Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz powiedział "nie" i odmówił Krzysztofowi Piesiewiczowi przyznania urlopu. Jeżeli senator dostałby zgodę na urlop, byłaby to poważna przeszkoda w ewentualnym odebraniu mu immunitetu. Prokuratura chce oskarżyć senatora m.in. o posiadanie kokainy.
- Powodem odmowy udzielenia urlopu, jest fakt trwającego obecnie w Senacie postępowania w sprawie uchylenia immunitetu senatorowi - poinformował Zdzisław Iwanicki, wicedyrektor gabinetu marszałka Bogdana Borusewicza.
Krzysztof Piesiewicz wystąpił w poniedziałek do Bogdana Borusewicza z wnioskiem o dwumiesięczny bezpłatny urlop. Swoją prośbę umotywował względami zdrowotnymi.
Głosowanie będzie tajne
Jak powiedział we wtorek szef senackiej komisji regulaminowej Zbigniew Szaleniec (PO), jeżeli Piesiewicz otrzymałby urlop, mogłoby to wstrzymać procedurę rozpatrywania wniosku prokuratury o uchylenie mu immunitetu. - Decyzja pana marszałka Borusewicza oznacza de facto, że sprawę urlopu senatora Piesiewicza należy potraktować za niebyłą. To dobra decyzja zmierzająca ku zakończeniu całej procedury uchylenia Piesiewiczowi immunitetu - podkreślił Szaleniec.
3 lutego komisja ma zaopiniować wniosek prokuratorski o wyrażenie zgody na postawienie Piesiewiczowi zarzutów. Po tym wniosek ma być przekazany Senatowi, który na posiedzeniu plenarnym w tajnym głosowaniu zadecyduje, czy uchylić senatorowi immunitet.
Szantażyści i kokaina
Prokuratura chce zarzucić senatorowi przestępstwa z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii: posiadania kokainy, udzielania jej i nakłaniania do jej zażycia innych osób. Jest to pokłosie innego postępowania, które - jak podał w grudniu "Wprost" - prokuratura wszczęła po doniesieniu samego Piesiewicza. Senator twierdził, że padł ofiarą grupy szantażystów.
18 listopada na zlecenie śledczych doszło do zatrzymania osób wskazanych przez parlamentarzystę. Jak nieoficjalnie dowiedział się "Wprost", zatrzymani oskarżyli Piesiewicza o posiadanie kokainy. Piesiewicz powiedział wówczas tygodnikowi, że sam poprosił o uchylenie immunitetu i wyraził zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. - Złożyłem pismo do marszałka Senatu. Zostałem pomówiony i chcę złożyć w tej sprawie wyjaśnienia w prokuraturze. Na temat samego śledztwa nie mogę się wypowiadać. Mogę tylko powiedzieć, że pomówienia są jego niewielkim fragmentem - mówił tygodnikowi senator PO.
"To nie była kokaina"
Z kolei "Rzeczpospolita" podała, że w połowie października do redakcji "Rz" zgłosiła się kobieta, która twierdziła, że "ma nagrania kompromitujące jednego z wpływowych senatorów Platformy".
"Super Express" zamieścił na swojej stronie internetowej film, który ma być dowodem, że Piesiewicz nie dość, że posiadał narkotyki, to je zażywał. Tabloid napisał, że jedno z nagrań senator obejrzał w towarzystwie dziennikarza "SE". Piesiewicz zaprzeczył jednak, że zażywał narkotyki. - To nie była kokaina, ale sproszkowane lekarstwa - mówił Piesiewicz.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24