Poza zapewnieniami księdza kardynała Stanisława Dziwisza, że się ze mną spotka, do tego spotkania do dnia dzisiejszego nie doszło – powiedział w "Faktach po Faktach" Janusz Szymik, który jako nastolatek był wykorzystywany seksualnie przez księdza pedofila. - Myślałem, że to będzie bardzo dobrze, jeżeli spotkamy się i porozmawiamy sobie ze sobą w cztery oczy i wymienimy poglądy w tej kwestii – dodał.
Janusz Szymik w latach 80. był przez pięć lat wykorzystywany seksualnie przez ówczesnego proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim, księdza Jana Wodniaka. Szymik wspominał, że udał się z tą sprawą najpierw do biskupa Tadeusza Rakoczego, ówczesnego ordynariusza bielsko-żywieckiego, przekazał mu spisane wspomnienia z lat 1984-1989 oraz poprosił o interwencję. Wobec braku działań w 2008 roku przekazał sprawę księdzu Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu, który - jak relacjonował - w 2012 roku miał pojechać do kurii w Krakowie i wręczyć do rąk własnych kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi dokumenty, w których znajdowała się dokładnie opisana sprawa Szymika oraz jego dane kontaktowe.
Kardynał Stanisław Dziwisz w październiku zeszłego roku mówił w TVN24, że zaproponował Szymikowi rozmowę. - Był okres niepewności. W tej chwili otworzyła się możliwość na to spotkanie – powiedział. Dodał, że to nie będzie spotkanie służbowe, tylko rozmowa biskupa z kimś, kto potrzebuje rozmowy.
Janusz Szymik pytany we wtorek w "Faktach po Faktach", czy doszło do tego zapowiadanego spotkania, odparł, że do tej pory się to nie stało. - Natomiast jeszcze dwukrotnie byłem zapewniany przez jego wysłannika, czy mam ochotę w ogóle się spotkać z kardynałem. Potwierdziłem, że tak i co więcej, zaprosiłem go do Międzybrodzia Bialskiego, żebyśmy mogli się w cztery oczy spotkać i porozmawiać – powiedział. – Niestety, poza zapewnieniami księdza kardynała, że się ze mną spotka, do tego spotkania do dnia dzisiejszego nie doszło – dodał.
Przekazał, że "ostatnie zapewnienie, że będą takie próby nawiązywane było 16 grudnia 2020 roku".
- Dzisiaj mamy końcówkę lutego i jakoś ksiądz kardynał nie znajduje czasu, a być może i ochoty, żeby się ze mną spotkać – powiedział Szymik.
- Myślałem, że to będzie bardzo dobrze, jeżeli spotkamy się i porozmawiamy sobie ze sobą w cztery oczy i wymienimy poglądy w tej kwestii – mówił.
Pytania do kardynała Dziwisza
Pytany, co by powiedział kardynałowi, gdyby do tego spotkania doszło, wymienił kilka pytań, które zadałby duchownemu.
- Dlaczego jako człowiek sumienia ksiądz kardynał nie zajął się moją sprawą, kiedy otrzymał ją do rąk własnych w kwietniu 2012 roku? Dlaczego nie nadał żadnego biegu tej historii? Dlaczego tak jak w przypadku jego przyjaciela biskupa Tadeusza Rakoczego nic się nie działo, czy to była wystarczająca przesłanka, żeby uwierzyć tylko biskupowi na słowo? Dlaczego to trwa tyle lat? – wymieniał Szymik.
- Chciałbym go również zapytać o relacje, jakie łączyły go z księdzem Janem Wodniakiem, kiedy ten był sekretarzem kardynała Macharskiego, a kardynał Stanisław Dziwisz był kapelanem Ojca Świętego Jana Pawła II. Chciałbym wrócić do przełomu lat 70. i 80. i zapytać go również o wyjazdy księdza Jana Wodniaka do niego do Watykanu, o których się dowiedziałem z ust nieżyjącej matki Jana Wodniaka – dodał.
"Głucha cisza zapadła"
Szymik pytany, czy jakikolwiek hierarcha Kościoła katolickiego odezwał się do niego proponując rozmowę, odparł, że "niestety żadnego takiego kontaktu żadnego hierarchy od chwili, kiedy upublicznił swoją sprawę nie było". Dodał, że pozostały tylko zapewnienia, że kardynał Dziwisz się z nim spotka.
- Natomiast ani przewodniczący Konferencji Episkopatu arcybiskup Stanisław Gądecki, ani prymas Polak, ani żaden inny z biskupów nigdy nie wykonał żadnego telefonu do mnie, żeby się dowiedzieć, jak się czuję, nikt nie wyraził jakiejkolwiek empatii w stosunku do mojej osoby, czy jest mi źle, czy dobrze. Głucha cisza zapadła – powiedział.
Szymik: kary powinny być surowe
Szymik zaznaczył, że nie jest jedyną ofiarą księdza Wodniaka. - Tych ofiar jest więcej. Dopiero po upublicznieniu tej sprawy zaczęły się zgłaszać osoby, które rozpoznały księdza Jana Wodniaka, że to on ich przed laty zgwałcił. Są to osoby, które nawet nie pochodzą z Międzybrodzia Bialskiego, które nawet nie mieszkają w Polsce – mówił.
Pytany, jaka kara byłaby sprawiedliwa dla hierarchów, którzy nic nie robili w tej sprawie, powiedział, że "możemy to już zobaczyć na przykładzie kardynała (Henryka) Gulbinowicza, jakie kary Stolica Apostolska mu wymierzyła i możemy również w tym zakresie, w moim przypadku też spodziewać się podobnych kar, które Stolica Apostolska może nałożyć na wyżej wymienionych hierarchów, którzy w mojej kwestii nic nie zrobili, chcieli też sprawy przeczekać, nie nadawać im żadnego biegu formalnego po to, żeby doszło do przedawnień z punktu widzenia prawa karnego, przepisów i roszczeń po to, żeby błędnie rozumiane dobro Kościoła nie ucierpiało".
- A dobro Kościoła to nie tylko dobro hierarchów i instytucji, która tutaj jawi się jako korporacja, która za nic ma cierpienie ofiar i myślę, że w tym zakresie kary powinny być surowe, które powinna wymierzyć Stolica Apostolska tym hierarchom, mam na myśli kardynała Stanisława Dziwisza i wszystkich innych, którzy kryli moją sprawę, w tym byłego biskupa bielsko-żywieckiego Tadeusza Rakoczego – dodał.
Szymik powiedział, że czeka na jakiekolwiek ustalenia. - Do dnia dzisiejszego nie mam żadnego sygnału, że jakakolwiek komisja powstaje, powstała, czy zamierza powstać – podkreślił. Dodał, że nie wie, czy zostało wszczęte postępowanie zgodnie z listem apostolskim papieża Franciszka.
Szymik: państwowa komisja do spraw pedofilii zapowiedziała, że zajmie się moją historią
Pytany, czy ktoś z państwowej komisji do spraw pedofilii próbował się z nim kontaktować, odpowiedział, że jest już po spotkaniu z tą instytucją. - Zostałem zaproszony w ubiegłym tygodniu w celu wysłuchania mojej osoby – dodał.
Przekazał, że spotkał się między innymi z wiceprzewodniczącą komisji Barbarą Chrobak.
- Komisja wysłuchała mojej sprawy, zapoznała się z moją dokumentacją, którą zebrałem przez ten okres mojego dochodzenia do prawdy i zapowiedziała, że zajmie się niebawem moją historią wykorzystywania seksualnego, do którego doszło w latach 1984-1989 – powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24