Rodzina Olewników oskarża gdańską prokuraturę, prowadzącą śledztwo ws. porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, o nadużycia i manipulację. - Prokuratura chce z mojego brata zrobić przestępcę, mordercę np. ukraińskiej prostytutki. Tak być nie może - powiedziała siostra zamordowanego, Danuta Olewnik. Rodzina domaga się od śledczych przeprosin, sprostowania nieprawdziwych informacji o Krzysztofie Olewniku oraz wpłaty 600 tys. zł na fundację jego imienia. Prokuratorzy analizują wniosek Olewników i odpowiadają, że ich działania były prawidłowe.
Danuta Olewnik powiedziała, że dzisiejsze oświadczenie ma związek z wydarzeniami z listopada 2011 r., kiedy śledczy przeszukali wszystkie domy należące do rodziny. Przypomniała, że szukali nagrań z - jej zdaniem - nieistniejącego monitoringu z domu Krzysztofa oraz nagrań rozmów telefonicznych, które rzekomo rodzina mogła ukryć. Przeszukania oraz opinie śledczych z tego czasu - jak mówiła Olewnik - wpłynęły na wytworzenie w mediach błędnego wizerunku Olewników - jako osób ukrywających prawdę.
- Prokuratura przedstawiła naszą rodzinę jako osoby utrudniające śledztwo - mówiła Danuta Olewnik. - To nadużycie i manipulacja ze strony śledczych. (...) Tak być nie może, prokuratura ma być obiektywna i mówić prawdę. Prokuratura myli fakty - my nie jesteśmy podejrzanymi, lecz pokrzywdzonymi w sprawie i powinniśmy mieć dostęp do akt - a go nie mamy - powiedziała siostra Krzysztofa Olewnika i zapowiedziała akcję prawną przeciwko prokuraturze w Gdańsku.
Rzecznik gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej w odpowiedzi przypomina, że sprawą przeszukań zajmował się już sąd, który odrzucił zażalenie Olewników. - Sąd uznał nasze działania za uzasadnione i prawidłowe - mówi prokurator Krzysztof Trynka.
"Nieprawda, nieprawda, nieprawda"
Siostra Krzysztofa Olewnika stwierdziła, że prokuratura - będąc odpowiedzialną za przecieki ze śledztwa - "próbuje zrobić z jej brata przestępcę albo mordercę". W ten sposób po kilku miesiącach odniosła się do informacji tvn24.pl mówiących o tym, że bada wątek drugiej imprezy w domu Krzysztofa Olewnika, podczas której mogło dojść do morderstwa nieznanej jeszcze osoby. - Informacja, która nas boli, a jest nieprawdziwa, to plama z czterech litrów krwi w salonie Krzysztofa – powiedziała Danuta Olewnik.
Wskazała na pojawiającą się w mediach w zeszłym roku informację o rzekomym zabójstwie ukraińskiej prostytutki w domu K. Olewnika. - Prokuratura przez pewien czas nie reagowała i nie zaprzeczała nawet tej informacji - przypomniał pełnomocnik rodziny mec. Bogdan Borkowski.
- Do dziś nie wiemy, jakie są rzekome dowody na to, by w domu Krzysztofa była zabita lub postrzelona ukraińska prostytutka, o czym mówiono w zeszłym roku. Uważamy, że to nieprawda - mówiła siostra zamordowanego.
"Rodzina nie zataiła dowodów"
Danuta Olewnik odniosła się też do nagrania rozmowy telefonicznej, na którym biegli rozpoznali głos Krzysztofa. Taśmę tę określano jako przełomową, gdyż z zarejestrowanego strzępu wypowiedzi mogło wynikać, iż doszło do samouprowadzenia Olewnika. Dlatego śledczy w listopadzie ubiegłego roku szukali innych nagrań mogących potwierdzić lub wykluczyć taką wersję.
- To nieprawda, że rodzina ingerowała w nagrania z głosem Krzysztofa. Prokuratura szukała nagrań oryginalnych - rodzina to, co miała, z własnej woli przekazała prokuraturze i policji. Nieprawdą też jest, że okup przekazano w dniu innym niż 24 lipca 2007 r. - to sama policja i sprawcy twierdzili, że okup przekazano właśnie tego dnia - mówiła Danuta Olewnik.
Jak podkreśliła, nieprawdą też jest, by rodzina zataiła jakieś dowody. - Udostępniliśmy dom Krzysztofa do pełnej dyspozycji prokuratury - do dziś nic się w nim nie zmieniło.
Były minister pełnomocnikiem rodziny
Pełnomocnikiem rodziny w sprawie postępowania o ochronę dóbr osobistych, z jakim przeciwko prokuraturze chce wystąpić rodzina, jest Janusz Kaczmarek - obecnie radca prawny, a kilka lat temu - Prokurator Krajowy, który zdecydował w 2005 r. o przeniesieniu tego śledztwa z prokuratury w Warszawie - do Olsztyna.
Jak poinformował, w środę skierował on "wezwanie przedsądowe" do prokuratury z zapowiedzią, że jeśli nie dojdzie do przeprosin i sprostowania lub innej ugody, rodzina może wystąpić w tej sprawie do sądu. - Prokuratorzy zapoznają się z wnioskiem, a następnie wystosują odpowiedź do rodziny Olewników. O sprawie, w odpowiednim zakresie poinformują też media - mówi Trynka.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/Grzegorz Jakubowski