Agenci CBA w PKOI. Piesiewicz: nie zrezygnuję

Radosław Piesiewicz
Piesiewicz: nie zrezygnuję
Źródło: TVN24

Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosław Piesiewicz zadeklarował w czwartek, że nie rezygnuje ze stanowiska. - Zostałem wybrany w demokratycznych wyborach, nie mam sobie nic do zarzucenia - uzasadniał w trakcie konferencji prasowej. Rano agenci CBA prowadzili przeszukania w siedzibach komitetu w związku z prowadzonym śledztwem. 

Kluczowe fakty:
  • Piesiewicz na konferencji prasowej odniósł się do czwartkowych działań agentów CBA.
  • Agenci mieli zabezpieczyć komputer Piesiewicza oraz telefony jego i jego małżonki. 
  • Prezes PKOI przekonywał, że "nie ma sobie nic do zarzucenia".

W czwartek rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński poinformował, że agenci CBA prowadzą przeszukania m.in. w siedzibach PKOl i PZKosz, działania obejmują łącznie 16 miejsc w kraju - poinformował. Chodzi o śledztwo dotyczące podejrzenia wystawiania nierzetelnych faktur VAT przez szefa PKOl Radosława Piesiewicza.

Po południu Piesiewicz zabrał głos w tej sprawie. - Przeszukanie odbyło się bardzo profesjonalnie. Dokumenty z postanowienia pani prokurator, o które prosiła, zostały już bardzo dawno temu wydane do Krajowej Administracji Skarbowej. Agenci chcieli zabezpieczyć oryginały wszystkich dokumentów, które Krajowa Administracja Skarbowa miała już dawno przekazane - tłumaczył w trakcie konferencji prasowej. Według Piesiewicza przeszukanie agentów CBA miało miejsce też w domach jego i jego rodziców.

CBA u Piesiewicza
Dowiedz się więcej:

CBA u Piesiewicza

Piesiewicz: nie rezygnuję

Piesiewicz powiedział, że nie zrezygnuje ze stanowiska prezesa PKOI. - Zostałem wybrany w demokratycznych wyborach, nie mam sobie nic do zarzucenia i zapraszam wszystkich chętnych do wyborów w roku 2027 - stwierdził.

Przekazał również, że agenci zabezpieczyli jego komputer oraz telefon, a także telefon jego żony. - Współpracowaliśmy i będziemy współpracować z organami ścigania, z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym, ale także z panią prokurator, tak jak i z Krajową Administracją Skarbową - mówił prezes PKOI.

- Nie mam sobie nic do zarzucenia - stwierdził Piesiewicz. - To, co mogę też powiedzieć, liczę się ze wszystkimi możliwościami w tej chwili. Z tym, że zostaną mi przedstawione jakieś zarzuty. Z tym, że zostanę zatrzymany i dowieziony do Gdańska. Dzisiaj to się nie odbyło. Dzisiaj Państwo przyszli, zabezpieczyli dokumenty i wyszli - kontynuował prezes PKOI. Pytany o stawiane mu zarzuty, ocenił, że "mówimy o walce politycznej".

Prezes wspomniał też, że do prokuratury przekazano listę blisko 90 świadków. Wyraził nadzieję, że te osoby poświadczą wykonywaną przez niego pracę w PZKosz. i PLK (Polska Liga Koszykówki).

Na koniec konferencji wyjaśnił, że w 2025 roku nie odbył się jeszcze żaden zarząd PKOl, gdyż trwają kontrole. -Zarząd marcowy został przełożony, gdyż kontrola NIK wciąż trwa. Chcieliśmy przedstawić na nim wszystkie wnioski pokontrolne - podsumował.

Śledztwo prokuratury

Na początku marca Prokuratura Regionalna w Gdańsku poinformowała o wszczęciu śledztwa w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstw przez prezesa PKOl. Według niej, zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przez Radosława Piesiewicza malwersacji finansowo-gospodarczych w latach 2022-24. Miały one polegać na "wystawieniu w ramach prowadzonej własnej jednoosobowej działalności gospodarczej, w krótkich odstępach czasu, w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, nierzetelnych faktur VAT na łączną kwotę około 9,3 mln zł".

Radosław Piesiewicz
Radosław Piesiewicz
Źródło: TVN24

W czwartkowym komunikacie prokuratura potwierdziła, że działania CBA mają związek z tym śledztwem.

W sprawie pojawia się także kwestia braku transparentności i zastrzeżenia do sposobu wydatkowania przez PKOl środków pozyskanych w wyniku umów sponsorskich, głównie ze spółkami Skarbu Państwa. Według ministra sportu Sławomira Nitrasa, kontrowersje budziły też umowy tych firm ze związkami sportowymi, które były zawierane za pośrednictwem PKOl. To wszystko sprawiło, że kolejni mecenasi polskiego sportu zaczęli wypowiadać umowy PKOl i w większości zakończyli już współpracę z organizacją.

Piesiewicz, którego kadencja trwa do 2027 roku, konsekwentnie zaprzecza stawianym mu zarzutom.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: