Miasto zamierza sprzedać siedem mieszkań komunalnych w ścisłym centrum. Każdy z lokali ma około 150 metrów kwadratowych, a cena wywoławcza jest niższa niż średnia na wtórnym rynku nieruchomości. Sprawdziliśmy, dlaczego urzędnicy chcą się ich pozbyć i co sądzą o tym stołeczni radni.
- Ratusz przygotowuje sprzedaż siedmiu mieszkań komunalnych w zabytkowym budynku przy Marszałkowskiej 81. Każde z nich wyceniono na nieco ponad dwa miliony złotych.
- Lokale mają około 150 metrów kwadratowych, co jest głównym powodem ich sprzedaży. Według urzędników ich utrzymanie nie jest rentowne. Nie ma też możliwości podzielenia ich na mniejsze mieszkania z uwagi na zabytkowy charakter nieruchomości.
- Zgodnie z przepisami urzędnicy mogą przydzielić takie mieszkania wyłącznie rodzinom wielodzietnym, a tych jest niewiele.
- Stołeczni radni Lewicy i Miasto Jest Nasze krytykują plan urzędników. - Właściwie chwilę po sprzedaży takiego lokalu jest on wart więcej, niż był. Praktycznie jest on nie do odzyskania. Pozwalamy na to, żeby tracić możliwość kształtowania centrum miasta - oceniła radna Agata Diduszko-Zyglewska.
Mieszkania znajdują się w budynku przy ulicy Marszałkowskiej 81. Jest on oficyną dawnej kamienicy, zbudowanej na początku XX wieku. Nieruchomość znajduje się w rejestrze zabytków. Na sprzedaż wystawionych zostanie siedem mieszkań o metrażach od 145 do 155 metrów kwadratowych. Budynek mieści się w atrakcyjnej lokalizacji. Kilkaset metrów od stacji metra, tuż przy przystankach autobusowych i tramwajowych. Mieszkańcy mają w okolicy dostęp do licznych usług, urzędów, szkół, kościołów czy przychodni.
Wartość każdego lokalu rzeczoznawca wycenił na kwotę od 2,1 do 2,4 miliona złotych. Oznacza to, że cena wywoławcza za metr kwadratowy wynosi niecałe 16 tysięcy złotych. Tymczasem średnia cena za metr kwadratowy mieszkania z rynku wtórnego w Śródmieściu to - według różnych źródeł - około 20-21 tysięcy złotych.
Mieszkania tylko dla dużych rodzin
Dlaczego miasto chce się pozbyć mieszkań komunalnych? Rzecznik Śródmieścia Mateusz Węgrzyn tłumaczy naszej redakcji, że decyzja wynika z kilku czynników.
- Przede wszystkim z dużego metrażu tych lokali i konieczności poniesienia dużych nakładów finansowych na ewentualne remonty oraz wymogów dotyczących zasobu komunalnego, które w przypadku mieszkań powyżej 150 metrów kwadratowych ograniczają ich dostępność dla szerokiej grupy osób - wylicza Węgrzyn.
Jak wyjaśnia, do mieszkań o podobnym metrażu nie można skierować jednej czy dwóch osób. Zgodnie z przepisami mogą one zostać przydzielone rodzinom wielodzietnym, a tych jest niewiele. Pojawia się tu także dodatkowa niedogodność: duży metraż ogranicza możliwości uzyskania dodatku mieszkaniowego, który dla osób o niskich dochodach jest cennym wsparciem. Samo utrzymanie i koszty eksploatacji większego lokalu mogą być już kłopotem dla osób w trudnej sytuacji finansowej.
- Najbardziej optymalnymi mieszkaniami komunalnymi w naszych warunkach społecznych, czyli przy niskim przyroście naturalnym i małym odsetku wielodzietnych rodzin, są te do 60-80 metrów kwadratowych, które mogą być zasiedlone przez kilkuosobową rodzinę bez utraty dodatkowych świadczeń i bez konieczności ponoszenia wysokich kosztów utrzymania dużego lokalu - wskazuje rzecznik Śródmieścia.
Radni o sprzedaży mieszkań komunalnych
Podczas czwartkowej sesji Rady Warszawy radni głosowali w sprawie obniżenia bonifikaty od ceny sprzedaży lokali przy Marszałkowskiej. W przypadku zabytkowych budynków samorząd może wyznaczyć bonifikatę wynoszącą do 50 procent. Chodzi o to, by zrekompensować nabywcy koszt remontów takiej nieruchomości. W tym przypadku urzędnicy uznali, że rekompensata wyniesie zaledwie 0,01 procent ceny.
Głosowanie było wstępem do formalnej sprzedaży lokali. Za przyjęciem uchwały opowiedziało się 35 radnych, a 22 wstrzymało się od głosu, nikt nie był przeciwny.
Podczas dyskusji wiceprzewodniczący Rady Warszawy Sławomir Potapowicz (Koalicja Obywatelska) przypomniał, że mieszkania zostały wystawione na sprzedać, ponieważ "ich utrzymywanie z punktu widzenia miasta jest bezzasadne".
- Jako klub Lewicy i Miasto Jest Nasze wstrzymamy się od głosu. Nie dlatego, że nie mamy zdania w sprawie obniżenia bonifikaty od ceny sprzedaży. Konsekwentnie jesteśmy przeciwni idei wyprzedaży mieszkań znajdujących się w zasobie miasta, a zwłaszcza mieszkań znajdujących się w Śródmieściu, które jest dzielnicą wyludniającą się, choć ma świetną infrastrukturę, służącą choćby rodzicom z dziećmi, wolne miejsca w publicznych szkołach i przedszkolach - powiedział radny Jan Mencwel (Lewica - Miasto Jest Nasze).
Jak ocenił, tego typu decyzje są dla jego klubu niezrozumiałe. Według radnego, Warszawa ma obecnie bardzo dobrą sytuację budżetową i nie powinna pozbywać się tak cennego zasobu, jakim są miejskie mieszkania.
- Pamiętajmy o tym, że wyprzedając zasób mieszkaniowy, wpływamy też na to, w jaki sposób jest zarządzany zasób lokalowy w danej dzielnicy. Jeżeli cała kamienica przejdzie w ręce prywatne, możemy zapomnieć o tym, że będziemy mieli lokale użytkowe przeznaczone na działalność rzemieślników, bo po prostu będzie się liczył wyłącznie bilans zysków i strat. To wpływa na to, jak wygląda krajobraz miasta - zaznaczył Mencwel.
Lokale "nie do odzyskania"
Do podobnych wniosków doszła radna klubu Lewicy - Miasto Jest Nasze Agata Diduszko-Zyglewska. Jak zauważyła, poprzez sprzedaż mieszkań komunalnych miasto traci kontrolę nad budynkiem i tym, kto będzie w nim mieszkał oraz w jaki sposób i w jakim celu będzie on użytkowany. - Właściwie chwilę po sprzedaży takiego lokalu jest on wart więcej, niż był. Praktycznie jest on nie do odzyskania. Pozwalamy na to, żeby tracić możliwość kształtowania centrum miasta - oceniła.
Dodała, że to nie jest pierwszy raz, kiedy miasto pozbywa się cennych, zabytkowych budynków z uwagi na trudności z remontami i utrzymaniem lokali. Jej zdaniem, urzędnicy powinni rozpocząć rozmowy z konserwatorem zabytków w sprawie umożliwienia podziału dużych mieszkań w zabytkowych kamienicach na mniejsze lokale. Dzięki temu nie byłoby konieczności wystawiania ich na sprzedaż. - Można by lepiej wykorzystać je jako zasób miejski, zamiast raz na zawsze je tracić i oddawać w prywatne ręce - mówiła Diduszko-Zyglewska.
- Cały czas podkreślamy, że jeśli chodzi o zasób komunalny sprzed roku 1990, to te mieszkania powinny być sprzedawane wyłącznie na rzecz najemców - wskazał radny Dariusz Figura (Prawo i Sprawiedliwość). - Zmniejszenie bonifikaty jest słuszne, ale głosując za, jednocześnie akceptujemy całą politykę miejską, która budzi bardzo wiele wątpliwości, jeśli chodzi o zarządzanie majątkiem - dodał.
Dzielnica sprzedaje kilkadziesiąt innych mieszkań
Rzecznik Śródmieścia tłumaczy, że po przyjęciu uchwały w sprawie obniżenia bonifikaty rozpoczną się formalności związane z wystawieniem mieszkań na sprzedaż i ogłoszeniem przetargu.
Nie będzie to pierwsze takie postępowanie w tej dzielnicy. Bardziej zaawansowane są przygotowania do sprzedaży 42 mieszkań komunalnych w kamienicy przy Marszałkowskiej 66. Na elektronicznej tablicy ogłoszeń urzędu miasta opublikowany został właśnie wykaz o przeznaczeniu lokali na sprzedaż. Sześć tygodni po podaniu takiej informacji do wiadomości publicznej zarząd dzielnicy będzie mógł przystąpić do ogłoszenia przetargu.
Marszałkowska 66 to również zabytkowy budynek, pochodzący z końca XIX wieku. Jak opisuje "Gazeta Wyborcza", obecnie jest on pustostanem. Został wykwaterowany z powodu złego stanu technicznego, a zgodnie z wytycznymi konserwatora zabytków podczas remontu należy odtworzyć oryginalny układ mieszkań. Część z nich ma również metraże przekraczające 100 metrów kwadratowych. Cena wywoławcza za 42 lokale to 31 milionów złotych.
Dzielnica w ubiegłym roku pozbyła się w sumie 11 dużych mieszkań komunalnych. "Gazeta Stołeczna" przypomina, że jednym z nich było niemal dwustumetrowe mieszkanie w budynku przy Noakowskiego 12, tuż przy gmachu Politechniki Warszawskiej. Z ustaleń dziennika wynika, że jego cena wywoławcza to 2,9 miliona złotych, a ostatecznie sprzedano je za blisko 5,2 miliona złotych.
Ile mieszkań komunalnych jest w Śródmieściu?
Podczas sesji rady miasta wiceburmistrz dzielnicy Rafał Krasuski był pytany o to, jak długo rodziny czekają na przyznanie im mieszkania komunalnego. - Czas oczekiwania na lokal w Śródmieściu od momentu złożenia wniosku to tylko czas niezbędny na przeprowadzenie remontu. To od trzech miesięcy do roku - mówił.
Rzecznik Śródmieścia przekazał naszej redakcji, że średnio w tygodniu około dziesięciu lub nawet kilkunastu rodzin jest kwalifikowanych do przyznania im pomocy mieszkaniowej w postaci najmu lokalu komunalnego.
- Według stanu na 31 marca 2025 roku w dzielnicy Śródmieście znajduje się 11 663 komunalnych lokali mieszkalnych, w tym 366 wolnych pod względem fizycznym i prawnym (tak zwanych pustostanów) możliwych do zasiedlenia - wylicza Węgrzyn.
Zastrzega jednocześnie, że w liczbie pustostanów nie uwzględniono tych lokali, które z uwagi na stan prawny lub techniczny nie nadają się do zamieszkania.
- Zakład Gospodarowania Nieruchomościami systematycznie przeprowadza remonty miejskich lokali i zasiedla pustostany. Na przykład tylko w ciągu ostatniego miesiąca ZGN zasiedlił 30 pustostanów lokali mieszkalnych i zawarł umowy na remont 29 na kwotę prawie 900 tysięcy złotych - podaje rzecznik Śródmieścia.
Dodaje, że obecnie trwają ostatnie formalności dotyczące zasiedlenia 94 lokali. - Te lokale są aktualnie zaproponowane do wynajęcia rodzinom oczekującym na pomoc mieszkaniową bądź zarezerwowane na realizację konkretnych spraw, na przykład do przekazania innym dzielnicom na realizację spraw rodzin oczekujących na pomoc. Aktualnie w Śródmieściu na najem lokalu mieszkalnego oczekuje 95 gospodarstw domowych. Trwają procedury kwalifikacyjne, zbieranie dokumentacji, wywiady środowiskowe - informuje Węgrzyn.
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: Klemens Leczkowski / tvnwarszawa.pl