Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji musi ponownie rozpoznać wniosek kościoła latającego potwora spaghetti o wpis do rejestru wyznań. Sąd administracyjny - ze względów formalnych - uchylił decyzję MAC odmawiającą takiego wpisu.
- Decyzja MAC o odmowie wpisu została wyeliminowana z obrotu prawnego i teraz organ będzie musiał ponownie rozpoznać sprawę biorąc pod uwagę wytyczne z uzasadnienia wyroku - powiedział pełnomocnik przedstawicieli kościoła mec. Dariusz Goliński. Dodał, że wniosek o rejestrację nie musi być ponowiony, a wyrok oznacza, że cały czas nie ma decyzji w sprawie tego wniosku. Wyrok jest nieprawomocny, MAC może w ciągu miesiąca złożyć skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Odmowa rejestracji
Zwolennicy kościoła latającego potwora spaghetti jeszcze w lipcu 2012 r. wystąpili do ministerstwa o wpis do rejestru kościołów i innych związków wyznaniowych. Ostatecznie w kwietniu 2013 r. ministerstwo odmówiło takiego wpisu. Wcześniej zwróciło się o opinię w tej sprawie do religioznawców z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Odmowę wpisu sympatycy kościoła zaskarżyli do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
Michał Boni, były minister administracji i cyfryzacji, który odmówił rejestracji pastafarian, skomentował w "Tak jest" wtorkowy wyrok sądu. Jak mówił, na decyzję MAC miała wpływ opinia, którą ministerstwo zasięgnęło z Instytutu Religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ekspertyza przygotowana przez UJ wskazywała elementy prześmiewcze rytuałów pastafarian.
- Chciałem tą decyzją odmowy postawić pewien problem - tłumaczył Boni. - Te sprawy są skomplikowane, one stawiają przed nami bardzo poważne pytanie - czy nie powinniśmy przedyskutować tego sposobu rejestrowania (kościołów-red.) - zaznaczył.
Kościół latającego potwora spaghetti powstał w Stanach Zjednoczonych w 2005 r. m.in. jako reakcja na promowanie w niektórych tamtejszych szkołach kreacjonizmu i negowanie teorii ewolucji. Zdaniem wielu religioznawców kościół de facto jest parodią religii.
Parodia religii
Na taką interpretację powołali się także eksperci, którzy przygotowali opinię dla resortu. Wskazali m.in., że doktryna kościoła zawiera "cechy parodii doktryn już istniejących, szczególnie chrześcijańskiej". Choć biegli podkreślili, że w samym parodiowaniu nie ma niczego nagannego, to nie może być ono uzasadnieniem do przyznania grupie statusu oficjalnej religii. Sąd w uzasadnieniu wtorkowego orzeczenia zaznaczył, że ministerstwo odmawiając rejestracji wskazało na braki wniosku. - Organ rejestrowy nie wyznaczył jednak skarżącym wymaganego w ustawie o gwarancjach wolności sumienia i wyznania dwumiesięcznego terminu do uzupełnienia tych braków, zresztą tak naprawdę tych braków nie wskazał - mówił sędzia Włodzimierz Kowalczyk. Dlatego w ocenie WSA, bez dopełnienia tej procedury, niedopuszczalne było wydanie decyzji o odmowie wpisu do rejestru wyznań. Ponadto - w ocenie sądu - przeprowadzenie przez MAC dowodu z opinii biegłych "budzi poważne wątpliwości". Wcześniej mec. Goliński wskazywał przed sądem, że biegli nie otrzymali do oceny złożonych dokumentów rejestrowych, a przy formułowaniu swojej opinii oparli się tylko na opracowaniach dotyczących rozpatrywanego tematu. - Chcemy przede wszystkim otrzymać uzasadnienie tej decyzji sądu. Wówczas będziemy się ustosunkowywać do poszczególnych argumentów, które tam padną. Oczywiście jesteśmy zobligowani do powtórzenia procedury rejestracji – powiedział rzecznik MAC Artur Koziołek. Kilkunastu zwolenników kościoła, którzy pojawili się w sądzie, nie kryło satysfakcji z wyroku. Po wyjściu z sądu rozwinęli transparent z hasłem: "Nie lękajcie się Potwora"; skandowali także: "Makaron, makaron".
Autor: db\mtom / Źródło: PAP