszyscy z klubu biorący udział w głosowaniu (nie głosowały trzy osoby), 43 posłów Lewicy, czyli wszyscy z klubu biorący udział w głosowaniu (nie głosowała jedna osoba).
Za przyjęciem uchwały głosowali wszyscy posłowie Koalicji Polskiej (których jest 24), wszyscy posłowie Konfederacji (których jest 9), wszyscy posłowie Porozumienia (których jest 4), wszyscy posłowie Kukiz'15 (których jest 3), wszyscy posłowie Lewicy Demokratycznej (których jest 3), wszyscy posłowie koła Wolnościowcy (których jest 3). Za przyjęciem uchwały było też 5 posłów Polski 2050, czyli wszyscy biorący udział w głosowaniu (jedna osoba nie głosowała).
Choć Kukiz'15, które ma umowę o współpracy z PiS, zazwyczaj popiera partię rządzącą w głosowaniach, tym razem opowiedziało się za przyjęciem weta Senatu i tym samym odrzuceniem ustawy. Do głosowania doszło kilka minut po tym, jak w bloku pominięto to dotyczące nowelizacji ustawy o referendum lokalnym, ważnej dla Pawła Kukiza. Punkt ten został zdjęty z porządku obrad na niedługo przed głosowaniem.
ZOBACZ TAKŻE: Ustawa ważna dla Pawła Kukiza "spadła", kilka minut później posłowie Kukiz'15 przyczynili się do przegranej PiS >>>
Tymczasem w kole Polskie Sprawy w sprawie ustawy o jakości w opiece zdrowotnej głosy były podzielone: uchwałę Senatu poparł Andrzej Sośnierz, który jest lekarzem, a przeciw niej głosowali Zbigniew Girzyński i Agnieszka Ścigaj.
Głosy podzielone były też wśród posłów niezrzeszonych: uchwałę poparli Ryszard Galla, Hanna Gill-Piątek, Wojciech Maksymowicz, który jest lekarzem i Paweł Szramka. Przeciw niej głosowali Zbigniew Ajchler i Łukasz Mejza. Jeden poseł niezrzeszony, Michał Wypij, nie głosował.
Niedzielski: uczynię wszystko, żeby ustawa wróciła
Sytuację skomentował na Twitterze minister zdrowia Adam Niedzielski.
"To smutny dzień, kiedy interes pacjenta przegrywa z interesem korporacji. Jednak biorę na siebie tą przegraną. Ja zainicjowałem projekt ustawy o jakości i ja biorę odpowiedzialność za to, żeby ostatecznie pacjent zyskał należną mu jakość. Uczynię więc wszystko, żeby ustawa wróciła" – napisał.
Środowiska medyczne wyrażały sprzeciw, Senat miał zastrzeżenia natury konstytucyjnej
Komentarz opublikowała również posłanka Platformy Obywatelskiej Monika Wielichowska. "Wygraliśmy głosowanie w sprawie ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Tym samym 50 mln z naszych składek zdrowotnych, które trafiają do NFZ i powinny zasilić system ochrony zdrowia, NIE zasili sportu" - napisała.
"Szeroko krytykowana ustawa o jakości w ochronie zdrowia właśnie upadła - Sejm nie zdołał odrzucić senackiego weta. Bylejakości już dziękujemy, pora na prawdziwe no-fault i bezpieczeństwo pacjenta!" - napisała natomiast Marcelina Zawisza, posłanka Lewicy.
Prezesi samorządów zawodów medycznych apelowali do posłów o nieprzyjmowanie ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w jej obecnym kształcie. W ich opinii nie wnosi ona pozytywnych rozwiązań systemowych, a wręcz przeciwnie - działałaby na szkodę pacjentów i medyków. Zadeklarowali gotowość do wzięcia udziału w przygotowaniu zupełnie nowego projektu ustawy o jakości.
Na etapie prac w Senacie zastrzeżenia do ustawy zgłaszała między innymi przewodnicząca senackiej komisji zdrowia Beata Małecka-Libera. Mówiła, że dokument jest "niespójnym zlepkiem" niepowiązanych ze sobą przepisów i stanowi kolejny etap centralizacji służby zdrowia. Podnosiła, że "druzgocącą" opinię o ustawie przedstawiło senackie Biuro Legislacyjne, według którego budzi ona zasadnicze zastrzeżenia natury systemowej i konstytucyjnej, a na tym etapie procedowania ustawy nie jest możliwe ich usunięcie. Senator akcentowała też, że krytyczną ocenę ustawy przedstawiły środowiska lekarskie, medyczne i pacjenckie.
Ustawa o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Co zakładała
Ustawa zakładała m.in. wprowadzenie wymogu obligatoryjnej autoryzacji dla podmiotów wykonujących działalność leczniczą, a udzielających świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Autoryzację miał wydawać prezes NFZ na pięć lat. Celem autoryzacji miało być potwierdzenie spełnienia przez podmioty wykonujące działalność leczniczą pewnych warunków dotyczących miejsca udzielania świadczeń opieki zdrowotnej, personelu medycznego i wyposażenia w sprzęt i aparaturę medyczną.
Ponadto zgodnie z ustawą podmioty wykonujące działalność leczniczą, czyli np. szpitale, miały mieć obowiązek monitorowania zdarzeń niepożądanych – w tym ich identyfikowania, zgłaszania i rejestrowania oraz prowadzenia analizy przyczyn takich zdarzeń.
Ustawa przewidywała wprowadzenie regulacji dotyczących ochrony personelu medycznego w związku ze zgłoszeniem zdarzenia niepożądanego, co w założeniu miało zachęcać do ujawniania możliwie jak największej liczby zdarzeń niepożądanych, bez obawy o ewentualne sankcje.
Przewidziano też rozwiązania mówiące, że sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary w stosunku do osoby, która zgłosiła zdarzenie niepożądane, którą jest lekarz, lekarz dentysta, pielęgniarka, położna, ratownik medyczny lub diagnosta laboratoryjny, zanim organ powołany do ścigania przestępstw dowiedział się o przestępstwie. Założono, że zgłoszenie zdarzenia niepożądanego nie chroni osoby je zgłaszającej, jeżeli w czasie popełnienia przestępstwa była w stanie nietrzeźwości, po użyciu alkoholu, pod wpływem środka odurzającego, substancji psychotropowej, środka zastępczego lub nowej substancji psychoaktywnej albo gdy spowodowany przez nią negatywny skutek u pacjenta został wyrządzony umyślnie lub zgłosiła zdarzenie niepożądane, wiedząc, że zdarzenie nie zaistniało albo niezgodnie z prawdą opisała jego przebieg, bezpodstawnie obciążając inną osobę odpowiedzialnością za skutek zdarzenia.
W ustawie była także mowa o wdrożeniu dwuinstancyjnego, pozasądowego systemu rekompensaty szkód z tytułu zdarzeń medycznych, obsługiwanego przez Rzecznika Praw Pacjenta - w miejsce obecnych wojewódzkich komisji do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych. Przewidywano też powołanie Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych, zapewniającego pacjentom rekompensatę za szkody związane z opieką zdrowotną. Ustawa pozwalała także na ewentualne przekazanie środków z funduszu zapasowego, w kwocie nieprzekraczającej 50 mln złotych, na zasilenie Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej, z przeznaczeniem na finansowanie kosztów kreowania postaw zdrowotnych i edukacji zdrowotnej.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sejm.gov.pl