- Wierz, w co chcesz, ale podżeganie do nienawiści to ani religia, ani światopogląd. Mów, co chcesz, ale podżeganie do nienawiści to nie wolność słowa. Podżeganie do nienawiści to czyste zło - mówiła w poniedziałek wieczorem, w szóstą rocznicę ataku na Pawła Adamowicza, jego żona Magdalena Adamowicz, europosłanka KO. Brat prezydenta Gdańska, poseł KO Piotr Adamowicz wskazywał, że "zastanawiamy się nad tym, jak można przeciwdziałać hejtowi", kiedy "pewne przepisy już istnieją".
W poniedziałek 13 stycznia przypada szósta rocznica śmiertelnego ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, ugodzonego nożem podczas miejskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jednym z elementów obchodów był złożenie wieczorem kwiatów i zniczy przy tablicy pamiątkowej znajdującej się między Katownią a Złotą Bramą - w miejscu, gdzie doszło do ataku. Na scenie przy tablicy bliscy Adamowicza wygłosili również przemówienia.
"Nikt z ludzi, którzy sześć lat temu rządzili, nie odpowiedział za zło"
Jako pierwsza głos zabrała Magdalena Adamowicz, żona zamordowanego samorządowca i europosłanka Koalicji Obywatelskiej.
- Sześć lat temu w tym miejscu zamordowany został Paweł. Rok temu na dożywocie został prawomocnym wyrokiem skazany morderca mojego męża. Sąd w tym ostatecznym wyroku orzekł, że mój mąż nie był przypadkową ofiarą, że tłem tego mordu była polityka. Nikt z ludzi, którzy sześć lat temu rządzili Polską i rozpętali huragan nienawiści polsko-polskiej, żeby zabetonować swoją władzę, nikt z nich po 15 października 2023 roku wciąż nie odpowiedział za zło, które w Polsce wszystkim Polakom uczynił. Nikt - oznajmiła.
Jak mówiła, "z niedowierzaniem patrzymy na to, co wyprawia się teraz, co wyprawia nowa szczujnia tamtego nierozliczonego zła". Jej zdaniem "jest gorzej niż było sześć lat temu".
- Od morderstwa mojego męża ci ludzie wciąż powtarzają: mamy prawo szczuć, jak tylko nam się podoba. A to wy jesteście sami sobie winni, bo chodzicie bez ochrony - kontynuowała. - Czyli winna ma być ofiara hejtu, która nie mogła się bronić, a nie hejterzy, którzy siedzieli w głowie mordercy? Przecież to czyste zło. A zło nieukarane rośnie w siłę. Zło nierozliczone atakuje ze zdwojoną mocą - powiedziała.
Dodała, że teraz nienawiść "znowu leje się rwącą rzeką z telewizji, której nazwa nie przejdzie jej przez gardło".
Adamowicz z "wezwaniem" do państwa polskiego
- Stoję tu teraz w miejscu, gdzie sześć lat temu nienawiść wylewana z telewizji Kurskiego i Kaczyńskiego zebrała śmiertelne żniwa. I wzywam. Wzywam państwo polskie z całą mocą, aby zapobiegło na przyszłość takiej tragedii - oświadczyła Adamowicz.
Przypominała, że "człowiek grożący zabójstwem innemu człowiekowi mówi wprost, że zainspirowała go konkretna telewizja". - Jeżeli koncesjonowanie telewizji do czegokolwiek w demokracji jest potrzebne, to właśnie do takich sytuacji. Telewizje karane są za brzydkie słowa. Zgadzamy się też, że rosyjskie stacje siejące propagandę nie mogą w Polsce nadawać. Ale telewizja siejąca taką nienawiść, że inspiruje swoich widzów do gróźb morderstwa, działa sobie bez żadnych konsekwencji - mówiła dalej.
Według niej "takie groźby dostają wszyscy, którzy są na celowniku tej telewizji".
- Tu, nad tą płytą, z tego miejsca musi wybrzmieć jasne wołanie, jasne żądanie. Telewizja siejąca nienawiść, telewizja podburzająca do morderstw, taka telewizja nie ma prawa istnieć w Polsce. Nie ma prawa istnieć gdziekolwiek. Myśl, co chcesz, ale podżeganie do nienawiści to nie poglądy. Głosuj na kogo chcesz, ale podżeganie do nienawiści to nie partia polityczna. Wierz, w co chcesz, ale podżeganie do nienawiści to ani religia, ani światopogląd. Mów, co chcesz, ale podżeganie do nienawiści to nie wolność słowa. Podżeganie do nienawiści to czyste zło. To czyste zło, bo nienawiść zawsze rodzi nienawiść. Podżeganie do nienawiści nakręca spiralę nienawiści i zawsze prowadzi do tragedii - stwierdziła eurodeputowana.
- To dlatego przed podżeganiem do nienawiści społeczeństwo nie tylko ma prawo, ale musi się bronić - podkreśliła.
"Czy w telefonie mam nadal numer mojego brata. Tak, mam"
Piotr Adamowicz - poseł KO i brat Pawła Adamowicza - podziękował na wstępnie wszystkim za przybycie.
- Dziś przed południem jedna z dziennikarek zapytała mnie, czy w telefonie komórkowym mam nadal numer mojego brata, Pawła. Odpowiedziałem: tak, nadal mam. Na pytanie, dlaczego mam, bo to już sześć lat minęło, mówię: rzeczywiście, sześć lat minęło, szmat czasu. Ale okoliczności są te same. Te okoliczności - nawiązując do tego, co mówiła Magda - to jest hejt, nienawiść, pogarda - mówił.
Wspomniał też o swoim osobistym doświadczeniu. - Nawet jestem w stanie zrozumieć, bo jestem osobą publiczną, kiedy pewien poseł z wiadomego ugrupowania wyzywa mnie publicznie od debili. Jestem w stanie to zrozumieć. To świadczy o nim jako o człowieku. Natomiast to, co się ponownie dzieje, a w ostatnich dniach się stało, nie pozwala mi wykasować tego numeru telefonu - kontynuował.
Zaznaczył, że "hejt, nienawiść może prowadzić do zbrodni, do zbrodni zabójstwa". - Można się zastanawiać, czy tak zawsze będzie? A może będzie lepiej? Pozostanę sceptyczny. Niestety nie będzie lepiej - ocenił.
- W naszym kraju już niebawem czeka nas prawdziwa kampania wyborcza, mam na myśli wybory prezydenckie. To, co się dzieje, to na razie się niewiele dzieje. Dopiero zacznie się dziać - przekonywał. Mówił przy tym, że Facebook zmienił politykę dotyczącą moderacji treści i dlatego - jego zdaniem - "będziemy mieli wolną amerykankę".
- To nie jest dobra sytuacja i nie będzie sytuacją dobrą. Dlatego władzy wykonawczej - nie tylko jej, ale przede wszystkim - chciałbym przypomnieć pewien przepis: kto znieważa inną osobę w jej obecności albo chociażby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do tej osoby dotarła, podlega grzywnie lub każe ograniczenia wolności. To artykuł 216 paragraf pierwszy Kodeksu karnego - przytoczył.
- Obecnie zastanawiamy się nad tym, jak można przeciwdziałać hejtowi, mowie nienawiści. Ale pewne przepisy już istnieją. Dlatego raz jeszcze zwracam uwagę, że takie przepisy pozwalające przeciwdziałać i zwalczać nienawiść istnieją w prawie polskim - dodał.
Dulkiewicz: nie ma dnia, abym nie myślała o tobie i o tym, co się wydarzyło
Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz skierowała słowa swojego wystąpienia do zamordowanego Adamowicza. - Panie prezydencie, drogi Pawle, nie ma dnia, abym i ja nie myślała o tobie i o tym, co się wydarzyło - powiedziała.
Wskazywała, że jego "codzienna troska o miasto, rzetelność, pracowitość, pasja i miłość są dla wielu z nas wzorem". - Obyśmy my umieli głosić prawdę i nazywać kłamców. Abyśmy się łączyli w gestach solidarności i wzmacniali głosy słabszych, dodając do nich nasze - powiedziała.
Tragiczna śmierć podczas Finału WOŚP
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz 13 stycznia 2019 roku został ciężko raniony nożem podczas miejskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na Targu Węglowym. Samorządowiec w bardzo ciężkim stanie trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, gdzie zmarł następnego dnia. Pogrzeb odbył się 19 stycznia w Bazylice Mariackiej. Tam też spoczęła urna z jego prochami. Mężczyzna, który go zaatakował został prawomocnie skazany na dożywotnie więzienie w styczniu 2024 roku.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24