Dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć - taką karę otrzymał 54-letni pirat drogowy, który w grudniu ubiegłego roku szalał po białostockich ulicach. Zdaniem prokuratury wyrok jest zbyt łagodny, a obrońcy uznają, że zbyt surowy. Obie strony zapowiadają apelacje.
O niebezpiecznym kierowcy mitsubishi policję zaalarmowała kobieta, która zrelacjonowała, że mężczyzna jedzie środkiem ulicy Andersa i o mało nie najechał na dwa inne samochody. Wkrótce jazdę 54-latka zarejestrował videorejestrator umieszczony w policyjnym radiowozie.
Okazało się, że pirat, oprócz jazdy pod prąd, uszkodził cztery auta, nie reagował na znaki policji, był pijany, a na końcu zderzył się z jeppem. Badanie alkomatem wykazało 2,2 promila alkoholu. Na szczęście nie doszło do żadnej tragedii.
Prawo jazdy odebrane na pięć lat
To, że nikt nie zginął w wyniku jazdy 54-latka, sąd rejonowy uznał za okoliczność łagodzącą.
Zasądził więc 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lata oraz odebranie sprawcy prawa jazdy na pięć lat. Wygląda na to, że kara i tak będzie dość dotkliwa dla delikwenta, bo prosił w sądzie o nie odbieraniu mu dokumentu - jest z zawodu operatorem koparki i pozbawienie go prawa jazdy oznacza koniec tej pracy.
Sąd jednak nie przychylił się do tej prośby, stąd zapowiedziane odwołanie. Apelować będzie też prokuratura, której zdaniem wyrok nie powinien być w zawieszeniu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24