Wicepremier Waldemar Pawlak nie ukrywa, że ubiegłotygodniowy plan konsolidacji premiera Donalda Tuska zaskoczył jego partię. Wskazał nawet pośrednio winnego tej sytuacji. Dodał jednak, że wbrew medialnym spekulacjom, koalicja PO-PSL ma się dobrze.
W programie "Rozmowa Rymanowskiego" Pawlak bagatelizował piątkowe wystąpienie premiera, które niektórzy komentatorzy ogłosili kością niezgody między koalicjantami: - Publikowanie programów partyjnych nie jest zabronionym działaniem - mówił. - Pan premier przedstawił swoją koncepcję. Może to być materiał do dyskusji - dodał.
Nie ukrywał jednak, że wolałby, żeby plan ten najpierw został przedyskutowany z koalicjantem. - Są różne style działania w rządzie - mówił Pawlak.
Niemniej Pawlak konfliktu w rządzie nie widzi. - Tu nie ma powodu specjalnie to roztrząsać. Nie widzę problemu - mówił wicepremier. Zdecydowanie odrzucił też zarzuty byłego partyjnego kolegi Zbigniewa Kuźmiuka, który twierdzi, że PSL w rządzie jest tylko dla stanowisk.
Co to jest koalicja i dlaczego Pawlaka nie było
- Koalicja tym się różni od monopolu, że jest otwarta dyskusja - mówił w odpowiedzi na pytanie, czy w koalicji iskrzy.
Pawlak zapytany, czy jego piątkowa nieobecność w auli Politechniki Warszawskiej, gdzie premier ogłaszał plan, to była świadoma demonstracja, zaprzeczył. Wicepremier oznajmił, że był na urlopie, który zaplanować parę tygodni wcześniej.
- Stosując spiskową teorię – żartował Pawlak - zaplanowano to na czas mojego urlopu. Całkiem poważnie dodał jednak, że o planie konsolidacji dowiedział się z internetu.
Plan konwergencji? Ktoś "popłynął"
PSL nie zgodził się również w tym tygodniu na plan konwergencji, który, w skrócie, definiował polskie podejście do przyjęcia euro. Dlaczego? - Zgłosiliśmy podstawowe zastrzeżenia. Plan konwergencji odwoływał się do planu konsolidacji, którego Rada Ministrów nie zaaprobowała - powiedział Pawlak.
- Nie może dokument rządowy odwoływać się do deklaracji partyjnej - dodał, nie winiąc jednak za ten błąd premiera Tuska, który według Pawlaka też był tym "zirytowany", ale kogoś "na niższym szczeblu".
- Redaktorzy tego dokumentu za bardzo popłynęli… - mówił Pawlak. Kto konkretnie? - Minister finansów przedłożył dokument do zatwierdzenia - dodał, chociaż konkretnie ministra Jacka Rostowskiego wymienić nie chciał.
W ogóle cały plan, zdaniem Pawlaka, był procedowany parę tygodni później. - Dotrzymanie harmonogramu jest po stronie ministra finansów - mówił wicepremier, podkreślając, że zwykle te programy składa się do końca listopada, chociaż tym razem przesunięto jednak termin na koniec stycznia.
Plan konwergencji nie jest jednak ostatecznie stracony. - Rozmawialiśmy z premierem z udziałem ministra Rostowskiego - mówił Pawlak, dodając, że uzgadniane są teraz punkty sporne.
- Jeżeli nie będzie kontrowersji, to dokument będzie w tym tygodniu - obiecał.
Pawlak kopalni nie odda
Wicepremier i minister gospodarki odniósł się także do informacji, którą podał rzecznik Ministerstwa Skarbu, jakoby istniał plan przesunięcia odpowiedzialności nad kopalniami z resortu gospodarki do resortu skarbu.
- Po co? - skwitował krótko Pawlak. - Z pewną zgryźliwością mogę powiedzieć, żeby resort skarbu zajął się stoczniami - dodał, podkreślając, że jeśli kopalnie będą prywatyzowane, to do resortu skarbu przejdą.
Pawlak w ogóle uważa, że propozycja przesunięcia nadzoru nad kopalniami to nie jest pomysł ministra skarby Aleksandra Grada. Pawlak, chociaż spotyka się z nim co najmniej raz w tygodniu, o planie takim z jego ust nie słyszał.
A "pan minister Grad nie należy do ludzi szczególnie opornych w wyrażaniu swoich poglądów", dodał Pawlak i podkreślił raz jeszcze, że w rządzie "komunikacja dobrze działa".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24