Minister pracy chce lepszej ochrony Ośrodków Pomocy Społecznej. Do resortu docierają informacje o zastraszaniu pracowników i wymuszaniu większych świadczeń - pisze "Rzeczpospolita".
Resort pracy oraz policja nie gromadzą danych dotyczących napadów, których ofiarami są pracownicy socjalni. Do najtragiczniejszego doszło miesiąc temu w Makowie koło Skierniewic: 62-letni mężczyzna oblał benzyną pracowników ośrodka i podpalił. Dwie urzędniczki zmarły.
Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz w piśmie, które trafiło do samorządów, zaapelował o poprawę bezpieczeństwa pracowników OPS. Przyznał, że do ministerstwa docierają informacje o ich zastraszaniu i wymuszaniu większych świadczeń.
Zaproponował m.in., aby wywiady środowiskowe z tzw. trudnymi klientami były prowadzone przez dwóch pracowników socjalnych w asyście policji.
Proponuje, aby osoby wchodzące do OPS były kontrolowane, a ich pobyt monitorowany. Postuluje, aby urzędy były wyposażone w przyciski alarmowe połączone z sekretariatem ośrodka lub policją.
- Realizacja tych propozycji nie jest realna. Monitoring jest kosztowny. Trudno liczyć na wsparcie policji, gdy rok temu został u nas zlikwidowany komisariat - mówi "Rz" Witold Malarowski, wójt gminy Izabelin.
Autor: MAC/kka / Źródło: Rzeczpospolita