Premier Mateusz Morawiecki w środę przebywał z jednodniową wizytą na Węgrzech, gdzie spotkał się z premierem Viktorem Orbanem. Morawiecki złożył w Budapeszcie swoją pierwszą wizytę zagraniczną. Premier odwiedzi w styczniu jeszcze Brukselę i Davos.
Wiceszef MSZ Konrad Szymański jeszcze podczas pobytu w Budapeszcie mówił dziennikarzom, że kwestia uruchomienia wobec Polski artykułu 7.1. traktatu unijnego nie była istotnym punktem konsultacji polsko-węgierskich.
"Orban jest na liście zagrożonych"
Do tej wizyty odniósł się w "Faktach po Faktach" w TVN24 Leszek Miller, były premier, były szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Jak ocenił, "Orban jest na liście zagrożonych". - Cała ta procedura użycia artykułu 7 została kilka lat temu wymyślona, aby zastosować ją w stosunku do Węgier, a nie do Polski. Orban o tym wie - stwierdził.
- Orban złoży weto, gdyby doszło do głosowania, we własnym dobrze pojętym interesie - ocenił były premier.
"Nie spalił mostów do Rosji, ma alternatywę"
Zdaniem Millera premier Morawiecki "niedobrze zaczął", bo "pojechał do kraju, który niewiele znaczy w Unii Europejskiej". - Jakby dając sygnał, że liczy na to, że dwa niewielkie kraje w Środkowej Europie będą mogły zmontować jakąś koalicję przeciwko głównym stolicom Unii Europejskiej. To się oczywiście nie powiedzie - skomentował.
Według byłego premiera "Orban ma zdecydowanie mocniejszą pozycję niż Mateusz Morawiecki czy Jarosław Kaczyński". - Jest we frakcji najsilniejszej w Parlamencie Europejskim - tam, gdzie jest Merkel, gdzie jest Donald Tusk, a po drugie nie spalił mostów wiodących do Rosji i zawsze delikatnie daje do zrozumienia, że ma alternatywę - mówił Miller, podkreślając, że jego zdaniem "Polska jest w znacznie gorszej sytuacji".
- Zamiast od razu postawić na tych graczy najbardziej się liczących, czyli Paryż i Berlin, zamiast dążyć do ożywiania Trójkąta Weimarskiego, dzięki któremu Polska mogłaby wpływać bardzo silnie na rzeczywistość europejską, to premier Morawiecki myśli sobie pewnie, że partnerstwo z Orbanem okaże się zbawienne. Tak nie będzie - stwierdził.
Były premier: Orban nie spalił mostów do Rosji, ma alternatywę
"Rycerz na białym koniu" czy "błędny rycerz"?
We wtorek premier Mateusz Morawiecki spotka się z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem. Wspólna kolacja odbędzie się we wtorek o godzinie 20 - poinformowała w piątek w Brukseli rzeczniczka Komisji Mina Andreewa.
Z jej wypowiedzi wynika, że głównym tematem, jaki Juncker chce poruszać z nowym szefem polskiego rządu, będzie kwestia praworządności. Szef Komisji Europejskiej poinformował o zaproszeniu dla Morawieckiego dokładnie tego samego dnia, kiedy kierowana przez niego instytucja zdecydowała o uruchomieniu wobec Polski artykułu 7 unijnego traktatu.
Leszek Miller powiedział, że "jest ciekawy, na ile argumenty premiera Morawieckiego okażą się ważne dla Junckera". - Osobiście nie sądzę, żeby mógł nasz premier przekonać Junckera - powiedział.
Jego zdaniem po tej wizycie nasza sytuacja w Unii Europejskiej będzie taka sama. - Myślę, że [Mateusz Morawiecki - red.] został premierem głównie dlatego, że ta katastrofa wizerunkowa Polski przeszkadza PiS-owi - stwierdził.
- Prezes Kaczyński wysunął tę kandydaturę z nadzieją, że obyty w świecie polityk pojedzie do kilku stolic europejskich, przekona co do polskiej polityki, posprząta, jednym słowem - taki rycerz na białym koniu pojawi się i wszystkich przekona. Ale w tym przypadku rycerz na białym koniu może być po prostu błędnym rycerzem - skomentował były premier.
"Widać nieporadność w postępowaniu ministra zdrowia"
Miller odniósł się również do kwestii protestujących lekarzy rezydentów. Pytany, czy gdyby był premier włączyłby się osobiście w rozwiązanie kryzysu, odpowiedział, że "oczywiście". - Tym bardziej, że widać pewną nieporadność - delikatnie mówiąc - w postępowaniu ministra zdrowia i wtedy w rezerwie jest już tylko prezes Rady Ministrów - wyjaśnił.
W środę Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Zawodowego Zawodowego Lekarzy zwróciło się z prośbą do premiera Morawieckiego o pilne spotkanie. Młodzi lekarze chcą rozmawiać o tym, jak wyjść z kryzysowej sytuacji w służbie zdrowia.
Morawiecki pytany tego samego dnia przez dziennikarzy, czy spotka się z rezydentami, odpowiedział, że "na razie na pewno spotka się z nimi minister zdrowia, bo jest do tego wyznaczony".
- Pamiętam pana [Konstantego] Radziwiłła z poprzednich lat, także i z czasów, kiedy ja byłem szefem rządu. Pan Radziwiłł zawsze był bardzo radykalny w swoich żądaniach w stosunku do każdego rządu. Zawsze prezentował postulaty środowisk lekarskich, zawsze żądał, domagał się i nie znał kompromisu - przypominał Miller.
Według byłego premiera minister Radziwiłł "jest dobrym przykładem na to, co się dzieje z człowiekiem, który zmienia posadę". - Wtedy zapomina o tych postulatach, którymi sam się posługiwał - ocenił.
Miller: Radziwiłł, zanim został ministrem, prezentował postulaty środowisk lekarskich, nie znał kompromisu
Pytany, czy jego zdaniem Morawiecki wymieni ministra zdrowia, odpowiedział, że "nie wie, bo nie zna pomysłów premiera zarówno co do polityki jego rządu, jak i składu jego rządu". - Myślę, że sam premier też nie zna - powiedział.
- Prezes [PiS Jarosław Kaczyński - przyp. red.] na pewno zna, być może ktoś jeszcze - dodał.
"Morawiecki ma słabszą pozycję polityczną niż Szydło"
Proszony o porównanie pozycji byłej premier Beaty Szydło i obecnego szefa rządu, były szef SLD odparł: - Jeżeli mamy porównywać pozycję polityczną pani Szydło i pana Morawieckiego, to premier Szydło miała swoje zaplecze polityczne.
- To była przecież krew z krwi, kość z kości Prawa i Sprawiedliwości. A jakie zaplecze polityczne w PiS-ie ma premier Morawiecki, który w czasach, kiedy pani premier zaciekle walczyła o zwycięstwo wyborcze swojego ugrupowania, był w gronie doradców Donalda Tuska? - pytał Miller. - Jeśli ktoś mówi, że premier Szydło miała słabą pozycję polityczną, to Morawiecki ma jeszcze słabszą - stwierdził.
OBEJRZYJ CAŁĄ ROZMOWĘ W "FAKTACH PO FAKTACH".
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24