- Czekam jeszcze, co będzie ze mną, ale bardzo spokojnie do tego podchodzę - mówił w "Kropce nad i" wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, pytany o swoją ewentualną kandydaturę do Parlamentu Europejskiego. Dodał, że "ma co robić w kraju", a zarówno w kraju, jak i w europarlamencie "można pracować dla państwa".
We wtorek Komitet Polityczny PiS zatwierdził liderów list wyborczych partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Na "jedynkach" i "dwójkach" na listach znaleźli się na niej między innymi: wicepremier Beata Szydło, minister edukacji narodowej Anna Zalewska i minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński.
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki pytany w "Kropce nad i" w TVN24 o kandydaturę szefa MSWiA powiedział, że "Unia Europejska, czy instytucje unijne zajmują się coraz częściej obszarem bezpieczeństwa i pan minister Brudziński jest bez wątpienia osobą, która ma bardzo duże doświadczenie w tym zakresie". Jaki przekonywał także, "dzisiaj jest tak, że często losy Polski, czy bardzo ważne projekty dotyczące naszego państwa są rozgrywane właśnie w przestrzeniach europejskich". Jak mówił, do tej pory w Parlamencie Europejskim "była doskonała drużyna [Prawa i Sprawiedliwości - red.], ale zawsze może być lepsza".
"Bardzo spokojnie do tego podchodzę"
Czy on sam znajdzie się na liście kandydatów PiS do europarlamentu? - Czekam jeszcze, co będzie ze mną, ale bardzo spokojnie do tego podchodzę. Ja mam też co robić w kraju - mówił gość "Kropki nad i", zaznaczając, że jego kandydatura zależy od Komitetu Politycznego Prawa i Sprawiedliwości.
Jaki zaprzeczył, że miałby znaleźć się wśród kandydatów z okręgu Dolnośląskie - Opole. Na pytanie o okręg Małopolska - Świętokrzyskie odpowiedział: - Wiem, że są rozważane różne opcje, ale muszę poczekać. Spokojnie. Do tego podchodzę bardzo spokojnie.
Dodał, że w polityce "zawsze ma znaczenie gra drużynowa, dlatego ja spokojnie czekam".
Pytany czy wołałby znaleźć się w europarlamencie, czy pozostać w ministerstwie sprawiedliwości, odpowiedział, że "i tu, i tu można pracować dla państwa". - Dla mnie najważniejszym przywilejem jest to, że mogę procować dla swojej ojczyzny - dodał Patry Jaki.
Wybory do europarlamentu odbędą się 26 maja, a ich zarządzenie przez prezydenta powinno nastąpić nie później niż 25 lutego. Wtedy oficjalnie rozpocznie się kampania wyborcza. W tegorocznych eurowyborach Polacy wybiorą 52 przedstawicieli do PE w 13 okręgach wyborczych.
Patryk Jaki o sporze Polski z Izraelem
Jedną z ustaw, które przygotowało w obecnej kadencji Sejmu Ministerstwo Sprawiedliwości, była uchwalona na początku 2018 roku nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej miała między innymi zwalczać takie sformułowania jak "polskie obozy śmierci".
Ustawa ta zamiast tego wywołała poważny kryzys w stosunkach polsko-izraelskich. Obawy, że nowe przepisy mogą zaszkodzić wolności słowa, debacie naukowej oraz badaniom nad Holokaustem, wyrażały również Stany Zjednoczone. Po blisko czterech miesiącach obowiązywania Warszawa wycofała się z najbardziej kontrowersyjnych zapisów, a premierzy Morawiecki i Netanjahu podpisali 27 czerwca 2018 r. wspólną deklarację kończącą spór.
W ostatnim tygodniu spór Polski z Izraelem odżył. Rozpoczął się od przytoczonych przez dziennik "Jerusalem Post" słów, jakie izraelski premier Benjamin Netanjahu miał wygłosić w Warszawie oraz od wypowiedzi pełniącego obowiązki izraelskiego ministra spraw zagranicznych Israela Kaca.
Po tych wypowiedziach premier Mateteusz Morawiecki odwołał udział polskiej delegacji w spotkaniu szefów rządów Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry) z premierem Izraela.
Zdaniem wiceministra sprawiedliwości nie jest tak, że "jak nie było Patryka Jakiego, to nie było problemów związanych z przypisywaniem Polsce odpowiedzialności za zbrodnie, których nie popełniła". - Przypisywano i to na dużo wyższym poziomie niż dzisiaj - mówił wiceminister sprawiedliwości. Wymienił w tym kontekście między innymi słowa ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy z 2012 roku, który mówił o istnieniu "polskiego obozu śmierci".
"Najpierw trzeba przesłuchać zawiadamiającego"
Wiceminister sprawiedliwości był także pytany, czy prezes PiS Jarosław Kaczyński powinien być jego zdaniem przesłuchany w związku z publikacjami tak zwanych taśm Kaczyńskiego. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >
- Najpierw trzeba przesłuchać zawiadamiającego i zebrać wszystkie informacje dotyczące tej sprawy - ocenił Patryk Jaki. Według niego, "prokuratura chciała szybciej przeprowadzić to postępowanie, a jest problem z kontaktem, jeżeli chodzi o zawiadamiającego".
Zdaniem Jakiego z opublikowanych taśm nie wynika, że prezes PiS popełnił przestępstwo. Ocenił, że "to jest można powiedzieć wzorowe zachowanie". - Dlatego że jeżeli jest spor pomiędzy stronami i ten spór ma wyjątkowo charakter cywilny bez wątpienia, to taki spór zazwyczaj rozstrzyga, dokładnie tak jak mówi Jarosław Kaczyński, sąd - podkreślał.
- Każdy, kto prowadził jakąkolwiek działalność gospodarczą w życiu, pewnie miał taki spór i wie, że takie spory rozstrzyga się na drodze sądu cywilnego. Dlaczego pan Austriak nie złożył w takim razie sprawy do sądu cywilnego? To jest podstawowe pytanie - mówił Patryk Jaki.
Jego zdaniem to pokazuje, że Gerald Birgfellner "nie jest w stanie przedstawić realnej pracy, którą wykonał, bo sąd by to zweryfikował".
Autor: akr\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24