Oficjalnie podniesiono banderę na ORP Kormoran, nowym niszczycielu min, który tym samym formalnie został przyjęty do służby w polskim wojsku. To pierwszy od 1994 roku okręt zbudowany w całości w Polsce i pozytywny przykład udanego polskiego programu zbrojeniowego. Powstać mają dwa kolejne.
Uroczystego podniesienia bandery dokonano w gdyńskim porcie, przy Nabrzeżu Kościuszki w centrum miasta. W ceremonii brał udział między innymi minister obrony Antoni Macierewicz. - Wciągnięciem bandery na ORP Kormoran kończy się okres beznadziei i kończy się okres niezdolności do chwały i skutecznego działania polskiej Marynarki Wojennej – stwierdził. Ceremonia podniesienia bandery odbyła się w 99. rocznicę utworzenia współczesnej Marynarki Wojennej. Data jest też rocznicą właściwie jedynego większego zwycięstwa polskiej floty z okresu I Rzeczpospolitej. W 1627 roku na Zatoce Gdańskiej zespół polskich okrętów pokonał szwedzki.
Mają być dwa kolejne
Dzisiejsze podniesienie bandery na ORP Kormoran jest rzeczywiście wydarzeniem wyjątkowym. Od 1994 roku do służby w MW nie przyjęto żadnego nowego okrętu zbudowanego od podstaw w Polsce. Od 1994 w ogóle nie przyjęto do służby żadnego zupełnie nowego okrętu, jedynie używane lub ukończone z wykorzystaniem sprowadzonych z zagranicy, już częściowo zbudowanych elementów. ORP Kormoran ma być pierwszym z serii trzech bliźniaczych okrętów. Umowy na zbudowanie dwóch kolejnych jeszcze nie podpisano, ale MON już oficjalnie podaje, że powstaną. Szczegóły nie są jednak znane. Nie wiadomo kiedy i kto ma je zbudować. - Dzisiaj, gdy oddajemy ten okręt mówimy otwarcie: dwa następne już wkrótce zostaną zakontraktowane – powiedział podczas uroczystości Macierewicz. Wbrew wcześniejszym nieoficjalnym zapowiedziom, nie doszło jednak do podpisania kontraktu przy okazji wcielenia do służby ORP Kormoran.
Pozytywny przykład
Próby nowego okrętu trwały od lata 2016 roku. Najpierw przeprowadzała je sama stocznia, potem wojsko. Termin przyjęcia okrętu do służby już kilka razy przekładano. Początkowo była mowa o końcu 2016 roku, później o czerwcu 2017. Finał nastąpił nareszcie pod koniec listopada.
Sama budowa przebiegła jednak bez istotnych opóźnień, co jak na standardy polskich programów zbrojeniowych jest dużym osiągnięciem. Okręt stworzyło konsorcjum firm pod przewodnictwem stoczni Remontowa Shipbuilding z Gdańska. Umowę na budowę zawarto pod koniec 2013 roku, jeszcze za rządów PO. Okręt zwodowano dwa lata później, w 2015 roku. Po kolejnym roku wyszedł na pierwsze próby morskie.
Stocznia na potrzeby tego przedsięwzięcia musiała opanować szereg nowych technologii. Chodzi zwłaszcza o umiejętność konstruowania kadłuba ze stali amagnetycznej (takiej, na które nie zareagują zapalniki magnetyczne min). Dodatkowo na okręcie trzeba było połączyć w jedność wiele specjalistycznych urządzeń od różnych firm.
Mały, ale potrzebny
Sam w sobie ORP Kormoran nie jest ani duży, ani silnie uzbrojony. Wypiera zaledwie około 490 ton wody (na przykład historyczny niszczyciel ORP Błyskawica to około dwóch tysięcy ton). Mierzy 58,5 metra długości, pływa ze skromną maksymalną prędkością 15 węzłów (niecałe 30 km/h) i ma tylko 45 członków załogi. Za uzbrojenie ma jedno stare działko kalibru 23 mm (w przyszłości ma zostać wymienione na nową polską armatę Tryton kalibru 35 mm). Nie ma to jednak wielkiego znaczenia, bo ORP Kormoran jest niszczycielem min i pod kątem tego zadania został skonstruowany. Dysponuje więc całym zestawem specjalistycznych urządzeń, dzięki którym może w sposób bezpieczny wykrywać podwodne zagrożenie: od sonarów, przez zdalnie sterowane i autonomiczne podwodne drony po jednorazowe drony "samobójcze", które mają wysadzać wykryte miny w bezpiecznej odległości od okrętu. Okręty tej klasy są potrzebne Marynarce Wojennej. Bałtyk jest świetnym miejscem do prowadzenia tak zwanej wojny minowej, między innymi ze względu na swoją płytkość, ciasnotę i bardzo nieprzejrzystą wodę. Utrzymanie szlaków morskich wolnych od min i innych pułapek ma więc wielkie znaczenie - zwłaszcza wobec wzrastającego ruchu w polskich portach i oparcia polskiej niezależności energetycznej na imporcie gazu do gazoportu w Świnoujściu.
Jeszcze dużo do odbudowania
Obecnie polskich szlaków żeglugowych pilnuje łącznie 20 trałowców i niszczycieli min. Większość jest już stara albo bardzo stara i o ograniczonych możliwościach. Najnowszy wcielono do służby w 1994 roku, najstarszy - w 1966 roku. ORP Kormoran na ich tle stanowi gwałtowny skok w przyszłość. Niestety wbrew deklaracji ministra, iż "skończył się okres beznadziei" w MW, to ORP Kormoran nie zmienia w znaczący sposób sytuacji całej floty. Choć niezaprzeczalnie jest ważnym nowym nabytkiem i symbolem. Średni wiek polskich okrętów nadal oscyluje wokół 30 lat. W głównych kategoriach jednostek bojowych za względnie nowoczesne można uznać trzy małe okręty rakietowe typu Orkan.
Szeroko zakrojone plany modernizacji całej MW, nakreślone w Programie Modernizacji Technicznej wojska już w 2013 roku, do dzisiaj praktycznie nie wystartowały, a i tak zostały gruntownie przemodelowane przez obecne kierownictwo MON. Jeśli chodzi o nowe okręty bojowe, to przed 2020 rokiem nie można mieć wielkich nadziei. Być może będzie drugi Kormoran. - Stoimy przed wielkim wyzwaniem. (…) Dzisiaj musimy odbudować Marynarkę Wojenną. Musimy podjąć ten wielki wysiłek, by Morze Bałtyckie było bezpieczne dzięki polskim marynarzom i dzięki najnowocześniejszym okrętom, w którym zostaną oni wyposażeni. Rzeczpospolita tego dokona. Polacy tego dokonają. Marynarze będą bronili skutecznie polskiego morza – stwierdził natomiast minister Macierewicz.
Autor: mk/adso / Źródło: tvn24.pl, PAP