Ministerstwo Zdrowia zaprasza pielęgniarki na rozmowy. Do spotkania może dojść jeszcze w tym tygodniu - zdeklarował w TVN24 wiceminister zdrowia Andrzej Włodarczyk. Według niego, realne jest, by w ciągu kilku lat pensje pielęgniarek wzrosły do około dwóch średnich krajowych.
Pielęgniarki dają dyrektorom szpitali czas do 21 stycznia na rozmowy i przyznanie im wyższych podwyżek. Po tym terminie zaczynają strajk – z odejściem od łóżek pacjentów włącznie. Są rozgoryczone, że władze negocjują płace tylko z lekarzami, a ci nie są solidarni z koleżankami. Negocjacje w wielu szpitalach w Polsce rozpoczną się właśnie w poniedziałek.
Gardias: Pielęgniarki zostały oszukane Szefowa OZZPiP, Dorota Gardias była w poniedziałek gościem TVN CNBC Biznes: - Nasze koleżanki zostały oszukane - mówiła, oskarżając o to oszustwo kolejne rządy. - Nikt nie ma odwagi podjąć niepopularnych decyzji - dodała przewodnicząca związku.
Według niej, błędem dyrektorów szpitali było, że wiedząc o unijnej dyrektywie o zmianie czasu pracy personelu medycznego od 2000 r., nie zrobili nic. Gardias powtórzyła słowa z niedzielnej konferencji związku: - Lekarz nie może zarabiać 5-10-krotnie więcej niż pielęgniarki. Chodzi nam o pieniądze, tak jak wszystkim grupom zawodowym - dodała.
Włodarczyk: Panie chcą zmieniać system Do tej pory, resort zaprezentował pielęgniarkom pakiet ustaw, który ma usprawnić system opieki zdrowotnej, a o którym mówiła już wcześniej minister zdrowia Ewa Kopacz. Według Włodarczyka, pakiet spotkał się ze "zrozumieniem i akceptacją" pielęgniarek i położnych.
- Panie chcą wziąć udział w naprawie systemu - zapewnił wiceminister w TVN24. - Nie wiem, czy nie będzie strajku. Prawdopodobnie w niektórych placówkach może dojść do takiej sytuacji - przyznał jednak. Pytany, czy nie boi się paraliżu pracy szpitali, Włodarczyk powiedział: - Mam nadzieję, że nie będzie tak źle. Lekarze też mieli nie pracować po 1 stycznia, a pracują.
W ciągu kilku lat - do 5 tys. zł brutto Wiceszef resortu przyznał jednak także, że choć środowisko pielęgniarskie chce zmian strukturalnych systemu, to ma też oczekiwania finansowe - jak powiedział - "trudne do spełnienia". Pytany, ile - według niego - powinna zarabiać pielęgniarka, Włodarczyk nie odpowiedział wprost: – To trudne pytanie. Żyjemy tu i teraz, a zarobki są niższe niż w innych krajach europejskich. Na pewno marzeniem każdej pielęgniarki byłoby zarabiać na poziomie innych krajów Unii Europejskiej.
Dodał jednak, że w ciągu dwóch-trzech lat, realne jest, by pielęgniarki i położne zarabiały od 1,5 do dwóch średnich krajowych (na dziś kwota ta wyniosłaby około 5 tys. zł brutto).
Dyrektorzy powinni szukać rozwiązań Włodarczyk przypomniał także, że do systemu ochrony zdrowia z Narodowego Funduszu Zdrowia mają trafić w tym roku większe pieniądze, "także na poprawę uposażeń". - Poza lekarzami są jeszcze inne grupy zawodowe - przypomniał wiceminister dyrektorom szpitali. - Dyrektorzy powinni poszukać takich rozwiązań, żeby także pielęgniarki, przynajmniej częściowo, usatysfakcjonować - dodał.
Jak podkreślił, w proces negocjacyjny powinny się włączyć też jednostki założycielskie szpitali. - Minister będzie się przyglądał tym rozmowom - powiedział Włodarczyk. Powiedział także, że resort zdrowia ma zamiar rozmawiać również z innymi grupami zawodowymi służby zdrowia. Do ministerstwa zaprasza m.in. ratowników medycznych, którzy także grożą strajkami.
Były minister zdrowia Bolesław Piecha komentował tę sprawę w TVN24: - Punkt widzenia zmienia się w zależności od tego, gdzie się siedzi. Do niedawna podwyżki były problemem rządu, a teraz są problemem dyrektorów – dodał. Według niego, niedobrze się stało, że uzgodnienia dyrektorzy podpisywali tylko z jedną grupą zawodową – z lekarzami. - Pielęgniarki, położne, pracownicy techniczni, ratownicy, fizykoterapeuci - oni też się upomną o swoje – powiedział Piecha.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24