Blady strach padł na górali i góralki po tym, jak inny góral, ale z Chicago, opatentował w amerykańskim urzędzie kilkadziesiąt wzorów roślinnych, które od dawna pojawiają się na góralskich spódnicach. - Te wzory to tradycja, a tradycji nikt na własność mieć nie może - mówią oburzeni mieszkańcy gór.
Góral Józef B. - albo jak kto woli - Joseph B. z Chicago zabronił podawać swego nazwiska i postraszył sądem. Od kilku tygodni jest na językach górali w Polsce, bo zastrzegł wzorów używanych na góralskich spódnicach.
- Dobra kulturowe są uniwersalne, chce się przywłaszczyć, rozmienić na drobne po to, żeby pieniądz w kieszeni został - oburza się mieszkaniec Bukowiny Tarzańskiej Bartłomiej Koszarek.
Górale się boją, bo co będzie jak ktoś opatentuje cały tradycyjny strój? - Jesteśmy przyzwyczajone do tego jednego stroju i ten się nam podoba i nie czułybyśmy się tak swobodnie w innych - mówiIzabela Chowaniec z Poronina.
Przedstawiciele Urzędu Patentowego uspokajają. - Próba zmonopolizowania tego typu wartości nie może mieć miejsca i system prawny jest tak skonstruowany, że zabezpiecza przed tego typu przypadkami - uważa Adam Taukert z Urzędu.
Patent na patent
Z kolei chicagowscy górale, ustami swojego prezesa, problem z Józefem B. starają się obrócić w żart. - Ja osobiście się nie znam na tych patentach. Ale patent na coś opatentował. No może ktoś się obawia, że znowu inny dżentelmen wpadnie na inny patent i tak zostaniemy opatentowani wkoło - śmieje się prezes Związku Podhalan w Ameryce Północnej Stanisław Zagata.
Do śmiechu na pewno nie jest góralom z Podhala. Jedno jest pewne - chicagowski góral na wszelki wypadek nie powinien wracać do hal.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN Fakty