Poważne choroby serca czy płuc, zez i otyłość nie będą dłużej barierą w zaciągnięciu się do Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego. Minister obrony Antoni Macierewicz chce "liberalizacji" wymogów dla kandydatów chcących w nich służyć oraz tych, którzy już w obu tych służbach pracują.
Projekt rozporządzenia, które zmienia wymogi stawiane kandydatom i funkcjonariuszom już służącym w SKW i SWW, trafił na etap uzgodnień międzyresortowych.
Towarzyszy mu uzasadnienie, w którym minister Macierewicz tak wyjaśnia konieczność obniżenia poprzeczki: "Zachodzi konieczność zliberalizowania wymogów zdrowotnych (...) na skutek bowiem zbyt rygorystycznych wymogów w odniesieniu do stanu zdrowia kandydatów do służby w SKW i SWW wielokrotnie nie było możliwe przyjęcie do służby kandydatów posiadających wysokie kwalifikacje i doświadczenia zawodowe".
Była elita armii
- Projekt jest zdumiewający. Mam wrażenie, że to żart primaaprilisowy. Służby były elitą armii. Teraz będą byłą elitą - komentuje oficer, który przez kilka lat był w ścisłym kierownictwie Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Rozporządzenie wprowadza rozróżnienie na kandydatów, którzy będą wykonywać czynności operacyjne i takich, którzy nie będą mieć tych obowiązków. - Czynności operacyjne to praca z informatorami, agentami. Te pozostałe to może być choćby analiza informacji, logistyka czy cała sfera informatyki. Tutaj naprawdę nie jest potrzebna sylwetka Jamesa Bonda - broni projektu jeden z naszych rozmówców.
Wymogi zdrowotne obniżono również dla funkcjonariuszy operacyjnych. Mimo to pozostały na wyższym poziomie. W praktyce wygląda to tak: otyłość będzie eliminować funkcjonariuszy operacyjnych, pozostałych już nie. Podobnie "przewlekłe choroby skóry szpecące, upośledzające sprawność ustroju", "obce ciała w mózgu" czy "braku uszu". Również całkowity brak zębów nie będzie już przeszkodą do służby w wojskowym kontrwywiadzie lub wywiadzie.
Szczegółowy wykaz schorzeń, na które mogą cierpieć kandydaci i funkcjonariusze, liczy kilkaset pozycji.
Rekrutacja trwa
Według naszych nieoficjalnych informacji rekrutacja do obu służb jest bardzo intensywna. Do SKW i SWW chcą wrócić funkcjonariusze, którzy zostali z nich usunięci po odejściu twórcy Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoniego Macierewicza w 2007 roku.
- To są już ludzie w zaawansowanym wieku. Myślę, że tak naprawdę to jest powód obniżania wymogów - mówi nam jeden z funkcjonariuszy nadal pracujących w wojskowych służbach. Nowe przepisy niewiele zmieniają w przypadku żołnierzy, którzy chcieliby wstąpić do wojskowych służb. Dlatego, że i tak, będąc w służbie czynnej, muszą spełniać wysokie wymogi stawiane im przez wojskowe komisje lekarskie. Czyli w praktyce na zmianach zyskają gorzej przygotowani kandydaci przychodzący z sektora cywilnego lub cywilnych służb specjalnych. Dlatego, że w SKW i SWW pracują zarazem żołnierze zawodowi, funkcjonariusze, jak i trzecia grupa tzw. PCety. Tym mianem określani są pracownicy cywilni.
Problem centralnej komisji
Rozporządzenie wprowadza jeszcze jedną nowość. Dotąd kandydaci do służb zgłaszali się do rejonowych komisji wojskowych. Teraz zostanie dla nich utworzona jedna, centralna komisja, obsługująca wyłącznie SKW i SWW.
Według ministra obrony taka konstrukcja ma zapewnić większe bezpieczeństwo informacji o kandydatach i funkcjonariuszach służb. Ale to rozwiązanie budzi wątpliwości naszych rozmówców.
- Wystarczy się zastanowić, czy obcemu wywiadowi łatwiej będzie zinfiltrować kilka różnych komisji, czy skupić się na przeniknięciu do jednej, gdzie znajdują się wszystkie dane o funkcjonariuszach - słyszymy.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) , Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl