Boje się fanatyków są nieobliczalni. Ale impreza nadal pozostanie otwarta dla wszystkich, którzy chcą brać w niej udział. Z powodu jednego wariata nie zmienimy zasad - komentował incydent na Woodstok, podczas którego uderzony został Grzegorz Miecugow, Jurek Owsiak. Nie krył dumy z powodu zachowania się innych uczestników spotkania.
W piątek wieczorem, gdy Artur Andrus i Grzegorz Miecugow prowadzili w ramach Akademii Sztuk Przepięknych program "Szkło Kontaktowe" na Przystanku Woodstock (transmitowany w TVN24), na scenę wbiegł mężczyzna i uderzył Miecugowa. Atakującego obezwładnili ochroniarze festiwalu. 24-latek z Białegostoku usłyszał już zarzuty.
"Boję się fanatyków"
- Jeżeli czegoś się boję w życiu, to fanatyków, jakichkolwiek - fanatyków flagi narodowej, fanatyków naszej Orkiestry, fanatyków miłości, fanatyków brunatnych koszul. Tego się boję. Ci ludzie są nieobliczalni - komentował zajście Jurek Owsiak.
Jak podkreślił, Akademia Sztuk Przepięknych, podczas której doszło do incydentu pokazała, że każdy ma prawo tam wejść. - Bo równie dobrze ktoś chciałby dać kwiaty Grzesiowi, albo uścisnąć mu dłoń. Tak wygląda Woodstock. I z tego powodu, jednego wariata, nie zmienimy zasad. Nigdy. Nadal będzie to otwarta przestrzeń - mówił.
"Postawa woodstckowiczów najbardziej fantastyczna"
Owsiak zaznaczył jednak, że "woodstockowicze pokazali rzecz, w której jesteśmy zwycięzcami". - Wszyscy przez dłuższy czas skandowali słowo "przepraszam - przypomniał.
Jego zdaniem to "postawa najbardziej fantastyczna". - Rozumiem, że Grzesio mógł się czuć bardzo skonsternowany i ja też bym się czuł źle z tym, ale to, co zrobił Woodstock, to zrobił w imieniu moim, fundacji, chyba nas wszystkich. Pokazaliśmy, że to jest nasze zwycięstwo, a nie wariata - podsumował.
Autor: nsz/iga / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24