- Platforma Obywatelska i wielu ludzi w Skarżysku-Kamiennej jest blisko z Rejowem, grupą przestępczą Pawliszaków - takie słowa padły z ust Przemysława Gosiewskiego na antenie Radia Kielce. - To kłamstwa - odpowiadają przedstawiciele PO i już zapowiadają pozew w trybie wyborczym.
Kontrowersyjna wypowiedź miała miejsce w niedzielnym programie kieleckiej rozgłośni. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", wicepremier Przemysław Gosiewski, nr 1 na świętokrzyskiej liście PiS-u w wyborach do Sejmu, nie potrafił jednak sprecyzować swojej opinii. Pytany o szczegóły przez dziennikarkę Radia Kielce zasugerował jedynie, że wie o działaniach NIK w tej sprawie. - Najwyższa Izba Kontroli dokonuje pewnych ustaleń, zaczekajmy na te ustalenia - tłumaczył.
Wypowiedzi Przemysława Gosiewskiego wywołały natychmiastową reakcję lokalnej PO. - Zamierzamy pójść do sądu w trybie wyborczym. Trudno tolerować sugestie, że członkowie naszej partii mają związki z, łagodnie mówiąc, ludźmi marnej reputacji. Nie można oskarżać ludzi i posługiwać się kłamstwem. Za kłamstwa i bezpodstawne oskarżenia trzeba odpowiedzieć - stwierdził poseł Konstanty Miodowicz, przewodniczący PO w regionie i lider jej listy wyborczej.
Poseł Platformy Krzysztof Grzegorek, z którym w niedzielę na radiowej antenie spierał się wicepremier Gosiewski, poinformował, że świętokrzyska PO już przesłała zapis audycji do biura krajowego partii. - Chcielibyśmy, żeby prawnicy przeanalizowali materiał - dodaje. Grzegorek zaznacza, że chciałby, żeby w sądzie reprezentowała go kancelaria prawnicza z Warszawy.
To jeszcze nie kampania wyborcza?
Tymczasem Gosiewski broni się, twierdząc, że swoją wypowiedzią nie mówił generalnie o partii. - Przede wszystkim chcę powiedzieć, że nie była to audycja wyborcza. Zaproszono mnie tam jako posła i wypowiadałem się jako poseł. Moja wypowiedź była odpowiedzią na brutalny atak PO na PiS. Nie dotyczyła Platformy Obywatelskiej, była pewnym skrótem myślowym, który pojawił się w drodze sporu podczas audycji - powiedział "Gazecie" wicepremier. Zapowiedział również, że jeśli sprawa trafi do sądu, będzie swojej wypowiedzi bronił.
Wicepremier nie chce jednak mówić o nazwiskach grupy przestępczej w Skarżysku. - Ja zawsze twierdziłem, że niektórzy funkcjonariusze publiczni związani z PO, choćby pełniący funkcję w szpitalu powiatowym w Skarżysku-Kamiennej, mieli kontakty z firmami, które są powszechnie uważane za powiązane z braćmi Pawliszakami. Z układem towarzyskim, którzy tworzą ci panowie - powiedział Gosiewski. Dodał, że o tym zjawisku mówił od kilku lat i zainteresował nim prezesa NIK-u oraz prokuratora generalnego.
- Mówiłem głośno o tym od pięciu lat. Mówiłem też w kampanii w 2006 roku, mówiąc, że trzeba złamać układ Pawliszaków, który rządził miastem. W związku z tym nie sadzę, że w jakiś sposób obraziłem przedstawicieli PO. Nie wypowiadałem się na temat formacji Platformy, struktury PO w Skarżysku-Kamiennej, bo pewnie w niej działa wielu dobrych i uczciwych ludzi - tłumaczy wicepremier.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl