To pierwszy raz w historii LOT-u gdy nasz samolot lądował awaryjnie bez podwozia - powiedział podczas konferencji prasowej Marcin Piróg, prezes LOT-u. Dodał, że manewr ten został przeprowadzony "perfekcyjnie". - Pilotom:Tadeuszowi Wronie i Jerzemu Szwarcowi należy się duży szacunek. Dodał, że załoga poinformowała go, że podczas lądowania na pokładzie samolotu "nie było paniki".
Kapitan Tadeusz Wrona około godz. 14.30 bezpiecznie awaryjnie posadził Boeinga 767 na pasie warszawskiego lotniska, po tym jak na skutek awarii nie wysunęło sie podwozie.
"Nie było paniki"
- Kapitan Wrona jest jednym z naszych najbardziej doświadczonych kapitanów, od 20 lat lata na Boeingach. Przeprowadził to lądowanie perfekcyjnie. Pomagał mu też kapitan Jerzy Szwarc. Szacunek, duży szacunek dla nich i całej załogi - powiedział prezes LOT-u.
- To mogło się to bardzo źle skończyć, dlatego należy się moim pracownikom duże uznanie - dodał. Ujawni także, że załoga poinformowała go, że podczas lądowanie "nie było paniki na pokładzie". - Było duże emocji, ale nie było wstrząsów czy dymu w środku. W ciągu dwóch godzin, kiedy pasażerowie wiedzieli, że będzie awaryjne lądowanie, była cisza na pokładzie - powiedział Piróg.
"Miał za dużo paliwa, żeby lądować"
Marcin Piróg mówił także, że jest to pierwsze w historii awaryjnie lądowanie maszyny LOT-u bez podwozia. Dodał, że pół godziny po starcie z Newark w USA załoga poinformowała, że nastąpiła awaria centralnego systemu hydraulicznego - to mogło być powodem tego, że nie wysunęło się podwozie. - Jeśli chodzi o klapy, to zadziałały, ale nie wysunęło się podwozie, stąd też przez godzinę samolot krążył przed lądowaniem. Po pierwsze próbował wypuścić podwozie, po drugie miał za dużo paliwa, żeby lądować - powiedział Piróg. Wyjaśnił, że nad Warszawą boeing miał 7 ton paliwa. Maszyna musiała krążąc zużyć tyle paliwa, by "przy minimalnej ilości przy trzech tonach lądować".
"Papa Charlie był w dobrym stanie"
Prezes LOT-u zapewnił także, że takie awarie zdarzają się na każdym typie samolotów. - Boeing 767 nazywany przez nas Papa Charlie był w bardzo dobrym stanie technicznym. Nie było w nim ostatnio żadnych problemów technicznych. Tego typu usterki zdarzają się na każdym typie samolotu - powiedział i dodał, że Boeing, który lądował dziś awaryjnie "to najmłodszy samolot we flocie LOT-u". Piróg dodał, że nie wiadomo co teraz się z nim teraz stanie. - Dużo zależy od tego w jakim stanie są silniki. Wieczorem samolot zostanie przetransportowany do naszej bazy technicznej LOT-u - powiedział.
Małe uszkodzenia pasa
Przedstawiciel lotniska poinformował natomiast podczas konferencji, że po awaryjnym lądowaniu "uszkodzenia drogi startowej są bardzo małe". Dodał, że prowadzone są rozmowy z inżynierami. - Dopiero po ich zakończeniu będziemy mogli coś powiedzieć o tym, kiedy otwarte zostanie lotnisko - podał.
Bezpieczne awaryjne lądowanie
Samolot Boeing 767 leciał z Newark do Warszawy. Na Okęciu miał wylądować o godz. 13.35. Jednak nie wylądował, ponieważ nie wysunęło się podwozie. Przez ponad godzinę maszyna krążyła nad lotniskiem.
Ostatecznie pilot bezpiecznie posadził maszynę na pasie. Podczas lądowania pojawił się niewielki ogień, ale służby lotniska natychmiast polały samolot wodą.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24