- Kaczyńskiego obarczam winą bodajże największą, ponieważ on usprawiedliwił to zachowanie - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 prezydencki doradca Tomasz Nałęcz o zachowaniu posłanki PiS Krystyny Pawłowicz, która jadła na sejmowej sali. Innego zdania był Jarosław Gowin, który - jak stwierdził - ma pretensje do marszałka Sejmu.
Zachowanie Krystyny Pawłowicz (PiS), która podczas środowych głosowań jadła na sali obrad Sejmu wywołało wiele emocji. Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu prosił z mównicy sejmowej, by posłanka wyniosła brudne naczynia. Na sali zawrzało. Marszałek Sejmu Radosław Sikorski pytał samą posłankę, czy faktycznie jadła na sali. Jarosław Kaczyński (PiS) nie reagował. Do marszałka apelował, aby przywołał do porządku "grubiańską część sali".
"Poczucie smaku zostało naruszone"
Jarosław Gowin w TVN24 mówił, że dostanie się do Sejmu w najbliższej kadencji na pewno nie będzie szczytem marzeń nikogo, kto ma poczucie smaku. - To poczucie wczoraj na wiele sposobów zostało naruszone - stwierdził. Polityk powiedział, że osobiście ma pretensje do marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego. - Wyobrażam sobie, jak tę sprawę rozwiązałby np. marszałek Tomasz Nałęcz. Pewnie przywołałby do siebie wicemarszałka z PiS Marka Kuchcińskiego, dyskretnie poprosił go, żeby zwrócił uwagę poseł Pawłowicz - tłumaczył.
- Nie byłoby tej całej skandalicznej i obrażającej autorytet klasy politycznej parlamentu sytuacji - przyznał.
"Pan Kaczyński wystąpił w roli mamy krzyczącej na nauczyciela"
Prezydencki doradca Tomasz Nałęcz zwrócił uwagę, że w przeciwieństwie do posłanki Pawłowicz Jarosław Kaczyński nie przyszedłby na sale sejmową z daniem z baru. - Przecież można w każdej chwili wyjść. To jest demonstracja. Proszę zwrócić uwagę, że pani posłanka w czasie expose pani Kopacz demonstracyjnie czytała gazetę szeleszcząc kartkami - komentował. - To jest dla mnie bardzo przykre. To robi nauczyciel akademicki - dodał. Nałęcz przekonywał, że w przypadku zachowania Pawłowicz marszałek jest bezradny. - Bat na tego posła ma szef klubu - ocenił. - Pana Kaczyńskiego obarczam winą bodajże największą, ponieważ on usprawiedliwił to zachowanie. To jest trochę tak, że jak nauczyciel karci ucznia, to uczeń biegnie do mamy z pretensją, że pan jest niesprawiedliwy, a mama przychodzi i krzyczy na nauczyciela. Pan Kaczyński wystąpił w roli mamy krzyczącej na nauczyciela - podsumował obrazowo.
Autor: nsz/tr / Źródło: tvn24