Zainab ma 17 lat i wiele dramatycznych doświadczeń z Iraku, z którego musiała uciekać. Jej koszmar nie skończył się wraz z przybyciem do Polski. Przebywa w ośrodku zamkniętym, w którym warunki są tak trudne, że jej 13-letnia siostra w ramach protestu zaczęła głodówkę. Teraz Zainab pisze list do Polaków. – Chcę, żeby wszyscy poznali moją historię – tłumaczy. Materiał magazynu "Polska i Świat".
17-letnia Zainab cztery miesiące temu została znaleziona w lesie wraz z rodzeństwem i ojcem - przebywa w ośrodku dla cudzoziemców. Jej 13-letnia siostra z powodu głodówki trafiła na oddział psychiatryczny. Miała dość nadzoru służb. Straż Graniczna jej i jej matki pilnuje teraz w szpitalu.
Zainab napisała do Polaków list. - Chcę, żeby wszyscy Polacy poznali moją historię. To i tak tylko fragment – mówi migrantka z Iraku.
Zainab opisuje życie w Iraku. Pierwszy szok przeżyła, gdy była świadkiem wybuchu bomby przed szkołą, w którym zginęła ulubiona nauczycielka i dwaj przyjaciele. Pyta ludzi, czy kiedykolwiek widzieli śmierć niewinnych osób i czy czuli na ulicach zapach krwi. To codzienność, przed którą razem z rodziną uciekła i z narażeniem życia weszła do dżungli - bo tak migranci nazywają Puszczę Białowieską - po to, żeby żyć bezpiecznie.
- W Iraku nasze życie jest zagrożone. Tam toczy się wojna. Mamy Daesz (tzw. Państwo Islamskie - red.) i milicję. Przez to wszystko nie chodzę do szkoły od dwóch lat – zwraca uwagę Zainab.
W Polsce migrantka też nie chodzi do szkoły. Ośrodek, w którym przebywa, jest zamknięty i pilnie strzeżony.
RPO interweniuje ws. sytuacji w ośrodkach dla cudzoziemców
Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich od miesięcy bezskutecznie apeluje o to, żeby nie przetrzymywać migrantów w więziennych warunkach. Marcin Wiącek pisze do prezesów sądów okręgowych list z apelem o to, żeby nie umieszczać w takich miejscach zwłaszcza dzieci i osób po doświadczeniach wojennych.
- Takie umieszczanie cudzoziemców powinno mieć charakter ostateczny, a niestety widzimy, że jest to zasada – mówi dyrektor Krajowego Mechanizmu Prewencji w biurze RPO Przemysław Kazimirski.
W ośmiu ośrodkach przebywa obecnie 1547 osób. To około 400 mniej niż dwa miesiące temu. Straż Graniczna na bieżąco deportuje ludzi. W tym roku - 53 osoby, głównie do Iraku.
- We wszystkich tych ośrodkach są dobre warunki bytowe – zapewnia rzeczniczka Straży Granicznej por. Anna Michalska.
Dramatyczne warunki w polskich ośrodkach dla cudzoziemców
- Pozwalają nam wyjść jeden raz dziennie – mówi migrantka z Kurdystanu. - Czasami na godzinę, czasami na pół godziny – dodaje. W takiej sytuacji kobieta i jej dwoje kilkuletnich dzieci jest już od pół roku. - Mój syn pyta mnie, z jakiego powodu trafia się do więzienia i dlaczego my tutaj jesteśmy. Nie wiem, co mam mu powiedzieć – stwierdza kobieta.
- Dzieci nie rozumieją tej sytuacji, co tym bardziej będzie je narażało na to, że będą przeżywały bardzo silne emocje – twierdzi psycholog prof. Grzegorz Iniewicz.
Najgorzej jest w Wędrzynie, gdzie doszło do buntu. To ośrodek na poligonie wojskowym. Widać czołgi i słychać strzały. Jest tam Munzer, który uciekł z Syrii, ogarniętej wojną. - W moim bloku jest 120-130 osób i pięć toalet. W pokoju jest 20 osób – twierdzi.
Munzer wyjaśnia, że pokój ma powierzchnię około 50 metrów kwadratowych - to nieco ponad 2 metry kwadratowe na osobę. O metr mniej niż minimalny standard w polskim więzieniu.
Sylwia Piestrzyńska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24