To on w 1977 roku wydał opinię, że Stanisław Pyjas zmarł na skutek upadku ze schodów. Dziś prof. Zdzisław Marek przyznaje jednak, że to jego współpracownicy dokonali sekcji zwłok, a on tylko podpisał się pod dokumentem. Dodaje też, że nigdy nie widział zwłok Pyjasa. - Możliwe, że on chce teraz zrzucić winę na innych - komentuje zeznania prof. Marka Bronisław Wildstein, przyjaciel zmarłego studenta.
Śledztwo w sprawie tragicznej śmierci opozycjonisty Staszka Pyjasa prowadzi krakowski Instytut Pamięci Narodowej. W ubiegłym tygodniu przesłuchany został prof. Zdzisław Marek, uważany za autora opinii o przyczynie zgonu studenta w 1977 roku. - Marek wyznał śledczemu z IPN, że nigdy nie widział zwłok Pyjasa, a sekcję zwłok sporządzili jego współpracownicy. On zaś tylko taki dokument podpisał - dowiedziała się "Polska".
Profesor Zdzisław Marek był w 1977 r. szefem Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, w którym sporządzono sekcję zwłok Pyjasa. Według prokuratora IPN w Krakowie Ireneusza Kunerta, nadzorującego piąte już śledztwo ws. Pyjasa, profesor zeznał, że jego podpis pod sekcją zwłok znalazł się mimo, że to nie on ją sporządził. - Świadek stwierdził, że jako szef Zakładu Medycyny Sądowej tylko podpisał się pod pracą podległych mu pracowników - mówi "Polsce" Kunert. Marek miał też tłumaczyć, że nie sprawdzał zgodności sporządzonej opinii z faktycznym stanem, bo miał zaufanie do swoich pracowników.
Chce zrzucić winę?
Zaufanie do wyników sekcji miał też w 1977 roku prokurator Henryk Sołga, który na podstawie tego dokumentu uznał, że Stanisław Pyjas, student Uniwersytetu Jagiellońskiego, znaleziony 7 maja w bramie przy ul. Szewskiej w Krakowie, "spadł ze schodów". Od lat wyniki sekcji podważa Bronisław Wildstein, przyjaciel Pyjasa. - Staszek miał twarz zatłuczonego człowieka. Mogę o tym zaświadczyć, bo nieraz oglądałem pobitych ludzi. Dlatego raziło twierdzenie w opinii, że mógł być to skutek upadku - argumentuje były opozycjonista.
Do nowych zeznań prof. Marka podchodzi jednak z dystansem. - Całkiem możliwe, że on chce teraz zrzucić winę na innych. Przecież przez lata bronił tej ekspertyzy, polemizując np. z adwokatem rodziny Staszka - przypomina Wildstein. - Nawet jeśli uznamy jego zeznania za wiarygodne, to przecież jako szef Zakładu Medycyny Sądowej prof. Marek był odpowiedzialny za to, jakie dokumenty są przez ZMS sygnowane - komentuje z kolei treść zeznań prokurator Krzysztof Urbaniak, który prowadził w latach 90. trzy kolejne śledztwa w sprawie śmierci Pyjasa. Urbaniak zaznacza też, że nie przypomina sobie, by profesor kiedykolwiek wcześniej zaprzeczał, że to on jest autorem ekspertyzy z 1977 r.
Źródło: "Polska The Times"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24