- Kaczyński nic mi nie obiecywał. Nie pojechałem tam, by czegoś oczekiwać - mówił w TVN24 o swoim występie na konwencji PiS Stanisław "Paprykarz" Kowalczyk, słynny już plantator, który pytał premiera Tuska "jak żyć".
Kowalczyk, rolnik z gminy Przysucha w woj. mazowieckim, zasłynął bezkompromisową rozmową z premierem Tuskiem, który w połowie sierpnia odwiedził mazowieckie "zagłębie paprykowe" po tym, jak nawałnica zniszczyła uprawy okolicznych rolników. Podczas wizyty we wsi Sady-Kolonia do Donalda Tuska podszedł niespodziewanie rolnik z sąsiedniej miejscowości, który też został poszkodowany przez żywioł. Nie zważając na okoliczności krzyczał ze łzami w oczach: - Jak żyć panie premierze?
W ostatni weekend Kowalczyk wziął udział w krakowskiej konwencji PiS, na którą został zaproszony przez sztabowców partii. Wygłosił płomienne przemówienie, w którym grzmiał, że trzeba "przerwać passę obecnego rządu". - Musimy uwierzyć, że damy radę - mówił.
"Nic nie obiecywali"
Dziś o swoim udziale w kampanii "Paprykarz" opowiadał na antenie TVN24. Przekonywał, że nie czuje się politycznie wykorzystany przez PiS. - Nie, nic takiego nie odczuwam. Ale jestem przez wiele osób uprzedzany - mówią "Stachu uważaj". Ja nawet nie myślę, że coś takiego można - przekonywał.
Jak dodał, prezes Kaczyński nie obiecywał mu nic w zamian za udział w konwencji. - Mój główny cel to było zasygnalizować naszą sytuację - powiedział Kowalczyk.
Niespłacone kredyty
Prowadzący rozmowę dopytywał "Paprykarza", czy jest odpowiednią osobą, by pytać premiera "jak żyć?", skoro ma 50 tuneli z paprykami i jego dochody nie należą do najniższych. - W tej chwili jestem na łopatkach, dwa kredyty już prolongował mi bank. Teraz mam z czego żyć, ale jak sezon się skończy... - tłumaczył Kowalczyk.
Jak podkreślał, po tym jak nawałnice zniszczyły jego uprawę, od rządu nie dostał ani złotówki. - Pieniędzy podobno nie ma, a ja w gazetach czytam, że są odprawy dla posłów, dla prezesów, jest mi trochę żal - powiedział. Zastrzegł też, że jego uprawy nie były ubezpieczone, tylko dlatego, że żadna firma nie chce ubezpieczać tuneli.
Kowalczyk podkreślał jednocześnie, że skoro premier nie chce dać "ekstra pieniędzy", to powinien chociaż przyspieszyć uruchamianie środków z programu na odtworzenie gospodarstw, które wciąż nie zostały wypłacone. - Pomoc musi być jak najszybsza. Papryki w tunelach tylko latem można uprawiać. Na wsi to nie jest tak jak tu w studiu, że wszystko jedno, czy grudzień, czy lipiec - mówił.
Zaprosił też premiera na "herbatkę" w jego gospodarstwie. - Ja naprawdę nie jestem taki straszny - przekonywał z uśmiechem na twarzy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24