"Historia Zagłady jest częścią historii Polski, częścią historii Polaków. Również częścią mojej, osobistej historii"

Źródło:
TVN24
"Superwizjer". Film Wojciecha Szumowskiego "Oni mieli imiona"
"Superwizjer". Film Wojciecha Szumowskiego "Oni mieli imiona"TVN24
wideo 2/2
"Superwizjer". Film Wojciecha Szumowskiego "Oni mieli imiona"TVN24

Wojciech Szumowski, wielokrotnie nagradzany polski dokumentalista, uczynił tematem swojego filmu "Oni mieli imiona" - wyemitowanego w programie "Superwizjer" - miejsce, w którym żyje, podkrakowskie Niepołomice. Odtwarza los polskich Żydów w tym mieście w czasie niemieckiej okupacji. Szuka odpowiedzi na pytania: kto im pomagał, a kto ich wydawał i skazywał na śmierć? "Naziści wiedzieli, że ich ideologia egzekwowana przepisami prawa skutecznie trafia w zakamarki ludzkich dusz" - podkreśla autor dokumentu.

OGLĄDAJ CAŁY REPORTAŻ NA TVN24 GO>>>

Zaczęło się od tego, że Wojciech Szumowski przybył do Goszyc w województwie małopolskim, żeby przysłuchiwać się debacie, której punktem wyjścia była dwutomowa praca historyczna "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski" pod redakcją Barbary Engelking i Jana Grabowskiego. To podsumowanie projektu badawczego realizowanego przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów: pięć lat pracy na trzech kontynentach, dokumenty w dziewięciu językach, 1700 stron, daty i nazwiska. Publikacja opowiada o strategiach przetrwania polskich Żydów w czasie okupacji. Skrupulatnie, powiat po powiecie. Na podstawie dostępnych relacji autorzy opisali losy ukrywających się, tych, którzy im pomagali, a także tych, którzy denuncjowali i skazywali na śmierć.

Praca wywróciła do góry nogami nasze wyobrażenia o tej części Zagłady, która dokonała się na terenach okupowanej przez Niemców Polski. Ujawniła ogromną wyrwę w naszej świadomości historycznej – do czego przyznaje się także Wojciech Szumowski. Podczas pobytu w Goszycach usłyszał współczesną opowieść o żydowskim dziecku mieszkającym w Polsce. Kiedy wróciło ze szkoły, zapytało ojca: "Tato, gdzie jest to miasto Getto, do którego mamy się przeprowadzić?". – To był jeden z powodów, dla których zacząłem pracować nad tym filmem – przyznaje Szumowski.

"Do Niepołomic Niemcy weszli rano"

Dokumentalista w Niepołomicach pod Krakowem mieszka od kilku lat. – Wyruszam w podróż po mieście i jego okolicach opisanych w książce. W trakcie czytania wyłania się postać Irenki Glück. Miała 15 lat. Mieszkała w Krakowie, a później w Niepołomicach. Opisała swoje życie nastolatki w zwykłym pamiętniku. Jedne opisy szokują nową, nieznaną mi prawdą, a inne urzekają pragnieniem życia – mówi Wojciech Szumowski.

Właściwie nie jest to mój pierwszy dzienniczek, gdyż tego roku zaczęłam pisać dzienniczek w Przemyślu z jedną z moich najlepszych przyjaciółek, a jest ich dwie. Cesia Lakser i Janka Hartfelt. Cesię i Jankę poznałam w Przemyślu, gdyż tydzień przed wojną wyjechałam tam do babci. Poznałam bardzo miłego i inteligentnego chłopca, z którym później jechaliśmy do Delatyna. Nazywał się Henek Redlich. Był to pierwszy chłopak, z którym chodziłam i zdaje mi się, że się w nim zakochałam. Chodził do drugiej liceum. Nie był wysoki, miał niebieskie oczy, prześliczne długie rzęsy i jasne włosy

Kiedy 1 września 1939 roku o świcie warkot silników lotniczych obudził mieszkańców Niepołomic, wielu myślało, że to ćwiczenia. Do Niepołomic Niemcy weszli rano 8 września 1939 roku. W chaosie pierwszych dni września nastąpiły liczne włamania do pozostawionych przez uciekających domów i sklepów - dokonywane przez miejscowych. Przedmiotem kradzieży stawały się rzeczy przedstawiające jakąkolwiek wartość.

Wśród obrabowanych znaleźli się Pola i Chaim Klaibergerowie. Z ich sklepu na początku września skradziono buty, krawaty, kosmetyki i torebki damskie warte około 10 tysięcy złotych. W tym samym czasie z ich domu ukradziono zegar, kryształy, bieliznę.

Jan Ratajczak, granatowy policjant. "Pewno wielu rzeczy nie musiał robić, ale robił. Może był nadgorliwy"

- Gdy czytam historię Niepołomic, natrafiam na postać Jana Ratajczaka, granatowego policjanta, poznaniaka. Wraz z nim pojawiają się inni policjanci, już miejscowi. To tu, w Niepołomicach, był komisariat policji i dopiero w Bochni mieścił się posterunek żandarmerii obsadzony przez Niemców. Historia policji granatowej to historia wymazywana z pamięci, biała plama w opowieściach o drugiej wojnie światowej – mówi Wojciech Szumowski.

Jan RatajczakStowarzyszenie Miłośników Ziemi Niepołomickiej

W Niepołomicach za czasów okupanta był komisarzem policji granatowej niejaki Ratajczak Jan, który jak dochodzi mojej wiadomości, był strasznym gnębicielem Polaków i mienia w Niepołomicach. Po otrzymaniu powyższej wiadomości, jako obecny komendant posterunku MO w Niepołomicach proszę o pouczenie mnie, jak mam do sprawy tej przystąpić. Jak doszło do mej wiadomości, to Ratajczak Jan był widziany w Poznaniu i jest prawdopodobnie funkcjonariuszem milicji, względnie UB.

Mieszkaniec Niepołomic Janusz Jagła potwierdza, że Jan Ratajczak był komendantem policji granatowej w Niepołomicach. – Pewno wielu rzeczy nie musiał robić, ale robił. Może był nadgorliwy. Był "nieprzyjemny" w stosunku do mieszkańców Niepołomic na pewno i to dość delikatne słowo – przyznaje.

- Ratajczak był do wyzwolenia, dopóki Niemcy nie odeszli. On uciekł na Zachód czy w poznańskie i tam, różnie mówią, że powiesił się w celi czy został skazany. Wiem tylko, że zginął – przekazuje inny mieszkaniec Niepołomic, Jan Machnicki.

- Natknąłem się na wiele ciekawych zdjęć, w tym na człowieka z pistoletem na weselu. Nie wiedziałem, kto to jest, ale pokazałem osobom starszym i one mi powiedziały, że to jest Ratajczak – opowiada Jagła. – Widać człowieka butnego, palącego papierosa, z wyraźnie wystającą kaburą, że: "słuchajcie, ja mam broń, więc tu ode mnie z daleka, jestem silny, mocny". To jest człowiek postawny, nawet zawadiacki – ocenia. - Jeśli był zaproszony na wesele, to z różnych przyczyn. Może dla bezpieczeństwa tego wesela, bo on gwarantował swoją obecnością bezpieczeństwo weselników – mówi. – Zdjęcie to pochodzi ze znanej rodziny niepołomickiej i ktoś z tej rodziny uczestniczył w tym weselu – dodaje. Ale woli nie mówić, o którą konkretnie rodzinę chodzi. – Przecież to są często moi znajomi – podkreśla.

"Ojciec opowiadał, że na święta Żydzi zawsze przychodzili, składali życzenia świąteczne na Boże Narodzenie, na Wielkanoc"

Niepołomice i Bochnia należały do przedwojennego powiatu bocheńskiego. Z Niepołomic do Bochni meldunki słał Ratajczak. Z Niepołomic do Bochni jeździł ojciec Irenki doktor Glück. To z Bochni przyjeżdżały patrole niemieckie do Niepołomic - aby dokonywać egzekucji.

- Wchodzę na cmentarz żydowski w Niepołomicach po raz pierwszy. Mieści się kilkaset metrów od mojego domu. Spodziewałem się zarośniętych nagrobków, nieładu. Ale nie, cmentarz jest zadbany, utrzymany w dobrym stanie – opowiada dokumentalista.

Oficjalnie za początek osadnictwa żydowskiego w Niepołomicach, uznaje się koniec XVIII wieku, mimo że osada żydowska istniała już za Kazimierza Wielkiego. Przed wybuchem drugiej wojny światowej miejscowość zamieszkiwały 432 osoby wyznania mojżeszowego. A chrześcijan w Niepołomicach żyło około dwóch tysięcy. Ortodoksyjny cmentarz żydowski został założony w drugiej połowie XIX wieku, a ostatniego pochówku dokonano w 1942 roku.

- Mój ojciec opowiadał, że na święta Żydzi zawsze przychodzili, składali życzenia świąteczne na Boże Narodzenie, na Wielkanoc – opowiada wieloletnia mieszkanka Niepołomic Barbara Biśta-Wagner. – Równocześnie na wszystkie żydowskie święta komendant prosił i mówił: "Kto z panów zgodzi się pójść z życzeniami do Gminy Żydowskiej?". Ojciec zawsze na ochotnika zgadzał się – dodaje.

- Pamiętam z czasów dzieciństwa, że prosto idąc ścieżką, wchodziłem na cmentarz żydowski. Ja go pamiętam, że on był duży. Wiele większy, co najmniej połowa z niego została zabrana. W tej chwili, idąc prosto ścieżką, wejdę do domu prywatnego, który tam jest – zauważa Janusz Jagła. – Pamiętam przykre wydarzenia, że niestety kilku niepołomiczan stamtąd wywoziło macewy i wrzucało je do fundamentów jako uzupełnienie, jako wypełnienie fundamentów – twierdzi.

Zwraca uwagę, że na kamieniach można było sczytać nazwiska osób, które zostały tam pochowane. – Kilkanaście lat temu wykosiliśmy trawę, zielska. Nawet, któryś tam krzyknął na mnie: "Jagła, ty Żydzie". Ja jestem Polakiem, nie jestem Żydem. Może mnie chciał obrazić, ale nie wiem co to za obraza – podkreśla.

"Nazistowski plan dopełniany rękami pazernych gospodarzy"

Wojciech Szumowski mówi, że pierwszej grabieży cmentarza dokonali Niemcy w trakcie okupacji. – Niemiecka machina nazistowskiej ekonomii działała chciwie także na cmentarzach. Druga grabież zaczęła się po wojnie. Skute marmurowe tablice, na których były nazwiska zmarłych opowiadają nam o kolejnym etapie zagłady, o wymazywaniu historii istnienia społeczności niepołomickich Żydów – wskazuje. – Nazistowski plan dopełniany rękami pazernych gospodarzy. Zdzieranie tablic z imionami i nazwiskami, grabież nagrobków, to jest jak wymazywanie pamięci o konkretnym człowieku. Co byśmy czuli, gdyby ktoś zniszczył nasz rodzinny grób, nasze miejsce pamięci o najbliższych? – stawia pytanie.

14 lutego 1941 roku, piątek. Dostaliśmy wysiedlenie i tatuś strasznie zdenerwowany, ale radzi sobie. Mamusia też zdenerwowana okropnie. Ja w ogóle zgłupiałam. Ja raz się śmieję, to zaraz gryzę wargi i palce ze zdenerwowania. To spadło na nas jak grom z jasnego nieba. Przecież tatuś miał wszelkie szanse do pozostania. Przede wszystkim jest starszym lekarzem i znanym, pracuje w komisji sanitarnej.

Fotografia Irenki Glück TVN24

- Z dużych miast wszystkich Żydów wywożono do małych miejscowości i również do Niepołomic przyszedł duży transport Żydów. I to, co wiem, to byli Żydzi z Łodzi i okolic Łodzi – mówi Barbara Biśta-Wagner. – I do nas, to Niemcy zarządzili, musieliśmy oddać duży pokój. Była to rodzina Sokołowskich. W prywatnych domach przymusowo odebrane było jedno pomieszczenie, największy pokój, i tam mieszkała cała rodzina – dodaje.

Według historyków do Niepołomic przybyło ,zmuszonych administracyjnymi rozporządzeniami niemieckich władz, około dwa tysiące osób z Krakowa i okolic. Małe miasteczko zmieniło się nie do poznania. Jego liczebność gwałtownie wzrosła i podwoiła się.

3 marca 1941 roku, poniedziałek. Już od wczoraj jesteśmy w tych przeklętych Niepołomicach. Wolałabym się wcale nie urodzić niż tu przyjechać. To wstrętna, zapadła dziura z okropną ilością wojska. Każdemu żołdakowi musi się Żyd kłaniać. Mamusia wynajęła mieszkanie u jakiejś pani Samlickiej, nauczycielki.

- Panie Samlickie były bardzo skromne, bardzo pobożne. Nie można im zarzucić, były uczciwe i oddane dla uczniów i Niepołomic – zapewnia Jan Machnicki. Janusz Jagła, który zna pamiętnik Ireny Glück, przyznaje że mieszkała na ulicy Wąskiej u pani Samlickiej, niedaleko jego domu. Samlicka była również jego nauczycielką.

- Pamiętnik Irenki czytałem wiele razy. Wielokrotnie próbowałem sobie wyobrazić dziewczynę, która zapisywała tak tragiczne chwile swojego życia. Pewnego dnia SMS-em przyszło z zagranicy jej zdjęcie. Niespodziewanie z mroków zgrozy wyłoniła się jej twarz – mówi Wojciech Szumowski.

"Zawołał z uśmiechem od ucha do ucha: Żydki, do mnie"

Niepołomice należały do przedwojennego powiatu bocheńskiego, a w Bochni żył Aleksander Gutfreund. Gdy wybuchła wojna, był chłopcem młodszym od Irenki o kilka lat. Przeżył wojnę i jako dorosły człowiek opowiadał historię Żydów bocheńskich. Społeczności, do której jeździł ojciec Irenki, doktor Glück.

- Skończyłem dwie klasy do wybuchu wojny. Z chwilą, kiedy wojna wybuchła, nauka była przerwana, ale po jakimś czasie wróciliśmy do szkoły. Byłem w szkole kilka dni i wtedy wszystkich Żydów wyrzucili ze szkoły – opowiada Aleksander Gutfreund. – To był jeden z najcięższych dni w moim życiu, pomimo że przeszedłem bardzo dużo. I nie chodziło o to wyrzucenie ze szkoły, tylko ten sposób wyrzucenia – podkreśla.

- Gdyby doszedł do mnie mój wychowawca i powiedział: "Bardzo mi przykro, dzieci, ale dostałem rozporządzenie, musicie iść do domu. Mam nadzieję, że się kiedyś spotkamy". Ale nas zawołał z uśmiechem od ucha do ucha: "Żydki, do mnie. Weźcie tornistry, idźcie do domu i do niezobaczenia". We mnie to bardzo uderzyło, bo ja byłem patriotą polskim. Ja wprawdzie byłem Żydem, ale ja się uczyłem: "Kto ty jesteś? Polak mały. Jaki znak twój? Orzeł biały". Ja tak uważałem. I nagle mój wychowawca, mój nauczyciel, którego bardzo poważałem, nagle mi robi taką rzecz – wspomina.

Gutfreund dodaje, że spotkał wychowawcę po wojnie. – Nie powiedziałem do niego dzień dobry ani się do niego nie zwróciłem. Przeszedłem tak, jakby to był cień – dodaje.

Wojciech Szumowski mówi, że nie potrafi zrozumieć zachowania nauczyciela z Bochni. – Analiza antysemityzmu w przedwojennej Polsce oraz analiza niemieckiego rozporządzenia zgodnego z rasistowską ideologią, choć pomocna, nie wyjaśnia braku współczucia u tego człowieka – podkreśla.

"Zostali zdradzeni przez sąsiadów"

- Kolejnym krokiem po nakreśleniu ludności żydowskiej opaskami, odebraniu jej praw ludzkich i obywatelskich, było oddzielenie jej od reszty społeczeństwa, tej chrześcijańskiej. Żydzi stawali się prawdziwymi obcymi w swoim kraju, a obcy to był intruz, wróg. Jego osoba, jego los często stawał się obojętny. Naziści wiedzieli, że ich ideologia egzekwowana przepisami prawa, skutecznie trafia w zakamarki ludzkich dusz – przyznaje dokumentalista.

Świadek Skóra Antoni. W sprawie niniejszej wiadome mi jest co następuje. Ujęty został przez policjanta Żyd Mames z Niepołomic. Świadkiem byłem, jak Ratajczak Jan w czerwcu 1943 roku we wczesnych godzinach rannych, w towarzystwie jakiegoś policjanta, którego nie poznałem, wyprowadził z aresztu w magistracie Mamesa. Wyprowadził go do lasu i rozstrzelał. Strzały było dobrze słychać i o tym wypadku cała ludność okoliczna może zaświadczyć.

Janusz Jagła z zawodu jest kuratorem sądowym. - Miałem podopiecznego w domu, o którym wiedziałem, że wcześniej w tym domu w czasie okupacji odbywały się modły, ponieważ synagogę Niemcy spalili – opowiada. – Będąc w tym domu zapytałem się, czy cokolwiek zostało po nich. I tam jedna pani powiedziała: "Wie pan co, panie Januszu? Na strychu, robiąc porządki, znaleźliśmy pod dachówką jedno zdjęcie". Był podpis, że to jest rodzina Mamesa – mówi.

Rodzina Mamesów żyła od wielu pokoleń w Niepołomicach. Brała czynny udział we wszystkich ważnych przedsięwzięciach lokalnej społeczności. Wspierała działalność charytatywną, przekazywała materiały budowlane na dom pomocy społecznej w mieście.

Rodzina Mamesów żyła od wielu pokoleń w NiepołomicachStowarzyszenie Miłośników Ziemi Niepołomickiej

- Idąc w kierunku ulicy Kolejowej, a obecnie 3 maja, tam znajdował się pierwszy deweloper Niepołomic. Niejaki Mames. Z synem prowadzili skład drzewa i budowali domy, które jeszcze można gdzieniegdzie spotkać w Niepołomicach i ich charakterystyczny styl budowy – mówi Jan Machnicki. Wspomina też, że na placu wytwórnię oranżady prowadził Winstrauch. – To była bardzo duża hurtownia, rozwoził towar po okolicznych wsiach, sklepach żydowskich. Był bardzo renomowanym rzemieślnikiem na tamte czasy – dodaje.

Byliśmy z tatusiem u Winstraucha i ja jadłam ogromną porcję lodów i trzy świetne cukierki, ale te wszystkie niby przyjemności nie cieszą mnie wcale. Tak przechodzą koło mnie, jakbym wcale nie ja odczuwała.

- Pan Winstrauch ukrywał się prawie dwa lata od 1942 roku. Dwóch posterunkowych, którzy z pewnością nie byli Niemcami, zabiło szanowanego obywatela. Kto go ukrywał i kto go wydał? Okrutna zbrodnia zakończona grabieżą. W opinii historyków powszechny zwyczaj okradania zabitych na terenach okupowanych bardzo często prowadził do morderstw na obywatelach polskich pochodzenia żydowskiego. Jestem przekonany, że chęć zysku na pewno nie była wypełnianiem rozkazów okupanta – twierdzi Wojciech Szumowski. – Niemcy w plan zagłady wpisali ludzką chciwość – dodaje.

Janusz Jagła, zapytany, skąd Ratajczak wiedział, gdzie ukrywają się ci ludzie, stwierdza, że "jak każda policja, jak i obecna, musiał mieć swoich donosicieli i konfidentów". – Niepołomickich donosicieli nie znam. Nawet nie chcę znać, bo być może ich rodziny żyją do dzisiaj – dodał.

Imię i nazwisko Chrząszcz Jan. W sprawie o Ratajczaku podaję co następuje. W 1944 roku w aresztach przebywałem około 24 godzin. W międzyczasie w nocy usłyszałem jak Ratajczak wraz z posterunkowym doprowadzili na posterunek kilku obywateli Niepołomic, przytrzymanych w sprawie obławy, których to z kolei miał wysłać do Niemiec. Tej samej nocy Ratajczak Jan polecił doprowadzić na posterunek kilku obywateli żydowskich, a między innymi właściciela fabryki wody sodowej w Niepołomicach, Winstraucha. Następnie rozkazał dwóm posterunkowym wyprowadzić Winstraucha za budynek posterunku i tam go zastrzelić. Strzały słyszeliśmy wszyscy przebywający w aresztach, ja też. Słyszeliśmy, jak sprzeczali się między sobą, do kogo należy ubranie po zabitym, ponieważ między sobą praktykowali, że ubranie i obuwie należy do tego, który strzelał. Następnego dnia rano wziął mnie znowu na przesłuchanie. W czasie przesłuchania Ratajczak Jan wziął słuchawkę od telefonu i zawezwał żandarmerię w Bochni. Po zgłoszeniu się do telefonu Ratajczak Jan złożył meldunek, że z jego polecenia został dzisiejszej nocy rozstrzelany Żyd Winstrauch. Słowa te słyszałem osobiście.

Janusz JagłaTVN24

- Ludzie z Niepołomic, którzy wysługiwali się Niemcom, tak jak policjant Ratajczak, to była niejaka pani Maria, która wręcz w skandaliczny sposób się obchodziła z narodowością żydowską jeszcze przed ewakuacją i wywozem – mówi Jan Machnicki. – Odbierała na targu masło, wszystkie produkty wiejskie. Zachowywała się skandalicznie, gorzej jak Niemiec – podkreśla.

Wieloletni mieszkaniec Niepołomic mówi, że drugą osobą był Piotr. – Tak był zasłużony, że musiał po wojnie emigrować do Ameryki czy do Kanady i od tej pory ślad za nim zaginął – dodaje. Wyjaśnia, że mężczyzna był policjantem. - Rabował sklepy, wchodził za ladę, brał co potrzebował i jeszcze się odgrażał – wspomina.

Wojciech Szumowski przyznaje, że nie może przestać myśleć o wielu anonimowych donosicielach, których nazywa wprost mordercami. – W książce "Dalej jest noc" autorzy często piszą o swojej bezradności wobec milczenia społeczności lokalnych - podkreśla.

Nazywam się Nussenbum Majlech. Ukrywała się też w Gromadzie Targowisko, gmina Szarów, rodzina żydowska nazwiskiem Zwingierowie. Zostali zdradzeni przez sąsiadów. Rodzina ta została następnie zabrana przez posterunkowego z posterunku w Targowisku, Piotra. Ponieważ on sam nie mógł w tej sprawie decydować, gdyż posterunek w Targowisku podlegał komendantowi obwodowemu w Niepołomicach nazwiskiem Ratajczak, z którego to polecenia i zawiadomienia przyjechała żandarmeria z Bochni. Żandarmi na miejscu w Targowisku rozstrzelali całą wymienioną rodzinę.

"Dla nas jest jedynie nędza, poniżenie i zły głos wołający: precz!"

- Co czuje mąż widzący zabijanie żony? Co czuje matka widząca śmierć dzieci? Moja wyobraźnia jest bezradna. Zdradzeni przez sąsiadów, policjant zawiadomił, Ratajczak nie strzelał... Łańcuch słów opisujących śmierć całej rodziny. Kim byli zabici? Co przeżyli oczekując na śmierć? Gdzie zostali pochowani? – zastanawia się Wojciech Szumowski. - Nazwisko Ratajczak pojawia się nieustannie, ale on nie działał sam. Inne nazwiska docierają z przeszłości, współpracownicy Ratajczaka, sprawcy. Nigdy nie bądź sprawcą to jedenaste przykazanie, które postuluje Yehuda Bauer (izraelski historyk, badacz Zagłady - red.) – dodaje dokumentalista.

19 maja 1941 roku. Wszędzie świeża zieleń. Kaczki uczą pływać swoje młode pokolenie. Kurki wodzą rozkoszne pisklęta, lecz czy dla nas Żydów jest to ten prześliczny świat? Nie, to nam się nie należy. Dla nas jest jedynie nędza, poniżenie i zły głos wołający: precz! Ach ci ludzie. Katolicy z Niepołomic wysłali petycję do władz niemieckich o uwolnienie ich od Żydów, którzy wszystko im wykupują i robią paschę. Nie wiem, co z tego wyniknie. 

Barbara Biśta-Wagner wspomina, jak Żydzi w Sukkot, tak zwane Kuczki, mieli rozłożone małe namioty. – Ojciec przyszedł i powiedział: "Basiu, wyjdź. Ale tam z tyłu ogrodu będziesz się bawiła. Proszę tutaj nie chodzić, bo oni mają swoje święto i trzeba to uczcić. Nie wolno absolutnie im przeszkadzać, oni się modlą, Basiu baw się z tyłu" – wspomina. – Ja jestem tak wychowana, że ojciec powiedział: "Słuchaj, religia jest religią. Każda religia jest dobra, byle żyć zgodnie z jej przykazaniami. W żadnej religii nie ma żeby zabijać, żeby mordować. Prawdziwa każda religia mówi, że należy szanować człowieka i w tej religii, w której się narodziłaś, w tej powinnaś umrzeć. Nie ma zmiany religii, bo Bóg jest tylko jeden. Czy go nazywają Jehowa, czy Chrystus, to jest obojętne" – dodaje.

Barbara Biśta-WagnerTVN24

Niemcy są straszni, ale to są wrogowie. Inni, zamiast pomagać Żydom, donoszą na nich i sami gnębią. Nędza, głód, choroby. Pod znakiem tych trzech gwiazd obecnie żyjemy. Przygląda się temu wszystkiemu piękne majowe słońce. Pomocy, ratunku! Lecz do kogo się zwrócić? Ziemniaki to luksus, dwa złote kilogram. Chleb jedenaście złotych kilogram. Jaja po pięćdziesiąt groszy. Zresztą, czy chłop da za pieniądze? Jemu trzeba złota, wódki. 

- Po jakimś czasie zostało zabronione wychodzenie z getta i nie było co robić, bo tam nie było pracy – mówi Aleksander Gutfreund. – Ludzie, którzy pracowali, to jeszcze jako tako żyli, ale ludzie, którzy nie pracowali, zaczynali głodować. Warunki straszne. Ludzie nie mieli co jeść – opowiada.

Głodzenie jako metoda zabijania było stosowane przez Niemców bardzo konsekwentnie.

27 czerwca 1942 roku. Dziś całą noc nie spałam. Te czasy mnie zabijają. Tatuś mało zarabia. Chodzą ciągle słuchy o ich, Niemców, straszliwych morderstwach. Specjalnie z tarnowskiego, gdzie nie uszły im kobiety w połogu. Co robić? Co? Krzyk w puszczy, o niesprawiedliwość ludzką. Na poczcie kradną i wolno Żydom wysłać tylko do jednego kilograma, nie zawsze przyjmują. Już nie mam sił do tego wszystkiego.

"Straszna rozpacz, co robić? Iść do Wieliczki, czy się ukryć?"

17 sierpnia 1942 roku Niemcy realizują w Niepołomicach swój precyzyjny plan zagłady. Ogłaszają obowiązkową ewakuację ludności polskiej pochodzenia żydowskiego do Wieliczki. Wszyscy muszą opuścić miasto pod groźbą kary śmierci.

18 sierpnia 1942 roku. Wczoraj była jedna pani od Henka, który się cudem uratował i jest nie w Przemyślu, lecz goły i bosy. O babci nic nie wiemy. Tam było gorzej niż w Krakowie. Teraz do nas się zabrali. Straszna rozpacz, co robić? Iść do Wieliczki, czy się ukryć? Zdaje się, że ucieknę do Krakowa z Janką S. i ciebie dzienniczku muszę niestety zostawić.

Irenka z mamą i tatą uciekają przed wywózką do Krakowa do swojego domu, do getta. Nie godzą się, aby zostać ofiarami.

- Mam zdjęcie, które świadczy o tym, że stoi na rynku grupa ludzi i są żołnierze z karabinami. To jest moment, kiedy wysiedlano Żydów niepołomickich. Nie wiadomo kiedy było robione – mówi Janusz Jagła.

Barbara Biśta-Wagner pamięta dzień, w którym z Niepołomic wywożono Żydów. – Oni się z nami pożegnali i poszli do rynku. Stamtąd ich pakowali na samochody i przewozili. Wszystkich wywieźli. I tych, co byli przed wojną w Niepołomicach i tych, których tu przywieźli. Wszystkich wywieźli w jednym dniu. Jechali w kierunku Wieliczki, bo tam były zgrupowania Żydów – wspomina.

- Ojciec, jak ich już wywożono do getta, był tam i powiedział: "Proszę pana, całej rodziny nie dam rady, ale pana córka jest bardzo podobna do Basi. Jest w tym samym wieku, jest też czarna, ma długie włosy". Ja miałam takie, długie warkocze miałam. Mówi: "Ja ją zawiozę do Tarnowa, do babci jako Basię i całą wojnę przetrwa".  – wspomina Barbara Biśta-Wagner, podkreślając że jej tata nie chciał za to pieniędzy. – Usłyszał: "Nie, nam nic nie będzie, my ocalejemy" – dodaje.

"Historia Zagłady jest częścią historii Polski, częścią historii Polaków"

- Ciągle uczę się o Zagładzie. Właściwego używania słów. Zgrupowania Żydów, wywieźli ich, wyjechali, likwidacja. Ale słowa potrafią zakłamywać prawdę o straszliwej zbrodni w dziejach ludzkości. Historia Zagłady jest częścią historii Polski, częścią historii Polaków, również częścią mojej, osobistej historii – przyznaje Wojciech Szumowski.

– Jest wpisana w moje życie. Nie mogę na nią zamykać oczu. Rozmywać jej fałszywymi słowami. W Niepołomicach rozpoczęła się akcja eksterminacyjna, bo czym jest przewóz, transport ludzi, rodzin na miejsce zagazowania spalinami z dieslowskiego silnika? Droga na śmierć raz miała odległość od domu pod ścianę stodoły, a czasem była dłuższa. Z Niepołomic do Wieliczki, z Wieliczki do Bełżca. Więc już tu w Niepołomicach, choć nie padły strzały, Niemcy zaczęli zabijanie. Słowo "deportacja" okłamuje nas tak samo, jak Niemcy okłamywali wywożonych – dodaje.

Ojciec Barbary Biśty-Wagner miał zaoferować pomoc w ukryciu dziewczynkiStowarzyszenie Miłośników Ziemi Niepołomskiej

Wojciech Szumowski pojechał do "zapomnianego" obozu zagłady w Bełżcu. – Zapomniany, bo tylko jeden procent Polaków wie, że istniał. Przerażająca niewiedza, przerażające zapomnienie wobec 434 tysięcy zagazowanych spalinami ludzi. Umieranie w komorze w Bełżcu trwało aż 20 minut. Opisy śmierci są straszne – wyznaje.

W Bełżcu, Sobiborze i Treblince w czasie od marca 1942 do marca 1943 roku zagazowano prawie 1,5 miliona ludzi. To tu leżą prochy niepołomickiej społeczności Żydów - polskich Żydów.

"Bój się Boga, małe dzieci, co te małe dzieci zrobiły? Ojciec zaczął płakać"

- Wzięli nas do zbierania trupów. Ja widzę tych zabitych, pytam: "Jak to się dzieje? Gdzie jest pan Bóg? Jak pan Bóg to widzi, nie zakręca tej lufy, że ten co strzela, nie został zabity?". Ojciec mi zaczyna mówić, że są jakieś widocznie przejściowe grzechy, za które my odpokutujemy – opowiada Aleksander Gutfreund.

- Leżało pięciu rabinów. Ja byłem wtedy bardzo pobożny, z domu postępowego, ale dla nas rabin to był jak ksiądz dla Polaka. Mówię: "Patrz, rabinowie". Znowu mówi, że pewnie były jakieś grzechy. A potem widziałem dzieci małe zastrzelone. Mówię: "Bój się Boga, małe dzieci, co te małe dzieci zrobiły?". Ojciec zaczął płakać. Są rzeczy, których nie można wytłumaczyć. Są rzeczy, których nie można zrozumieć. I nie tylko, że dzieci nie rozumiały, również dorośli nie rozumieli. Jaki mózg człowieka może to opanować, że przychodzą i zabijają ludzi bezbronnych bez żadnego powodu? – zastanawia się. – Dlatego ja jako dziecko przestałem pytać, bo ja zrozumiałem, że nie ma odpowiedzi – dodaje.

W tych samych dniach, gdy pociągi z Wieliczki i Bochni wyjeżdżały do Bełżca, także z Wieliczki i Bochni ruszyły kolumny ciężarówek z ludźmi - jechały do Puszczy Niepołomickiej, na Kozie Górki w Niepołomicach i do Baczkowa obok Bochni.

- Jeśli chodzi o przywóz Żydów na egzekucje na Kozie Górki, mama mi opowiadała to i znajomi, że straszne były wrzaski – mówi Jan Machnicki.

- Mama przybiegła i powiedziała: "Rany boskie. Wieźli naszych Żydów i Sokołowskiego widziałam całą rodzinę". Mama widziała, gdzie wiozą. Wieźli na likwidację – opowiada Barbara Biśta-Wagner. - Pierwszy samochód szedł z workami z wapnem, potem Żydzi, a ostatnie pijane SS – dodaje.

- Moja mama rozpoznała znajomą, piękną Żydówkę, mówiła że to była najładniejsza dziewczyna w Niepołomicach, śliczne czarne włosy – relacjonuje Janusz Jagła. – Niemcy to tak sprytnie zorganizowali, że ci ludzie do końca nie wiedzieli, że jadą na rozstrzelanie. Z opisów tych, którzy bliżej lasów mieszkają wynika, że oni do końca byli przekonani, że jadą do Bochni. Oni znali drogę do Bochni, bo Żydzi niepołomiccy jeździli do Bochni. Dopiero jak skręcili w prawo na Kozie Górki, to wtedy się zaczął krzyk. Wtedy chyba wiedzieli, że będzie nieszczęście wielkie – dodaje.

- Siedzieliśmy w domu, potem słyszeliśmy salwy. Mama mówi: "Już ich rozstrzelali, idę zobaczyć". Wyszła, stała na ogrodzie, po pewnym czasie wracały samochody, puste oczywiście, bez wapna, już tylko z pijanym SS – opowiada Biśta-Wagner.

W Kozich Górkach zabito ponad 700 osób. – Niepołomiczanie bali się wtedy chodzić do lasu. Las był pilnowany, ale krążą opowieści o tym, że się ziemia ruszała, że wyrzucali różnego rodzaju kosztowności jadąc drogą do lasu – mówi Janusz Jagła. – Młodzi chłopcy, którzy relację zdali panu Rerutkiewiczowi mówili, że mogli sobie pochować to złoto, ale nie śmieli, po prostu nie byli w stanie tego zrobić. Myślę, że można im wierzyć, bo to dla nich był wielki szok – dodaje.

Janusz Jagła zwraca uwagę, że są opisy – w tym Rerutkiewicza, który rozmawiał z chłopcami z Judenrat, którzy pomagali przy rozbieraniu. - Wszyscy zostali rozebrani do naga i strzelano do nich w tył głowy, potem przykrywano wapnem, potem następna warstwa – wyjaśnia.

Jan Machnicki zwraca uwagę, że byli też ludzie z Niepołomic, którzy zasypywali zabitych. – To byli "baudyści" – podkreśla. Baudienst, służba budowlana, była to organizacja pracy przymusowej utworzona w Generalnej Guberni; wcielani tam byli Polacy. W Niepołomicach Niemcy używali ich do różnych prac: porządkowania placów i magazynów, prac wyładowczych, pomagania przy egzekucjach w lesie. Wtedy poili ich wódką. Komendantem Baudienstu w Niepołomicach był Niemiec - Kosanke.

- Oni dorabiali się. Trochę Niemcy wzięli, trochę oni, bo dostawali wódkę, to wszystko im było jedno, co zrobią. Nie chcę mówić przed kamerą, ale dwa nazwiska znam – przyznaje Jan Machnicki. – Oni też się nigdy do tego nie przyznawali, ale ludzie starsi opowiadali, że tak było – zapewnia.

Jan MachnickiTVN24

"Byli też Polacy, którzy wskazywali Żydów, wprost"

W Baczkowie koło Bochni zabito 500 osób.

- Zabrali tych wszystkich, którym wolno było zostać, bo byli starsi i byli chorzy. Nie potrzebowano ich na wschodzie, bo nie mogli pracować, niejako mieli zostać w Bochni. Zgromadzili ich wszystkich na jednym miejscu, wzięli też wszystkich chorych ze szpitala, wrzucili na auta, między innymi też moją babkę – opowiada Aleksander Gutfreund. – Zawieźli ich do Baczkowa i tam rozstrzelali. Nie jest takie pewne, że wszystkich rozstrzelali, większość pewnie. To była starsza kobieta, wrzucili do dołu i skończyło się, bo ona nie mogła chodzić – podejrzewa.

- To są takie myśli, które pojawiają się później. Co taka staruszka przeszła, jak wiedziała, że jedzie do lasu, drzewa piękne i ptaki śpiewają, a ona jedzie na śmierć. Co ona w tej chwili myśli? – zastanawia się.

W październiku 1942 roku w trakcie akcji likwidacyjnej krakowskiego getta Irenka z rodzicami idzie do transportu. W ostatniej chwili tata Irenki zostaje wyciągnięty z wagonu. Irenka i jej mama zostają zamordowane w Bełżcu.

- W miesiącach, kiedy po rozkazie, że Żydzi mają być wyłącznie w getcie, kiedy ich wywieziono z Niepołomic, to przechowywanie Żyda lub ich obecność na tym terenie groziła śmiercią – przypomina Jagła. – W Niepołomicach ludzie w czasie okupacji pomagaliby Żydom, gdyby nie te straszne niemieckie represje, które groziły za pomoc Żydom – uważa.

- Jak nie wolno nam lekceważyć strachu przed nieuchronną karą śmierci za pomaganie Żydom, tak powinniśmy znać realny rozmiar wymierzonych kar. Fakty zaprzeczają mitowi. W czasie całej wojny w powiecie bocheńskim Niemcy rozstrzelali trzy osoby pomagające Polakom pochodzenia żydowskiego – przekazuje Wojciech Szumowski. – Pamiętajmy, że ta sama kara śmierci groziła za rozkradanie mienia pożydowskiego. Nie powstrzymywała ona jednak ludzi przed masowym grabieniem domów, pozostawionych przez żydowskich sąsiadów – dodaje.

- Nie było gdzie uciec. Jak ktoś uciekł z getta, to go złapali poza gettem. Były przypadki, że młodzi chłopcy uciekli z getta i przywieźli ich na wózku, zastrzelonych – mówi Aleksander Gutfreund. – Mogę zrozumieć tych Polaków, którzy nie ukrywali Żydów, bo się bali. Ja bym się może też bał, bo jakby złapali Polaka, który ukrywał Żydów to by rozstrzelali lub powiesili – przyznaje. – Ale byli też Polacy, którzy wskazywali Żydów, wprost – dodaje.

Aleksander GutfreundTVN

W powiecie było więcej niż 100 ludzi aktywnie zaangażowanych w niesienie pomocy Żydom

Janusz Jagła uważa, że tych, którzy pomagali, trzeba w jakiś sposób pokazać, że robili to często bezinteresownie. – Często sąsiad ukrywał sąsiada – podkreśla. Według najnowszych badań wśród pomagających Żydom, na terenie przedwojennego powiatu bocheńskiego znajduje się 61 osób odznaczonych przez Jad Waszem medalem Sprawiedliwy wśród narodów świata. Nie wszyscy pomagający zostali odznaczeni. A łączna liczba pomagających jest trudna do oszacowania.

Na podstawie relacji można stwierdzić, że razem ze sprawiedliwymi w powiecie było więcej niż 100 ludzi aktywnie zaangażowanych w niesienie pomocy. Choćby benedyktynki ze Staniątek, które użyczyły miejsca siostrom felicjankom z Krakowa. A te niosły pomoc żydowskim dziewczynkom.

Świadek Skóra Antoni. Byłem świadkiem jak Ratajczak Jan dowiedziawszy się, że niejaka córka Peipera Józefa z Niepołomic, siedmioletnia dziewczynka, uciekłszy z obozu żydowskiego, ukrywała się w Niepołomicach u niejakiego Chmury Michała, przysiółek Grobla. O ukrywaniu się tamże tego dziecka ktoś doniósł Ratajczakowi, który poszedł pod wskazane miejsce. Słyszałem od ludzi, że Peiperówna ukrywa się w Drwinie. Ratajczak jednak ścigał i odszukał ją. Przyprowadził ją na posterunek, a stamtąd najął furmankę, gdyż dziewczynka nie chciała iść. Odwiózł ją na cmentarz żydowski i rozstrzelał. Ludzie miejscowi słyszeli, jak dziewczynka ta prosiła Ratajczaka, aby jej nie chwytał i nie strzelał, gdyż ta rozumiała, co chciał z nią zrobić. Obłapiała go nawet za nogi, ale nie pomogły żadne prośby. Ratajczak był nieubłagany dokonując swojego wyroku. Obserwowałem to z pobliskiego lasu.

- Mała dziewczynka walczyła o swoje życie do końca. Uciekała, ukrywała się, krzyczała, broniła do ostatniej chwili. Nie chciała być ofiarą. Mieszkańcy Niepołomic musieli usłyszeć krzyk. Jestem przekonany, że z jej śmiercią cały świat zmienił swój bieg – uważa Wojciech Szumowski. – W przyszłości jako matka mogła urodzić dzieci, a jej dzieci wydać na świat swoje dzieci. Nie narodziły się pokolenia. Być może niektórzy z potomków Zofii Peiperówny mogli swoją wiedzą lub wrażliwością uczynić nasz świat lepszym. W ten sposób każda pojedyncza śmierć człowieka zmienia losy świata – mówi Wojciech Szumowski.  

Cmentarz żydowski w NiepołomicachTVN24

Dopiero trzy miesiące przed oswobodzeniem Krakowa oraz Niepołomic przez armię radziecką, kiedy Niemców ogarnęła panika, organizacje antyniemieckie podniosły głowę. 1 października 1944 roku z rozkazu AK dochodzi do zamachu na Ratajczaka. Przewieziony do szpitala w Bochni wyleczył się. Po wojnie, w wyniku procesu w 1948 roku, decyzją sądu Okręgowego w Krakowie, został skazany na śmierć. Wyrok wykonano.

Doktor Glück przeżył wojnę. Pojawił się w Krakowie i odjechał na ziemie zachodnie. Nigdy nie wrócił.

- Unde malum? Najtrudniejsze pytanie prześladujące ludzi od wieków. Skąd zło? Yehuda Bauer, jeden z najwybitniejszych historyków Zagłady, ma rację twierdząc, że Zagładę można i trzeba zrozumieć. Określanie Zagłady jako wyjątkowo tajemniczej, jako zdarzenia jednorazowego, niewytłumaczalnego, prowadzi do jej trywializacji – uważa dokumentalista.

We wrześniu 1939 roku w Niepołomicach mieszkało 432 obywateli polskich wyznania mojżeszowego. Według danych zbieranych przez Centralny Komitet Żydów w Polsce, po wojnie w 1946 roku zarejestrowało się w Niepołomicach 28 takich osób.

Autorka/Autor:Wojciech Szumowski

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

Sztab Generalny Ukrainy przekazał, że Rosjanie umyślnie przeprowadzili atak rakietowy na internat w mieście Sudża w obwodzie kurskim, które kontrolowane jest przez wojska ukraińskie. Napisano, że "rosyjska armia teraz zaczęła celowo zabijać własnych cywilów". Rzecznik ukraińskiej armii w tym regionie poinformował, że pod gruzami budynku znalazło się 95 ludzi.

Ukraiński Sztab Generalny: Rosja zaatakowała własnych obywateli

Ukraiński Sztab Generalny: Rosja zaatakowała własnych obywateli

Źródło:
PAP

W wieku 75 lat zmarł Wojciech Trzciński - kompozytor, pianista, aranżer i producent muzyczny, założyciel niezależnego ośrodka sztuki Fabryka Trzciny. Informację przekazał TVN24 jego syn, Stanisław Trzciński. 

Kompozytor Wojciech Trzciński nie żyje

Kompozytor Wojciech Trzciński nie żyje

Źródło:
TVN24, PAP

Na autostradzie A2 zderzyły się dwa samochody osobowe. Jak przekazała policja w Żyrardowie, jedna osoba zginęła, a dwie są ranne. Artur Węgrzynowicz z tvnwarszawa.pl ustalił nieoficjalnie, że jeden z kierowców jechał pod prąd.

Wypadek na A2. Jedna osoba nie żyje, dwie są ranne

Wypadek na A2. Jedna osoba nie żyje, dwie są ranne

Źródło:
tvn24.pl

Buta i arogancja - tak piątkowe zachowanie Zbigniewa Ziobry skomentowała w "Faktach po Faktach" w TVN24 Anita Kucharska-Dziedzic, wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy. Dodała, że wisi nad nim "miecz sprawiedliwości". Krzysztof Kwiatkowski, senator Koalicji Obywatelskiej, stwierdził, że stawką w tej sprawie jest "zaufanie obywateli do instytucji państwa".

"Miecz sprawiedliwości" nad nim wisi, współpracownicy "już się ewakuowali"

"Miecz sprawiedliwości" nad nim wisi, współpracownicy "już się ewakuowali"

Źródło:
TVN24

11-letni Paweł zginął, a Kuba do dzisiaj leczy się z traumy po tym, jak w Humniskach na Podkarpaciu w chłopców samochodem wjechała 78-letnia kobieta. Dzieci szły poboczem, bo przy drodze nie ma chodnika. Miejscowi włodarze po tragedii obiecali jego budowę, ale na pytanie o to, kiedy powstanie, odpowiedzieć nie potrafią. Mieszkańcy są rozczarowani: - Mimo tragedii ta sprawa dla nikogo nie jest priorytetem - mówią.

Ponad rok temu na poboczu zginął 11-letni Paweł. Chodnik wciąż nie jest priorytetem

Ponad rok temu na poboczu zginął 11-letni Paweł. Chodnik wciąż nie jest priorytetem

Źródło:
tvn24.pl

Stacja CNN opublikowała nowe nagrania z momentu zderzenia samolotu pasażerskiego linii American Airlines z wojskowym śmigłowcem Black Hawk. Obie maszyny spadły do rzeki Potomak w Waszyngtonie. Do katastrofy doszło w czwartek.

Moment zderzenia w powietrzu. Nowe nagrania

Moment zderzenia w powietrzu. Nowe nagrania

Źródło:
CNN

Serbscy studenci zorganizowali kolejny masowy protest i zablokowali mosty na Dunaju w Nowym Sadzie, gdzie trzy miesiące temu doszło do katastrofy budowlanej. Jeden z mostów został zablokowany na 24 godziny, do niedzielnego popołudnia. W demonstracji wzięły udział dziesiątki tysięcy osób.

Trzy miesiące od katastrofy w Nowym Sadzie. Protestujący zablokowali trzy mosty

Trzy miesiące od katastrofy w Nowym Sadzie. Protestujący zablokowali trzy mosty

Źródło:
Reuters, Associated Press

Zbigniew Ziobro opowiada o okolicznościach swojego powrotu do Polski na krótko zanim został zatrzymany w piątek przez policję. - Zauważyłem, że jest za mną ogon w Brukseli. Mam podejrzenia, że to mogły być polskie służby - powiedział. Przyznał, że chodziło o to, "by wszyscy myśleli, że leci do Polski samolotem". Na pytanie, czy jego celem było zmylenie służb, odparł, że w przeszłości był krótko funkcjonariuszem operacyjnym. - Pewne doświadczenia się przydają - dodał.

Ziobro: byłem kiedyś funkcjonariuszem operacyjnym, doświadczenia się przydają

Ziobro: byłem kiedyś funkcjonariuszem operacyjnym, doświadczenia się przydają

Źródło:
tvn24.pl, RMF FM

Wysłannik prezydenta USA Donalda Trumpa Richard Grenell spotkał się w Carasas z przywódcą Wenezueli Nicolasem Maduro i przekazał, że doprowadził do uwolnienia przez wenezuelski reżim sześciu Amerykanów. Grenell "sprowadza z Wenezueli do domu sześciu zakładników" - napisał Trump.

Wysłannik Trumpa "sprowadził z Wenezueli do domu sześciu zakładników"

Wysłannik Trumpa "sprowadził z Wenezueli do domu sześciu zakładników"

Źródło:
PAP

Jest się czym przejmować, ale nie ma się czego bać - mówił na nagraniu premier Donald Tusk, odnosząc się do aktualnej sytuacji międzynarodowej. Według Tuska Polska ma "dobrą odpowiedź na te kryzysy". - Uzyskaliśmy naprawdę autentyczne przywództwo w Europie, a za chwilę możemy mieć niezależnego, mądrego, silnego, ale przyjaznego prezydenta. Wszystko jest w naszych rękach - powiedział szef rządu.

Tusk o sytuacji międzynarodowej: w Polsce mamy dobrą odpowiedź na te kryzysy

Tusk o sytuacji międzynarodowej: w Polsce mamy dobrą odpowiedź na te kryzysy

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Raz na cztery lata Jezioro Maltańskie w Poznaniu zmienia w się w "suchy krater". To czas na usunięcie mułu i zalegających śmieci. Za każdym razem, gdy ten popularny zbiornik staje się zupełnie pusty, pojawiają się pytania o "znaleziska". Lista nietypowych rzeczy już jest.

Jezioro Maltańskie bez wody. Co znaleźli na dnie?

Jezioro Maltańskie bez wody. Co znaleźli na dnie?

Źródło:
TVN24

Mołdawia to jedno z najszybciej wyludniających się państw na świecie - powiedział analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Kamil Całus. Liczba mieszkańców tego kraju, nie wliczając separatystycznego Naddniestrza, wynosi obecnie 2,401 miliona. To spadek o 13,9 procent w ciągu dekady.

W tym kraju jest jeden z najgorszych kryzysów demograficznych na świecie

W tym kraju jest jeden z najgorszych kryzysów demograficznych na świecie

Źródło:
PAP

Policjanci z hrabstwa El Dorado w stanie Kalifornia przeprowadzili nietypową akcję ratunkową. Pomogli psu, który spadł 60 metrów w dół wodospadu. Jak podały lokalne media, zwierzę doznało obrażeń.

Spadł 60 metrów w dół wodospadu. Akcja ratunkowa w Kalifornii

Spadł 60 metrów w dół wodospadu. Akcja ratunkowa w Kalifornii

Źródło:
sacbee.com, CNN
Jak idzie rozliczenie willi plus? "To ośmiesza instytucje publiczne"

Jak idzie rozliczenie willi plus? "To ośmiesza instytucje publiczne"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Dwa ciała znaleziono w rzece Dee w szkockim Aberdeen. Prawdopodobnie są to poszukiwane siostry Huszti - przekazały w sobotę brytyjskie media. Pochodzące z Węgier Eliza i Henrietta zaginęły w ubiegłym miesiącu w okolicach portu leżącego nad rzeką.

Dwa ciała w rzece. To prawdopodobnie siostry Huszti

Dwa ciała w rzece. To prawdopodobnie siostry Huszti

Źródło:
PAP

Wywiad wojskowy Ukrainy odrzucił oskarżenia, jakoby podległe mu struktury były zaangażowane w organizację protestów antyrządowych w Słowacji. To odpowiedź na oświadczenie premiera Słowacji Roberta Ficy, który powiązał protesty z ukraińskim wywiadem.

Ukraiński wywiad "stanowczo odrzuca" oskarżenia premiera Słowacji

Ukraiński wywiad "stanowczo odrzuca" oskarżenia premiera Słowacji

Źródło:
PAP

W listopadzie 2024 roku samolot z Katowic do niemieckiego Dortmundu odleciał bez 42 pasażerów. Nie poczekał na osoby, które utknęły w kolejce do kontroli bezpieczeństwa. Do tej pory żaden z pasażerów nie otrzymał odszkodowania za stracony lot. - Nie ponosimy odpowiedzialności, nie możemy wypłacić odszkodowań - informuje lotnisko. Kto w takim razie odpowiedzialność ponosi?

Samolot odleciał bez 42 pasażerów. "Nie możemy wypłacić odszkodowań"

Samolot odleciał bez 42 pasażerów. "Nie możemy wypłacić odszkodowań"

Źródło:
tvn24.pl

Ornitolodzy z Florydy są zdruzgotani śmiercią dwóch młodych bielików amerykańskich. Ptaki najprawdopodobniej zjadły zwierzę zakażone ptasią grypą. Młode nie zdążyły nawet otrzymać imion.

Zjadły upolowane zwierzę. Cztery dni później już nie żyły

Zjadły upolowane zwierzę. Cztery dni później już nie żyły

Źródło:
CNN

Radiowóz blokował drogę uciekającemu kierowcy, a ten, zamiast się zatrzymać, uderzył w policyjne auto. Moment zderzenia zarejestrowała kamera przy jednej z posesji. Jak się okazało, 31-latek ma zakaz prowadzenia pojazdów.

Uciekał przed policją, staranował radiowóz i ogrodzenie. Nagranie

Uciekał przed policją, staranował radiowóz i ogrodzenie. Nagranie

Źródło:
TVN24/Kontakt24

Policja miała obowiązek skutecznego doprowadzenia świadka na posiedzenie komisji do spraw Pegasusa. Oczywiście, gdyby się okazało, że tego posiedzenia nie ma, to straciłoby sens wykonywanie tej czynności - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 Włodzimierz Wróbel, sędzia Izby Karnej Sądu Najwyższego pytany o sprawę byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i tłumaczenia policji.

Policja tłumaczy zatrzymanie Ziobry. "Nie róbmy szopki z prawa"

Policja tłumaczy zatrzymanie Ziobry. "Nie róbmy szopki z prawa"

Źródło:
TVN24

Były prezydent Niemiec Horst Koehler nie żyje. 81-letni ekonomista i finansista zmarł w sobotę rano po krótkiej, ciężkiej chorobie - poinformowały niemieckie media.

Nie żyje były prezydent Niemiec

Nie żyje były prezydent Niemiec

Źródło:
PAP

Mały samolot pogotowia lotniczego rozbił się w pobliżu centrum handlowego w Filadelfii. Na jego pokładzie było pięć osób dorosłych i dziecko. Oprócz nich ucierpieli także ludzie w miejscu upadku maszyny. Pojawiło się także nagranie z próby kontaktu kontrolerów lotu z załogą maszyny. Słychać na nim między innymi: "Straciliśmy kontakt z samolotem. Nie wiemy, co się stało. Próbujemy to ustalić".

Prywatny samolot rozbił się w Filadelfii. Na pokładzie było sześć osób, w tym dziecko

Prywatny samolot rozbił się w Filadelfii. Na pokładzie było sześć osób, w tym dziecko

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters

Początek lutego przyniósł nam odczuwalne ochłodzenie, jednak aura wciąż jest dość łagodna. Czy w tym roku mamy jeszcze szansę na siarczysty mróz? W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek zajrzała w najnowsze wyliczenia modeli.

Szansa na rozbicie wiru polarnego i umocnienie się wyżu znad Rosji. Do Polski wraca zima

Szansa na rozbicie wiru polarnego i umocnienie się wyżu znad Rosji. Do Polski wraca zima

Źródło:
tvnmeteo.pl, NOAA

Samochód osobowy wypadł z drogi i dachował w powiecie nyskim (woj. opolskie). W środku było dwóch mężczyzn, nie udało się ich uratować. Policja wyjaśnia, jak doszło do wypadku.

Wypadli z drogi i dachowali. Dwie osoby zginęły

Wypadli z drogi i dachowali. Dwie osoby zginęły

Źródło:
TVN24

W piątek w Serocku nasz czytelnik był świadkiem nietypowej sytuacji. W środku miasta, po ulicy, biegały dwa konie bez opieki. W pewnym momencie tuż za nimi pojawił się sznur radiowozów.

Konie na ulicy, za nimi kawalkada radiowozów

Konie na ulicy, za nimi kawalkada radiowozów

Źródło:
Kontakt24

Jak działają kamery na rondzie Wojnara we Włochach? Ze statystyk drogowców wynika, że tylko w pierwszych kilkunastu dniach od uruchomienia zarejestrowały niemal 800 wykroczeń. Ich zadaniem jest wyłapywanie kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle.

28 kamer obserwuje skrzyżowanie. Zarejestrowały setki kierowców przejeżdżających na czerwonym

28 kamer obserwuje skrzyżowanie. Zarejestrowały setki kierowców przejeżdżających na czerwonym

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Wysokość świadczenia pielęgnacyjnego wzrosła od 1 stycznia 2025 roku do ponad 3,2 tysiąca złotych miesięcznie. Aby je otrzymać trzeba spełnić określone warunki. Komu przysługuje ta forma pomocy finansowej i na jak długo można ją otrzymać?

Świadczenie pielęgnacyjne. Komu przysługuje i ile wynosi?

Świadczenie pielęgnacyjne. Komu przysługuje i ile wynosi?

Źródło:
tvn24.pl

Bezpieczeństwo Morza Bałtyckiego jest absolutnie kluczowe - powiedział w Gdańsku Rafał Trzaskowski. Karol Nawrocki w Bednarach zadeklarował, że chciałby "wypowiedzenia paktu migracyjnego". Magdalena Biejat w Bydgoszczy mówiła o prawach kobiet i apelowała o wsparcie organizacji pozarządowych. Sławomir Mentzen we Wrześni przekonywał, że Polakom potrzebna jest "rewolucja zdrowego rozsądku" jak w Stanach Zjednoczonych.

Gdańsk, Bednary, Bydgoszcz, Września. Kandydaci na prezydenta ruszyli w podróż po Polsce

Gdańsk, Bednary, Bydgoszcz, Września. Kandydaci na prezydenta ruszyli w podróż po Polsce

Źródło:
TVN24, PAP

Rozpoczęła się zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o nadaniu Odrze osobowości prawnej. Ma to pomóc ją chronić. Marszałek Sejmu oficjalnie przyjął postanowienie o utworzeniu komitetu inicjatywy ustawodawczej. Tymczasem wojewódzki sąd administracyjny orzekł, że Wody Polskie prowadziły prace regulacyjne na Odrze nielegalnie.

Ruszyło zbieranie podpisów pod projektem ustawy, który zakłada, że rzeka Odra stanie się osobą prawną

Ruszyło zbieranie podpisów pod projektem ustawy, który zakłada, że rzeka Odra stanie się osobą prawną

Źródło:
Fakty TVN

W sieci pojawiły się doniesienia, jakoby prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski bezpłatnie korzystał z nieruchomości, które należą do urzędu miasta. Dowód ma stanowić rozpowszechniane przez internautów zdjęcie artykułu. Ta zmyślona historia to reakcja na informacje o korzystaniu przez Karola Nawrockiego z apartamentu w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Warszawski ratusz zaprzecza, a my wskazujemy, co może sugerować, że ten artykuł to fałszywka.

Trzaskowski "żyje na koszt miasta"? Dowodem spreparowany artykuł

Trzaskowski "żyje na koszt miasta"? Dowodem spreparowany artykuł

Źródło:
Konkret24

Mówi, że to największe zagłębie sadownicze Europy, że to duży biznes wspierany przez polityków i że sadownicy walczą o pracowników. Potrzebują rąk do pracy, bo owoce nie mogą gnić. - Oferują na przykład raz na tydzień worek ziemniaków, chleb, cebulę, wodę w zgrzewkach. Może nie dają umowy, ale w ten sposób pokazują, że warto u nich pracować - wyjaśnia w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl doktor Kamil Matuszczyk z Uniwersytetu Warszawskiego, badacz sytuacji pracowników sezonowych.

Zamienia salę wykładową na sady owocowe. Tak bada sytuację pracowników

Zamienia salę wykładową na sady owocowe. Tak bada sytuację pracowników

Źródło:
tvn24.pl

Zapewnień o rozliczeniu willi plus było dużo, ale kiedy zajrzymy do kasy państwa, to okaże się, że z 40 milionów złotych, które Przemysław Czarnek rozdał, wróciło 3,5 miliona - mówiła na antenie TVN24 Justyna Suchecka, dziennikarka tvn24.pl. - Widzimy, że te procedury się dłużą. Docierają też do nas sygnały o tym, że w ministerstwie istnieją pewne braki kadrowe osób, które mogłyby to skutecznie rozliczać - powiedział Piotr Szostak.

"Zaawansowany trolling, robienie sobie jaj z systemu sprawiedliwości". Co dalej z rozliczeniem willi plus

"Zaawansowany trolling, robienie sobie jaj z systemu sprawiedliwości". Co dalej z rozliczeniem willi plus

Źródło:
TVN24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz ludzie związani z Jarosławem Kaczyńskim są obecni nie tylko w studiach i na łamach gazet Tomasza Sakiewicza. Zajmują też posady w organach zarządzających jego mediami. Wszystkie one tworzą system naczyń połączonych: personalnie i kapitałowo.

Media Sakiewicza. Gdzie nie spojrzeć, ludzie PiS

Media Sakiewicza. Gdzie nie spojrzeć, ludzie PiS

Źródło:
Konkret24

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg podsumowała najważniejsze wydarzenia ze świata filmu i muzyki w mijającym tygodniu. W programie między innymi o filmie "Brutalista", serialu "Przesmyk" i fali hejtu po emocjonalnym nagraniu Seleny Gomez.

"Brutalista" w kinach, sensacyjny "Przesmyk" i płacz Seleny Gomes

"Brutalista" w kinach, sensacyjny "Przesmyk" i płacz Seleny Gomes

Źródło:
tvn24.pl