- Uważam, że to jest przykład i symbol słabości państwa i błędów władzy, że muszą szukać rozwiązań ustawowych. Bardzo źle się dzieje w Polsce, jeśli ustawą trzeba gwarantować jedność za dwa lata przez jeden dzień - mówił przewodniczący Nowoczesnej Ryszard Petru w "Faktach po Faktach" w TVN24. Odniósł się w ten sposób do zapowiedzianego przez prezydenta projektu ustawy dotyczącego wspólnych prac na przygotowaniem obchodów 100. rocznicy niepodległości.
Podczas uroczystości w Święto Niepodległości przed Grobem Nieznanego Żołnierza prezydent Andrzej Duda podkreślił, że projekt zakłada m.in., powstanie komitetu obchodów, w skład którego wejdzie prezydent RP, przedstawiciele najwyższych władz Polski oraz wszystkich klubów parlamentarnych i ugrupowań politycznych, które startowały w ostatnich wyborach parlamentarnych i uzyskały - samodzielnie - wynik co najmniej 3 proc., a jako koalicja co najmniej 6 proc.
Projekt tej ustawy skomentował Ryszard Petru w "Faktach po Faktach" w TVN24.
Ocenił, że wiarygodność prezydenta Dudy jest ograniczona, ponieważ nie wystarczy w Dzień Niepodległości zaapelować o jedność. - Jutro, pojutrze, kiedy mamy prace w parlamencie, wypadałoby pokazać, że jesteśmy otwarci na inny głos, że współpracujemy, że wsłuchujemy się w głos opozycji, tych którzy inaczej myślą - wyjaśnił.
Jak powiedział, sam z przyjemnością będzie uczestniczył we wspólnych obchodach, ale - jego zdaniem - to nie o to chodzi. - Chodzi o to, żebyśmy byli razem codziennie - powiedział.
- To w dużym stopniu od PiS-u zależy, na ile będzie możliwe wspólne działanie. Szukamy rozwiązań, które łączą, a nie dzielą - mówił.
Dodał, że akcje związane z tragedią smoleńską dzielą, wszelkie podejścia związane z Trybunałem Konstytucyjnym, kiedy łamane jest prawo, dzielą, wszędzie tam, gdzie niesłuchany jest głos opozycji, też to dzieli, wszystkie słowa agresywne wypowiadane przez Jarosława Kaczyńskiego, ministra Macierewicza czasami ministra Waszczykowskiego.
"Światełko w tunelu"
Petru ocenił, że to PiS powinien zrobić kilka kroków wstecz, zmienić język, pokazać, że są otwarci na rozmowę. - Mogą się nie zgadzać, ale nie bezczelnie. Jeżeli ktoś ustawą musi gwarantować to, że siedzimy przy stole, to znaczy, że państwo przestaje dobrze działać - skomentował.
- Jeżeli się cofną o kilka kroków to powiem, że widzę światełko w tunelu - kontynuował.
Zaapelował do Jarosława Kaczyńskiego. - Jeżeli Pan się cofnie o kilka kroków, to nie jest biała flaga. Czasami w życiu trzeba się cofnąć parę kroków, żeby Polska była bogatsza - powiedział.
- Jeśli PiS za każdym razem będzie chciał pokazać - my mamy większość parlamentarną, nas nie interesuje co uważacie, to ta jedność będzie "pseudojednością" - mówił.
Petru odniósł się także do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, które jego zdaniem są sprzeczne z tym, co mówi Andrzej Duda. - Dzisiaj Kaczyński mówił, że tak długo jak nie zostanie wyjaśniony Smoleńsk, tak długo nie będzie możliwe zakopanie podziałów - kontynuował.
- Kaczyński jest współodpowiedzialny za tę tragedię. Powinien uderzyć się w pierś. Debata o ekshumacji, szukanie różnic, to wszystko stoi w zupełnej sprzeczności z miłym, sympatycznym apelem prezydenta Dudy - dodał.
Jak uważa - on sam zrobił właściwie. - Byłem przy Grobie Nieznanego Żołnierza na uroczystości, gdzie był prezydent Andrzej Duda, a potem przemieściłem się na demonstrację KOD-u, gdzie również występowałem. Mówiłem, jak ważne jest to, żebyśmy byli razem, ile pracy trzeba wykonać za te trzy lata, jak wygramy wybory, na zakopanie podziałów - wyjaśnił przewodniczący Nowoczesnej.
- Ja bym chciał dać Polakom nadzieję, że te podziały, ta zła energia, ona się może skończyć po wyborach. To polityka powoduje, że jest kilka marszy, a nie jeden - powiedział Petru.
- To jest nasze wspólne święto. Święto Niepodległości. Wiele osób apelowało, włącznie ze mną, abyśmy w przyszłości wszyscy mogli iść w jednym marszu, żeby nie było szukania różnic, a szukania tego, co wspólne - mówił.
Ekshumacje
Ryszard Petru odniósł się także do ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej. Określił je jako cynicznie wykorzystywaną tragedię oraz kopanie rowu wobec rodzin, które sobie tych ekshumacji nie życzą.
- Dla nich (rodzin - red.) to jest olbrzymia trauma. Ich prośby nie zostały wysłuchane. To jest tak cyniczne - skomentował.
Dodał, że to jest działanie, które ma cel polityczny. - Ekshumacje mają tylko rozdrapać rany, wywołać emocje i podział na tych, którzy wierzą w zamach i na tych którzy nie wierzą - mówił.
- Na tej dyskusji lepszej Polski nie zbudujemy. Granica dawno została przekroczona. Dziwię się, że dokonuje się tych ekshumacji - kontynuował. - To jest takie wręcz sacrum, które jest besztane przez PiS. Niewykluczone, że Polacy będą mieli dosyć tego. To pokaże też, że ludzie oczekują od rządu działania, konkretów, a nie rozdrapywania ran - ocenił przewodniczący Nowoczesnej.
Autor: KB/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24