Głosy będą przeliczone i jeżeli okaże się, że nie ma żadnych wątpliwości, to sprawa jest zakończona. To się wydarzy bardzo szybko - zapewniała w "Rozmowie Piaseckiego" Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii. Komentowała w tej sposób wnioski PiS o ponowne policzenie głosów w wyborach do Senatu w sześciu okręgach. Przekonywała też, że komisarze, którzy będą liczyć głosy, "to nie są ludzie z politycznego nadania".
W poniedziałek PiS złożyło wnioski do Sądu Najwyższego w ramach protestów wyborczych. Chodzi o ponowne przeliczenie głosów w sześciu okręgach w wyborach do Senatu.
Wniesione protesty rozpatrzy nowo utworzona Izba Kontroli Nadzwyczajnej w składzie trzech sędziów. Następnie cała Izba wyda uchwałę, w której może zdecydować o ponownym przeliczeniu głosów.
Skład Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN został wyłoniony przez nową Krajową Radę Sądownictwa, która z kolei została wybrana przez Sejm.
"Mamy prawo zapytać i policzyć te głosy"
O wnioskach partii rządzącej mówiła w "Rozmowie Piaseckiego" Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii.
- Jeśli dobrze wiem, w jednym z tych okręgów różnica to jest około 300 głosów. W 2000 roku 50 głosów zdecydowało o tym, że George Bush Jr. został prezydentem USA, a nie Al Gore. Mamy prawo zapytać i policzyć te głosy. Można przeliczyć te głosy? Można. (…) Jest konstytucyjne prawo, żeby zapytać? Jest - mówiła.
Dodała, że "jeżeli okaże się, że nie ma żadnych wątpliwości, to sprawa jest zakończona".
- To się wydarzy bardzo szybko i zakończymy tę historię - zapewniała.
Według Kodeksu wyborczego protest przeciwko ważności wyborów w okręgu można wnieść w dwóch przypadkach. Pierwszy z nich to sytuacja, w której doszło do "przestępstwa przeciwko wyborom, (…) mającego wpływ na przebieg głosowania, ustalenie wyników głosowania lub wyników wyborów".
Drugi to "naruszenie przepisów kodeksu dotyczących głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników wyborów, mającego wpływ na wynik wyborów".
Emilewicz nie potrafiła wskazać, na jakiej podstawie PiS złożył protesty. - Nie wiem, nie słyszałam, jakie jest uzasadnienie w tym wniosku - mówiła.
"Ja bym nie wpadała w tony histerii"
Emilewicz przekonywała, że komisarze, którzy będą liczyć głosy, "to nie są ludzie z politycznego nadania".
- Ja bym nie wpadała w tony histerii. Wybory się odbyły, zostały sprawnie przeprowadzone. Są wątpliwości, ktoś miał prawo powiedzieć, że ma wątpliwości i głosy są liczone - powiedziała.
Minister zapewniała, że "po wszystkich wątpliwościach, które są dzisiaj składane, będzie to najbardziej transparentne przeliczenie głosów, jakie kiedykolwiek się wydarzyło".
Emilewicz: nie ma powodu, by zmieniać premiera
Emilewicz była też pytana o proces tworzenia nowego rządu. Podkreśliła, że zostanie on utworzony bardzo szybko. - Trwają rozmowy koalicyjne. Jesteśmy zdeterminowani do tego, by porozumienie koalicyjne zostało zawarte jak najszybciej. (...) Rozmawiają liderzy partii, podejrzewam, że będzie komunikat jeszcze w tym tygodniu - powiedziała.
- Dyskusja na temat premiera została, myślę, jasno rozstrzygnięta. Mówił o tym mój szef Jarosław Gowin. Myślę, że tym kandydatem, wskazanym zresztą przez prezesa Kaczyńskiego, jest Mateusz Morawiecki. Nie ma powodu, żebyśmy w sytuacji, w której mamy budżet bez deficytu, superwzrost gospodarczy, bardzo dobrą sytuację międzynarodową, zmieniali konia w biegu. Akurat ten koń ciągnie wóz w bardzo dobrą stronę - stwierdziła Emilewicz.
Minister mówiła też o roli, jaką w obozie rządzącym będzie w tej kadencji pełniła jej partia - Porozumienie.
- My będziemy tymi, którzy jeszcze raz przypomną przedsiębiorcom, że to my zabiegamy o to, żeby opłacało im się prowadzić działalność w Polsce. Powiedziałabym obrazowo w ten sposób: my jesteśmy tymi politykami, którzy będą zabiegać o to, aby widzowie Netflixa i uczestnicy wielkich festiwali i wielkich koncertów w Polsce, byli tymi, którzy znajdą atrakcyjną ofertę w naszym przekazie - powiedziała.
"Muszę zobaczyć, jak się odniesie do zarzutów sam prezes Banaś"
Emilewicz komentowała też sprawę szefa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia i jego oświadczeń majątkowych. - Dzisiaj jest ten termin, kiedy musi się odnieść do postawionych mu pytań (przez CBA - red.). Zdajemy sobie sprawę, że jest legislacyjna ścieżka dotycząca tego (pozbawienia go stanowiska - red.). Jeżeli zarzuty postawione mu się potwierdzą, to jest jasne, że nie powinien sprawować tej funkcji - podkreśliła.
Pytana, czy ma przekonanie, że te zarzuty się potwierdzą, minister odpowiedziała: - Dzisiaj nie mam przekonania, bo muszę zobaczyć, jak się odniesie do zarzutów sam prezes Banaś.
Autor: ads//plw,adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24