Głośny proces, w sprawie ciężkiego pobicia sześciu młodych mężczyzn, przez pijanych policjantów toczy się w sądzie w Jaśle. W trakcie procesu wyszło na jaw, że oficer dyżurny policji usiłował zatuszować całą sprawę. Ostatecznie on również zasiadł na ławie oskarżonych.
Do zdarzenia doszło w czerwcu 2011 roku przed jednym z lokali w Jaśle, gdzie trwała prywatna impreza pożegnalna policjantów odchodzących na emeryturę.
Uczestniczyło w niej m.in. kierownictwo tamtejszej komendy.
Według ustaleń prokuratury, między oskarżonymi a pokrzywdzonymi wywiązała się wymiana zdań, która doprowadziła do pobicia.
Najpierw miał zostać pobity 19-latek. - Złapał mnie za szyję i uderzył z kolana i w brzuch. Wyrwałem się i uciekłem - wspomina zdarzenie, 19-latek.
Później miał zostać zaatakowany starszy o dwa lata kolega, który chciał pomóc bitemu. Kolejno do bijących się mężczyzn dołączali następni, którzy przychodzili z pomocą swoim kolegom.
Policjanci: Krzysztof B., Sebastian C. i Daniel J. – jak ustaliła prokuratura – bili ich po głowach, klatce piersiowej, a także kopali po ciele, m.in. w brzuch.
Ponadto, jeden z oskarżonych odpowie dodatkowo za kierowanie gróźb karalnych wobec jednego z pokrzywdzonych, a inny – za uszkodzenie samochodu stojącego w pobliżu zdarzenia.
W lutym śledczy skierowali do sądu akt oskarżenia.
Nie przyznają się do winy
Trzej oskarżeni funkcjonariusze nie przyznali się do zarzucanych im czynów i odmówili składania wyjaśnień. Komendant policji w Jaśle zawiesił ich w obowiązkach.
Ze względu na fakt, że do pobicia doszło, gdy nie byli na służbie, nie zostało wszczęte wobec nich postępowanie dyscyplinarne.
Wszyscy trzej mają sześcioletni staż pracy w policji.
Okazuje się jednak, że sprawę już na początku próbowano zatuszować. Policjanci z patrolu, którzy pojawili się na miejscu zdarzenia, zamiast spisać sprawców pobicia, przez radiotelefon zaczęli konsultować z dyżurnym, co mają wpisać w służbową notatkę.
- Sugerował, nakłaniał, żeby w treści notatki zawrzeć informacje niezgodne z rzeczywistością, czyli że nie dotyczy to funkcjonariuszy - mówi Beata Piotrowicz z Prokuratury Rejonowej w Krośnie.
Wyszło to na jaw, bo prokuratura przejęła zapisy rozmów prowadzonych przez dyżurnego i funkcjonariuszy.
Ostatecznie notatka sporządzona przez policjantów z patrolu zawierała prawdziwe informacje. Uniknęli więc oni odpowiedzialności karnej.
Oficer dyżurny, który usiłował zatuszować całą sprawę, odpowie przed sądem.
Autor: MAC/iga / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24