Wszystkie środki antykoncepcyjne są na receptę, nie powinno być wyjątku i w tej sytuacji - powiedział we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 rzecznik rządu Rafał Bochenek. Tłumaczył w ten sposób powody przyjęcia przez rząd projektu, zgodnie z którym tzw. pigułka "dzień po" - ellaOne - będzie dostępna jedynie na receptę.
Bochenek mówił, że według niego normalną rzeczą jest to, że środki antykoncepcyjne są wydawane w Polsce na receptę i rząd "starał się to uregulować".
- Wszystkie środki antykoncepcyjne są na receptę i stwierdziliśmy, że również nie powinno być i w tej sytuacji wyjątku. Też nie do końca wiadomo, dlaczego akurat ta tabletka była wydawana bez recepty - powiedział. Pytany, co z osobami, które mieszkają np. w małych miejscowościach i muszą udać się do szpitala, do miasta wojewódzkiego, żeby spotkać się z lekarzem, który przepisze im tabletkę "dzień po", odpowiedział: - Równie dobrze można było by powiedzieć, że ktoś musi znaleźć odpowiedni punkt, gdzie można nabyć taką tabletkę, bo ta tabletka nie była dostępna w każdym sklepie spożywczym, tylko trzeba było udać się do odpowiedniego miejsca.
- Nie jest też tak, że każda apteka była czynna całodobowo - dodał. Prowadzący program zwrócił jednak uwagę, że - jak sama nazwa wskazuje - tabletka "dzień po" powinna zostać wykorzystana w ciągu doby od momentu zapłodnienia. Procedura zapisów do lekarza i oczekiwania na wizytę może to w praktyce uniemożliwić.
- Dlatego my chcemy zmienić służbę zdrowia. Chcemy wprowadzić reformy, gdzie kolejek nie będzie, gdzie będzie łatwiejszy dostęp do lekarzy, gdzie przy SOR-ach będą uruchomione specjalne poradnie - stwierdził Bochenek.
"Przyczyny ideologiczne, nie medyczne"
Decyzja rządu spotkała się już z komentarzami opozycji.
- Ten rząd ma w ogóle problem z kobietami. Najpierw likwidacja in vitro, potem radykalne zaostrzenie (prawa do) aborcji, a teraz postanowił zajrzeć do naszej sypialni - stwierdził były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz (PO).
- Dostępność tej tabletki była przyjęta przez Europejską Agencję ds. Leków i w większości krajów europejskich ta tabletka jest bez recepty - dodał.
- Jeżeli komukolwiek leży na sercu dobro tego, żeby było np. mniej aborcji, to powinien być zwolennikiem tego, żeby ta tabletka była jak najbardziej dostępna i to bez recepty - mówiła z kolei Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna).
- W Polsce, z przyczyn czysto ideologicznych, nie z przyczyn medycznych, rząd chce zadecydować, że Polki mają być potraktowane inaczej niż inne Europejski - podkreśliła.
Rząd przyjął projekt
Jak informuje CIR, głównym celem przyjętego przez rząd projektu jest "optymalizacja i zwiększenie przejrzystości wydatków" Narodowego Funduszu Zdrowia na gwarantowane świadczenia opieki zdrowotnej oraz standaryzacja realizacji tych świadczeń.
Z kolei resort zdrowia wskazuje, że "uwolnione środki będą mogły być przeznaczone na nowe świadczenia zdrowotne oraz te, które obecnie są niedofinansowane".
Projekt przewiduje, że hormonalne środki antykoncepcyjne do stosowania wewnętrznego będą wydawane wyłącznie na podstawie recepty wystawionej przez lekarza. Oznacza to, że na receptę będą także pigułki ellaOne (tzw. pigułki "dzień po", czyli antykoncepcji awaryjnej, stosowanej po stosunku), które osoby powyżej 15. roku życia od 2015 r. mogły kupić bez konieczności wizyty u lekarza.
W opublikowanym we wtorek komunikacie resort zdrowia przekonuje, że takie rozwiązanie jest uzasadnione względami medycznymi. "Wydawanie leku na receptę to procedura, która ma na celu zapewnienie pacjentom maksymalnego bezpieczeństwa farmakoterapii" - czytamy w komunikacie MZ.
Główny mechanizm działania ellaOne polega na hamowaniu lub opóźnianiu owulacji. Pigułki te w 2009 r. zostały dopuszczone do obrotu w UE, natomiast w styczniu 2015 r. Komisja Europejska zezwoliła na ich dopuszczenie do sprzedaży bez recepty.
Autor: ts/sk, mtom / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24