Jaki o przesłuchaniach kandydatów do Sądu Najwyższego bez kamer: może szkoda

Patryk Jaki był gościem "Faktów po Faktach"
Jaki o przesłuchaniach kandydatów do Sądu Najwyższego bez kamer: może szkoda
Źródło: tvn24

- Jestem zwolennikiem daleko jak to możliwe idącej transparentności. Nie wiem, dlaczego KRS tak zdecydowała - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości. Odniósł się w ten sposób do rozpoczętych w poniedziałek przez zespoły Krajowej Rady Sadownictwa niejawnych przesłuchań kandydatów do Sądu Najwyższego.

Nowa, wyłoniona przez polityków Krajowa Rada Sądownictwa w poniedziałek o godzinie 9 rozpoczęła przesłuchiwanie kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, którzy zgłosili się na 44 miejsca w SN.

Pytany dlaczego przesłuchania odbywają się bez udziału kamer, przewodniczący KRS Leszek Mazur odpowiedział, że KRS "postępuje zgodnie z przepisami". - Praca w zespołach jest pracą jawną z tym, że nietransmitowaną. Transmitowane są tylko posiedzenia Rady i to dokładnie wynika z ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa - stwierdził.

"Jestem zwolennikiem daleko jak to możliwe idącej transparentności"

Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki powiedział w "Faktach po Faktach" TVN24, że "to może szkoda" i że "trzeba przemyśleć w przyszłości", komentując fakt, iż prace zespołów, które wyłonią kandydatów do Sądu Najwyższego nie są transmitowane.

- Jestem zwolennikiem daleko jak to możliwe idącej transparentności. Nie wiem, dlaczego KRS tak zdecydował, a nie inaczej, aczkolwiek, jeżeli mnie pamięć nie myli, to chyba w ogóle, nawet ta częściowa jawność Krajowej Rady Sądownictwa jest stosunkowo od niedawna - mówił Jaki.

Dodał, że gdyby od niego to zależało, upubliczniłby rozmowy prowadzone z kandydatami.

Jaki: spróbujemy przekonywać TSUE do swoich racji

Wiceminister został zapytany o ewentualne działania polskiego rządu, jeśli Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej - analogicznie jak w przypadku wycinki Puszczy Białowieskiej - nakaże zawiesić obowiązywanie nowej ustawy o Sądzie Najwyższym.

- Podejmiemy pewnie dialog, tak jak robiliśmy to do tej pory. Spróbujemy przekonywać do swoich racji, ponieważ fakty są takie, że polski wymiar sprawiedliwości należy do jednego z najdroższych w całej Unii Europejskiej i do jednego z najmniej efektywnych - ocenił. - Na sprawiedliwość czeka się wiele lat, często w sprawach prostych - dodał.

Przyznał, że w ostatnich dwóch latach niewiele się w tej kwestii zmieniło. - Dlatego moim zdaniem trzeba podejść do tego w inny sposób niż dotychczas - tłumaczył. - Potrzebne są zmiany. Daleko idące zmiany - dodał.

Pytany, czy powinny być to zmiany personalne, Jaki stwierdził, że "ktoś za ten stan rzeczy przez 28 lat odpowiada". - Do tej pory przyjmowaliśmy taki punkt widzenia, że korporacja sama sobie poradzi - powiedział.

Recepty korporacji się nie sprawdzały

"Recepty korporacji się nie sprawdzały"

"Recepty korporacji się nie sprawdzały"

Patryk Jaki przypomniał, że gdy PiS po raz pierwszy doszedł do władzy w 2005 roku, wprowadzał zmiany w wymiarze sprawiedliwości, ale przyjął inny punkt widzenia. - Uznaliśmy, że będziemy robić tak, jak chce środowisko sądownicze. Wtedy nam mówiono między innymi, że potrzebna jest większa liczba asystentów i wtedy sprawy będą szły dużo szybciej. Co się okazało? Otóż, od 2006 roku do dzisiaj liczba asystentów sędziów wzrosła o 100 procent, a sprawy nie przyspieszyły, tylko zwolniły - mówił.

- Przyszedł taki czas, że te recepty korporacji się nie sprawdzały i trzeba spróbować trochę inaczej. Może trochę świeżego powietrza, może trochę nowych ludzi - przekonywał. Jaki dodał, ze jego zdaniem władza sądownicza to "całkowicie odrębna władza i do tej pory cały czas sprawowana przez - nazwijmy to - to samo środowisko".

Jaki ocenił, że "wymiar sprawiedliwości ma bardzo dużo problemów". - Gdyby spojrzeć na to systemowo, to jeszcze całkiem niedawno prawie co druga osoba, która popełniała gwałt, miała karę w zawieszeniu. To jest dla mnie niedopuszczalne, to jest moja opinia - powiedział. Dodał, że obecnie "to jest około 30 procent".

Jaki został zapytany o to, jak się ma do takiego stanu rzeczy wymiana sędziów Sądu Najwyższego, w tym Stanisława Zabłockiego, który zmuszony został do przejścia w stan spoczynku.

- Gdyby to ode mnie zależało - jeżeli chodzi o tego pana sędziego - to akurat ten pan sędzia zostałby w składzie Sądu Najwyższego. Tego nie wiem, ale czytałem, że nie złożył takiego wniosku, jaki miał złożyć. Z formalnego punktu widzenia cześć prawników uznała, że nie może w związku z tym zostać sędzią Sądu Najwyższego - odpowiedział wiceminister sprawiedliwości.

Jaki: gdyby ode mnie zależało sędzia Stanisław Zabłocki zostałby sędzią Sądu Najwyższego

Jaki: gdyby ode mnie zależało, sędzia Stanisław Zabłocki zostałby sędzią Sądu Najwyższego

ZOBACZ CAŁY PROGRAM

Autor: tmw/adso/kwoj / Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: