Z przerażeniem zobaczyłem, że wicepremier Gliński, nie zobaczywszy sztuki, powiedział, że ma być zdjęta z afisza. To trochę przypomina najgorsze czasy PRL - powiedział w "Faktach po Faktach" Ryszard Petru. Lider Nowoczesnej komentował w ten sposób polityczne zamieszanie wokół wrocławskiej premiery spektaklu "Śmierć i dziewczyna".
Jeszcze przed premierą spektaklu "Śmierć i dziewczyna" we wrocławskim Teatrze Polskim zapowiadano, że w trakcie sztuki widzowie mieli zobaczyć "pełny akt seksualny", a do udziału w przedstawieniu zostali zaangażowani aktorzy porno.
Wicepremier i minister kultury Piotr Gliński zażądał od marszałka województwa dolnośląskiego, by ten "wstrzymał przygotowania". Premiera jednak odbyła się w minioną sobotę. Przed wejściem do teatru odbywały się demonstracje, doszło do przepychanek.
"Cenzura prewencyjna"
- Z przerażeniem zobaczyłem, że wicepremier Gliński, nie zobaczywszy sztuki, powiedział, że ma być zdjęta z afisza. To trochę przypomina najgorsze czasy PRL - mówił lider Nowoczesnej, Ryszard Petru, który nazwał działania wicepremiera "cenzurą prewencyjną".
- Przypomnę, że w czasach PRL było tak, że dygnitarze, którzy cenzurowali filmy, najpierw je oglądali, a potem mówili, które sceny im się nie podobają - tłumaczył. Jako przykład takich praktyk, stosowanych w przeszłości w krajach komunistycznych, podał losy filmu "Seksmisja" Juliusza Machulskiego, który - jak mówił Petru - w ZSRR ukazał się w zmienionej wersji.
- Wycięto wszystkie sceny erotyczne i te polityczne, bo były tam nieodpowiednie sugestie dotyczące Związku Radzieckiego. Film został w ZSRR wyemitowany pod tytułem "Nowe Amazonki" - mówił Petru.
Lider Nowoczesnej ocenił, że Gliński dalej "niepotrzebnie brnie" w tę sprawę, podczas gdy jego zdaniem wicepremier powinien za całe zamieszanie przeprosić.
Dyrektorem wrocławskiego Teatru Polskiego jest Krzysztof Mieszkowski, który jednocześnie jest także posłem Nowoczesnej.
Autor: ts//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24