Sąd Najwyższy surowo recenzuje prezydencki projekty ustawy o Sądzie Najwyższym. "Środek represji wobec sędziów", "nadizba" ważniejsza od Sądu Najwyższego, wielokrotna sprzeczność z konstytucją, otwarcie drogi do bycia ławnikami byłym funkcjonariuszom i konfidentom SB - to najostrzejsze zarzuty Sądu Najwyższego wobec prezydenckiego projektu ustawy.
Dwa miesiące po lipcowych wetach prezydent Andrzej Duda przedstawił i przesłał do Sejmu swoje projekty ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i o Sądzie Najwyższym.
W piątek Sąd Najwyższy opublikował na swoich stronach internetowych kompleksową prawniczą analizę prezydenckiego projektu. Jej zasadnicze tezy Zespół Prasowy Sądu Najwyższego przedstawił w piątek.
Dwie nowe izby to tak naprawdę dwa odrębne sądy
Prezydencki projekt ustawy zakłada między innymi powołanie w Sądzie Najwyższym dwóch nowych izb - Izby Dyscyplinarnej oraz Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. "W istocie mamy do czynienia z powołaniem dwóch odrębnych i niezależnych sądów, które będą sprawowały kontrolę nad sądami powszechnymi oraz Sądem Najwyższym" - alarmuje Sąd Najwyższy i uzasadnia, dlaczego.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych ma według prezydenta rozpatrywać tak zwane skargi nadzwyczajne na prawomocne wyroki oraz decydować o ważności wyborów. Opinia Sądu Najwyższego o zamiarze powołania tej izby jest jednoznacznie negatywna.
"Przekazanie do jej właściwości skargi nadzwyczajnej oraz spraw wyborczych, przy jednoczesnym odrębnym strukturalnym i personalnym jej ukształtowaniu, powoduje, że nie mamy do czynienia z izbą równorzędną do pozostałych izb w Sądzie Najwyższym, ale z 'nadizbą', a właściwie odrębnym i samodzielnym sądem, który został tylko pozornie usadowiony w strukturze Sądu Najwyższego" - argumentuje SN i zauważa, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych będzie mogła rozpatrywać sprawy wyborcze "ze skutkiem wstecznym".
Sąd Najwyższy alarmuje, że jeżeli do "nadizby" trafią sędziowie wyłonieni według nowych zasad przez nową, upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa, to jej skład zostanie utrwalony na całe dziesięciolecia.
Postępowania dyscyplinarne - bardziej represyjne, sprawność bez zmian
W komunikacie Sądu Najwyższego wskazane są również niebezpieczeństwa związane z powołaniem Izby Dyscyplinarnej. SN nie kwestionuje samej potrzeby jej powołania. Krytykuje natomiast szczegółowe rozwiązania, które jego zdaniem uprzywilejowują Izbę Dyscyplinarną wobec pozostałych izb Sądu Najwyższego, a nadto dają politykom możliwość ręcznego sterowania jej pracami.
"Całościowa analiza projektu wskazuje, że celem zmian w zakresie postępowania dyscyplinarnego jest zwiększenie nie tyle jego efektywności, co stopnia represyjności" - uważa Sąd Najwyższy.
Opublikowane tezy z opinii głoszą, że sędzia postawiony przed sądem dyscyplinarnym będzie miał mniej praw, niż oskarżony w zwykłym postępowaniu karnym przed sądem powszechnym. Poza kwestiami proceduralnymi SN zauważa, że sąd dyscyplinarny będzie mógł prowadzić sprawę nawet, gdy obwiniony lub jego obrońca usprawiedliwi swą nieobecność. Tymczasem prowadzenie postępowania karnego przed sądem powszechnym pod nieobecność oskarżonego jest możliwe tylko wtedy, gdy jego nieobecność jest nieusprawiedliwiona. Usprawiedliwiona nieobecność nakazuje proces odroczyć.
Prezydent jak Rada Państwa za PRL, minister może sterować ręcznie
Sąd Najwyższy ostrzega również przed niebezpieczeństwem wpływania na pracę Izby Dyscyplinarnej przez polityków. "Minister sprawiedliwości uzyska nowe kompetencje do: powoływania sędziów do orzekania w sądach dyscyplinarnych w pierwszej instancji" - czytamy w tezach opinii.
Minister, według tego dokumentu, będzie mógł również żądać wznowienia każdego postępowania dyscyplinarnego wobec sędziego, nawet tych zakończonych prawomocnym orzeczeniem rzecznika dyscyplinarnego przed wejściem w życie ustawy. Po ewentualnym wejściu w życie prezydenckiej ustawy minister sprawiedliwości będzie mógł podważać postanowienia rzecznika dyscyplinarnego, "co sprawi, że będzie mógł de facto stać się organem prowadzącym postępowanie dyscyplinarne, albowiem jego wytyczne formułowane w związku ze sprzeciwem są wiążące dla prowadzącego postępowanie dyscyplinarne" - argumentuje SN.
Autorzy skróconej opinii Sądu Najwyższego alarmują również że prezes Izby Dyscyplinarnej będzie miał w niektórych okolicznościach pozycję silniejszą niż Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego. Prezydent będzie mógł powołać prezesa Izby Dyscyplinarnej bez zasięgnięcia opinii Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Pierwszy Prezes zaś będzie musiał uzgadniać z prezesem Izby Dyscyplinarnej na przykład stanowisko Sądu Najwyższego w sprawach rozpatrywanych przez Trybunał Konstytucyjny.
Sąd Najwyższy w kategorycznym tonie rozprawia się również z zapisami projektu ustawy zwiększającymi wpływ prezydenta na funkcjonowanie Sądu Najwyższego. Prezydent będzie na przykład nadawał Sądowi Najwyższemu regulamin działania. Do tej pory SN samodzielnie opracowywał swój regulamin, a przyjmowało go zgromadzenie sędziów.
"Przyznanie Prezydentowi uprawnienia do określenia regulaminu Sądu Najwyższego swoimi korzeniami sięga niechlubnej tradycji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, albowiem (...) [wtedy] Regulamin Sądu Najwyższego określała kolektywna głowa państwa – Rada Państwa; czyniła to jednak na wniosek Pierwszego Prezesa złożony po porozumieniu z odpowiednim ministrem" - czytamy w dokumencie opracowanym przez SN.
Ławnikami będą mogli być esbecy i konfidenci
W tezach opinii Sądu Najwyższego znajduje się jeszcze jedno odwołanie do czasów komunistycznego i niesuwerennego państwa polskiego. SN wytyka prezydentowi, że otworzył drogę byłym funkcjonariuszom i współpracownikom Urzędu Bezpieczeństwa, Służby Bezpieczeństwa oraz innych komunistycznych tajnych służb do zasiadania w Sądzie Najwyższym w charakterze ławników.
"Na skutek błędnego odwołania - w przeciwieństwie do sędziów - fakt pełnienia służby zawodowej, pracy bądź współpracy z organami bezpieczeństwa państwa, wymienionych w artykule 5 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu nie będzie stanowić przeszkody do wyboru na ławnika w Sądzie Najwyższym (artykuł 63 § 2 projektu)" - twierdzi Sąd Najwyższy.
Skarga nadzwyczajna - niekonstytucyjna
Opinia Sądu Najwyższego nie pozostawia również suchej nitki na prezydenckim projekcie skargi nadzwyczajnej. Prezydent postuluje, aby obywatele za pośrednictwem organów państwa - takich, jak prokurator generalny czy rzecznik praw obywatelskich - a także by grupa 30 posłów lub 20 senatorów zyskali możliwość wzruszania praktycznie wszystkich prawomocnych wyroków, jakie zapadły po wejściu w życie obecnej konstytucji, czyli po październiku 1997 roku. Prawomocnie rozstrzygnięte sprawy ponownie miałaby rozpatrywać właśnie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
"Takie rozwiązanie w sposób istotny ingeruje w zasadę stabilności prawomocnych orzeczeń sądowych, która wywodzona z artykułu 2 Konstytucji RP" - zauważa Sąd Najwyższy.
Artykuł 2 konstytucji mówi, że "Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej".
Sąd Najwyższy uważa, że skarga nadzwyczajna jest konkurencyjnym środkiem prawnym wobec skargi konstytucyjnej opisanej wprost w artykule 79 konstytucji. Zatem - według tez formułowanych w opinii - skarga nadzwyczajna jest niezgodna z konstytucją.
Dokument Sądu Najwyższego ostrzega również, że skarga nadzwyczajna może być używana do podważania ważności wyborów do samorządu terytorialnego. O ważności wyborów lokalnych orzekają bowiem sądy okręgowe. "Skarga nadzwyczajna może być wykorzystywana jako środek wzruszania orzeczeń sądów powszechnych w przedmiocie ważności wyborów do organów samorządu terytorialnego, zwłaszcza wobec braku bliższej konkretyzacji pojęcia 'orzeczenie kończące postępowanie w sprawie'" - czytamy w dokumencie Sądu Najwyższego.
"Powyższym celom służy, z punktu widzenia zmian strukturalnych, powołanie dwóch nowych izb, przy czym w istocie mamy do czynienia z powołaniem dwóch odrębnych i niezależnych sądów, które będą sprawowały kontrolę nad sądami powszechnymi oraz SN" - głosi komunikat.
Zdaniem SN wprowadzenie skargi nadzwyczajnej może przyczynić się do "przewlekłości postępowań sądowych, która jest obecnie najważniejszym problemem polskiego wymiaru sprawiedliwości". Spowoduje także - jak dodano - "napływ do sądów powszechnych trudnej obecnie do przewidzenia puli spraw oraz wpłynie negatywnie na możliwości wykonywania innych zadań przez podmioty wyposażone w prawo do wnoszenia skarg nadzwyczajnych".
Sad Najwyższy uważa ponadto, że celem tych zmian jest rozliczenie części sędziów SN z ich działalności orzeczniczej, co z z punktu widzenia skargi nadzwyczajnej, kompetencji Izby Dyscyplinarnej oraz Izby Nadzwyczajnej Kontroli i Spraw Publicznych - może w efekcie służyć, w dalszej kolejności, wszczynaniem postępowań dyscyplinarnych przeciwko tym sędziom.
Innym "istotnym mankamentem" takiej skargi jest - zdaniem SN - propozycja, aby w sprawach nieuregulowanych tą ustawą, do postępowania w sprawie skargi nadzwyczajnej stosować odpowiednio przepisy Kodeksu postępowania cywilnego. Według SN pozbawia to oskarżonego "istotnych gwarancji wynikających z Kodeksu postępowania karnego". Ponadto nie będzie przeszkód, aby SN skazał oskarżonego, który prawomocnym wyrokiem został uniewinniony, co jest sprzeczne z prawem oskarżonego do odwołania się od wyroku skazującego - dodano.
Utrącenie samodzielności sądów w czytaniu konstytucji
Kolejną sprzeczność prezydenckiego projektu ustawy z ustawą zasadniczą Sąd Najwyższy wytyka w kwestii zasad procedowania Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydencki projekt nakłada na nią obowiązek zwracania się do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniami prawnymi dotyczącymi wątpliwości co do zgodności poszczególnych przepisów z konstytucją. Konstytucja tymczasem daje sądom prawo do zwracania się z pytaniami prawnymi do trybunału, ale nie nakłada na sądy takiego obowiązku. Przepis ten zamknąłby Sądowi Najwyższemu możliwość samodzielnego oceniania, czy jakiś przepis jest zgodny z konstytucją czy nie - przekonuje SN w ekspertyzie.
"Takie rozwiązanie służy wyeliminowaniu rozproszonej kontroli konstytucyjności prawa dokonywanej przez sądy w ramach orzekania w konkretnych spraw" - konstatuje Sąd Najwyższy.
Stan spoczynku - niekonstytucyjny i dyskryminujący
Za niekonstytucyjne Sąd Najwyższy uznaje również proponowane przez prezydenta skrócenie kadencji obecnej Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego z powodu osiągnięcia przez nią wieku, po którym sędzia przechodzi w stan spoczynku. Wiek ten prezydencki projekt obniża zresztą z 70 do 65 lat.
"Projektowana ustawa, w porównaniu z zawetowaną w lipcu br. przez Prezydenta RP ustawą o Sądzie Najwyższym może być określona jako 'lepsza' jedynie w zakresie, w jakim nie doprowadza do jednoczesnego usunięcia wszystkich sędziów Sądu Najwyższego" - czytamy w stanowisku Sądu Najwyższego, w którym jednocześnie podkreślono, że przeniesienie części sędziów w stan spoczynku za pomocą obniżenia wieku narusza ich prawa nabyte (ponieważ gdy zostawali sędziami, godzili się na inny wiek przejścia w stan spoczynku) i prowadzi do dyskryminacji na tle wieku.
Większe kompetencje prezydenta "kosztem niezależności SN"
Według Sądu Najwyższego projekt zwiększa kompetencje prezydenta "kosztem niezależności SN".
Ustanowienie przez prezydenta Nadzwyczajnego Rzecznika Dyscyplinarnego będzie równoznaczne z wyłączeniem od podejmowania w sprawie czynności rzecznika dyscyplinarnego SN, co stworzy "ryzyko celowego wpływania na konkretne postępowania dyscyplinarne i wywierania w ten sposób nacisku na sędziów orzekających w określonych sprawach" - ocenia Sąd Najwyższy. Podobne zastrzeżenia zgłasza wobec propozycji nadania ministrowi sprawiedliwości kompetencji powoływania rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych, rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów wojskowych oraz ich zastępców, a także rzecznika dyscyplinarnego ministra sprawiedliwości.
Prezydenckie projekty ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym zostały pod koniec września skierowane do opinii Biura Legislacyjnego Sejmu, a 3 października trafiły do konsultacji z Sądem Najwyższym, Krajową Radą Sądownictwa, urzędem Prokuratora Generalnego oraz samorządami zawodów prawniczych.
Autor: jp/MarNie//now / Źródło: tvn24.pl