Trzeba było mnie słuchać wcześniej, byłoby dużo lepiej - komentował Ryszard Petru w internetowej części "Jeden na jeden" w tvn24.pl, pytany o rozmowy koalicyjne Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej. Zdaniem byłego lidera Nowoczesnej tak późne przystąpienie do negocjacji politycznych jest błędem, chociaż - jak dodał - "lepiej późno niż wcale".
Ryszard Petru tłumaczył w internetowej dogrywce "Jeden na jeden" w tvn24.pl, że już dwa miesiące temu mówił o potrzebie zjednoczenia opozycji, tymczasem do jednoczących rozmów przystępuje się dopiero teraz.
- Trzeba było mnie słuchać wcześniej, byłoby dużo lepiej - ocenił zwłokę w rozmowach między PO a Nowoczesną. - Mam złą cechę, że mówię wprost. I mówiłem wiele razy: Kaśka popełniłaś błąd - dodał. Przyznał, że mówił to już po tym, jak Katarzyna Lubnauer została przewodniczącą Nowoczesnej.
"Lepiej późno niż wcale"
Celem opozycyjnej koalicji miałoby być zwycięstwo w najbliższych jesiennych wyborach samorządowych, a w przyszłości również - jak zakładają liderzy Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej - odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy.
Zdaniem Petru tak późne przystąpienie do rozmów jest błędem, chociaż "lepiej późno niż wcale".
- Dobrze, że w końcu udało mi się przekonać [przewodniczącą Nowoczesnej Katarzynę Lubnauer - red.] do tego typu ruchu. Natomiast uważam, że lepiej byłoby zrobić to dwa miesiące temu, po tym jak ogłosiliśmy porozumienie warszawskie - ocenił Petru. Odniósł się w ten sposób do ustaleń, według których wspólnym kandydatem PO i Nowoczesnej na prezydenta Warszawy będzie Rafał Trzaskowski (PO), a w razie jego zwycięstwa - zastępcą Trzaskowskiego w ratuszu zostanie Paweł Rabiej (Nowoczesna).
W przekonaniu Petru "trzeba było pójść za ciosem i uzgodnić pozostałych kandydatów na prezydentów miast". - Inaczej ogłasza się tego typu propozycję w natarciu, a inaczej w defensywie po blamażu głosowania aborcyjnego. Ta konferencja [Schetyny i Lubnauer - red.] była dużo słabsza, niż mogłaby być dwa miesiące temu - wskazywał były lider Nowoczesnej.
Jego zdaniem "blamaż" opozycji nastąpił 10 stycznia, podczas głosowania w Sejmie nad wprowadzeniem do prac liberalizującego prawo aborcyjne projektu ustawy przygotowanego przez komitet "Ratujmy Kobiety 2017". Za dyskusją nad projektem w komisji sejmowej opowiedziało się wielu polityków partii rządzącej - między innymi Jarosław Kaczyński, Krystyna Pawłowicz czy Antoni Macierewicz - ale na głosowanie nie stawiło się 10 posłów Nowoczesnej i 29 posłów Platformy Obywatelskiej, przez co zabrakło 9 głosów do przekazania projektu do dalszych prac.
"PO jest konserwatywno-ludowa"
Petru odniósł się do decyzji władz PO i Nowoczesnej o budowie koalicji na wybory samorządowe, która dotyczyć na razie będzie wyborów do sejmików województw.
Zdaniem Petru sejmiki to za mało. - Wydaje mi się, że kluczową kwestią jest dogadanie kandydatów na prezydentów miast i wspólnych kandydatów do rad miejskich. Dlatego że jeżeli w dużym mieście Wrocławiu, Poznaniu i Krakowie mamy wspólne listy do sejmików, a jednocześnie zwalczają się dwa komitety Nowoczesnej i Platformy w sprawie prezydenta i rad miejskich, to ludzie są skonfundowani i wszystko można przegrać - tłumaczył.
Pytany o ewentualność startu w wyborach z list Platformy Obywatelskiej, Petru zdecydowanie odciął się od takiej koncepcji. - Nie biorę pod uwagę startowania z list PO - zapewnił. - Założyłem Nowoczesną w kontrze do Platformy Obywatelskiej - dodał. Przyznał także, że ma "ciepłe stosunki" z liderem PO Grzegorzem Schetyną, choć "nie mierzyli temperatury termometrem".
Jego zdaniem Platforma Obywatelska jest "konserwatywno-ludowa z elementami liberalnymi", dlatego "wchłonięcie" Nowoczesnej byłoby z punktu widzenia PO bezcelowe. Jak tłumaczył, na polskiej scenie politycznej wciąż istniałaby potrzeba funkcjonowania partii takiej jak Nowoczesna, czyli "odwołującej się do przedsiębiorczości, do wolności wyboru, do wyboru jednostki".
- Platforma Obywatelska co do zasady jest konserwatywna i się tego nie wstydzi - ocenił Petru.
"Dużo o sobie czytam rzeczy, które są niestworzone"
Były lider Nowoczesnej odniósł się również do medialnych informacji, jakoby Katarzyna Lubnauer dzwoniła do niego z prośbą o pomoc w szukaniu funduszy na funkcjonowanie partii.
- Nie dzwoniła i dziwią mnie tego typu plotki. W tym roku ani razu nie rozmawialiśmy o kondycji finansowej Nowoczesnej. Nie chciałbym o tym mówić - zastrzegł. Przyznał jednocześnie, że sytuacja finansowa dwa miesiące temu - kiedy był jeszcze przewodniczącym partii - była "trudna", ale "na bieżąco były realizowane płatności".
- Traktowałbym takie newsy z przymrużonym okiem. Dużo o sobie czytam rzeczy, które są niestworzone - dodał.
Program Aktywna Rodzina
Petru pytany był również o organizowaną przez jego stowarzyszenie Plan Petru debatę w Sejmie. W poniedziałek o godzinie 11 w siedzibie parlamentu ma rozpocząć się spotkanie eksperckie pod hasłem "Plan Naprawy Państwa: uwolnić przedsiębiorczość Polaków". Ma składać się z trzech części poświęconych kwestiom systemu podatkowego, otoczenia polityczno-prawnego przedsiębiorców oraz edukacji i rynku pracy. Swój udział w wydarzeniu potwierdzili były premier i były szef PSL Waldemar Pawlak, posłowie PO Mirosława Nykiel, Marcin Święcicki oraz Marta Golbik (wcześniej posłanka Nowoczesnej) oraz były europoseł SLD Andrzej Szejna.
Jak tłumaczył Petru w internetowej dogrywce "Jeden na jeden" w tvn24.pl, zaprezentowany i dyskutowany będzie "program naprawy państwa, co zrobić po PiS-ie". Przyznał, że trzeba się również zastanowić, jak sprawić, żeby ludzie głosowali na opozycję.
Jednym z punktów planu jest program Aktywna Rodzina polegający na przeformułowaniu programu 500 plus w taki sposób, by dotacje przeznaczane były również na pierwsze dziecko.
Autor: kc//now / Źródło: Jeden na Jeden TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24