O kosmicznej ekspedycji marzył od dziecka, a jego marzenie wreszcie może się spełnić - musi tylko przekonać żonę. Pan Kazimierz, emeryt z Wieruszowa, właśnie został zakwalifikowany do międzynarodowego programu kosmicznego Mars One. Gotów jest resztę życia spędzić na innej planecie i ciężko tam pracować.
Pan Kazimierz ma inne plany niż większość emerytów - zamiast opiekować się wnukami, czy przeglądać stare zdjęcia chce… polecieć na Marsa.
- Od dziecka marzę o takiej ekspedycji. A teraz mam szansę być członkiem grupy, która ma założyć na Marsie osadę – emocjonuje się w rozmowie z tvn24.pl 67-letni Kazimierz Błaszczak z Wieruszowa.
Czy poleci na pewno, nie jest jeszcze przesądzone.
Program Mars One ma wyłonić od 24 do 40 osób, które za 10 lat polecą na Marsa. Uczestnicy ekspedycji zostaną tam do końca życia.
"Będzie gotował obiady, naprawiał sprzęt"
Na początku na czerwoną planetę mają polecieć cztery osoby.
Co będą robić uczestnicy wyprawy i jaką rolę dla siebie widzi Pan Kazimierz?
- Młodzi uczestnicy wyprawy będą całe dnie szukać śladów życia i kopać surowce. Ja w tym czasie będę dbał o zaplecze w bazie. Będę gotował obiady, naprawiał sprzęt - zapowiada i zaznacza: nikt tam nie jedzie na wczasy, wszyscy będziemy ciężko pracować do śmierci - dodaje Błaszczak.
Doświadczenie w cenie
Według założeń Mars One, na czerwoną planetę mają co dwa lata dolatywać kolejni kosmonauci. Na miejscu mają zakładać rodziny.
- W każdej grupie cenne jest spojrzenie ludzi doświadczonych życiowo. Zwłaszcza, kiedy trzeba stawiać czoła nowym sytuacjom – opowiada pan Kazimierz.
„Wiek mnie nie powstrzyma”
Na pytania, czy wiek nie pokrzyżuje planów, emeryt z Wieruszowa tylko się uśmiecha.
- W momencie startu będę miał 77 lat. Tyle samo, ile amerykański kosmonauta John Glenn, kiedy po raz drugi wchodził na orbitę – przypomina pan Kazimierz. – Chodzę na siłownię, jestem w świetnej formie. Tryskam optymizmem i humorem, w końcu walczę o największe życiowe marzenie – tłumaczy wieruszowianin.
Przekonać rodzinę
Do kosmicznych planów pan Kazimierz przekonał już swoje dzieci. Jak mówi, negocjacje z żoną ciągle trwają.
- Wylecę do końca życia, ale dzięki komunikacji internetowej będę mógł zachować kontakt z bliskimi - prognozuje mężczyzna. - Oprócz wysłania astronautów, w ramach Mars One, na orbicie ma się znaleźć też satelita komunikacyjny, dzięki któremu będziemy mogli cały czas wymieniać się danymi z Ziemią - dodaje.
Początek długiej drogi
Mieszkaniec Wieruszowa znalazł się wśród 200 tysięcy osób z całego świata, zakwalifikowanych do pierwszego etapu konkursu. Oprócz Kazimierza Błaszczaka, w programie jest jeszcze 24 Polaków. Wszyscy zakwalifikowani do programu Mars One mają do przejścia wiele etapów. Najbliższy będzie polegać na szczegółowych badaniach fizycznych i psychicznych.
- Organizatorzy muszą mieć pewność, że wybrane osoby poradzą sobie zdrowotnie i mentalnie. O wyniki tego etapu jestem spokojny - zdradza wieruszowianin.
Po przejściu drugiego etapu widzowie będą brali udział w programach typu reality show. Tu też będą dwa etapy - najpierw odbędą się edycje narodowe, potem zwycięzcy będą walczyć w programie ogólnoświatowym. O tym, kto będzie przechodzić do kolejnych etapów będą decydować telewidzowie. Powodzenie programu uzależnione jest od sukcesu komercyjnego Mars One. Zwycięzcy polecą na Marsa, jeżeli organizatorom uda się zebrać 6 mld dolarów.
Pasja od dziecka
Pan Kazimierz pasjonuje się Marsem od dziecka. Od dziesięciu lat jest członkiem Mars Society, organizacji zbierającej informacje dla NASA, które mogą okazać się przydatne podczas planowanej na 2045 rok misji marsjańskiej.
- Od lat jeżdżę po świecie, żeby ułatwić zbieranie środków na badanie Marsa. W ramach Mars Society rozmawiałem na Kapitolu z kongresmenami o potrzebie eksploracji kosmosu - opowiada pan Kazimierz.
Polak był też na pustyni Utah, gdzie badany jest wpływ długotrwałej izolacji na psychikę człowieka.
Polak numer dwa w kosmosie?
Jeżeli Kazimierz Błaszczak zostanie wytypowany do misji, będzie drugim po Mirosławie Hermaszewskim Polakiem, który znalazł się w przestrzeni kosmicznej. Podobny komercyjny projekt wysłania osoby na orbitę, wygrała trzynaście lat temu Joanna Chojnacka z Łodzi.
- Po trzynastu latach oczekiwania na realizację wyprawy zrezygnowałam z udziału w projekcie - powiedziała nam Chojnacka.
Autor: bż/iga / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: applicants.mars-one.com