Mieszkaniec gminy Purda w woj. warmińsko-mazurskim, mając na wychowaniu dwoje dzieci poprosił o zapomogę po śmierci żony. Pieniędzy nie dostał. Trafiły na konto pracownicy urzędu odpowiedzialnej za rozdzielanie publicznych środków. Kobieta została wyrzucona z pracy. Znalazła nową - w biurze komornika. Materiał "Faktów" TVN.
Dariusz Kowalski stracił żonę. Samotnie wychowując dwójkę dzieci, zgłosił się do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej z prośbą o zapomogę dla nich.
Zwolniona z GOPS, pożegnała się kolejnym oszustwem
Urzędnik z GOPS zadzwonił do pana Dariusza i powiedział mu, że przelew co prawda poszedł, ale wystąpił błąd w systemie i na razie musi zapomogę zwrócić. Gdy mężczyzna chciał to zrobić, przekonał się, że na jego konto żadne pieniądze nie wpłynęły. Powiadomił o tym GOPS. Rozpoczęła się kontrola. Winną oszustwa okazała się jedna z pracownic. Zamiast podopiecznym ośrodka, wysyłała pieniądze samej sobie.
Gdy sprawa wyszła na jaw, kobieta już w GOPS nie pracowała. Została zwolniona trzy miesiące wcześniej, za taką samą kradzież - dokonaną na niekorzyść koleżanki z pracy. Nie została zwolniona dyscyplinarnie. Jej przełożony nie chciał nadmiernie "skrzywdzić" samotnej matki.
Kobieta, odchodząc z pracy, pożegnała się kolejnym oszustwem. Wstawiła w systemie numer swojego prywatnego konta w miejsce numeru konta Dariusza Kowalskiego.
Wtedy dyrektor ośrodka skierował jednak sprawę do prokuratury. Ta dotąd nie postawiła kobiecie jeszcze zarzutów. Urzędniczka w tym czasie znalazła posadę w biurze komornika.
Reporterzy magazynu "Blisko ludzi" w TTV, którym udało się z kobietą porozmawiać, usłyszeli, że "wolałaby", żeby nikt o jej oszustwach się nie dowiedział, bo jej życie mogłoby się "źle teraz potoczyć".
Autor: adso / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: FAKTY TVN/TTV