- W Olecku doszło do sytuacji, która nie powinna się wydarzyć - powiedziała w "Faktach po Faktach" działaczka opozycji w PRL i posłanka Platformy Obywatelskiej Henryka Krzywonos. Jej zdaniem w sprawie śmierci dziewięciomiesięcznej Blanki "zawinił system". Z kolei adwokat Grzegorz Wrona, specjalista w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie, przekonywał, że "system zadziałał", ale "na początku".
W poniedziałek do aresztu trafili rodzice 9-miesięcznej Blanki z Olecka w województwie warmińsko-mazurskim - 35-letnia matka i 45-letni ojciec. Prokuratura postawiła obojgu zarzuty znęcania się nad niemowlęciem, zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem oraz wykorzystania seksualnego. Od listopada 2018 roku decyzją Sądu Rejonowego w Olecku dziewczynka przebywała w zawodowej rodzinie zastępczej. Głównym powodem było nadużywanie środków psychoaktywnych przez matkę dziecka. Do rodziny biologicznej dziewczynka wróciła w kwietniu bieżącego roku.
"Za szybko mamie zwrócono dziecko"
Do tej sprawy odnieśli się w środę w "Faktach po Faktach" w TVN24 posłanka Platformy Obywatelskiej Henryka Krzywonos, działaczka opozycji w PRL oraz adwokat Grzegorz Wrona, specjalista w zakresie praw dziecka i przeciwdziałania przemocy w rodzinie.
- Uważam, że za szybko mamie zwrócono dziecko - powiedziała Krzywonos, która sama założyła rodzinę zastępczą. Jej zdaniem "zawinił system".
Jak mówiła, w Olecku doszło do sytuacji, "która nie powinna się wydarzyć". - Jeśli sąd zadecydował, żeby dziecko poszło (do rodziny biologicznej - przyp. red.), to powinna być potrójna nawet kontrola, żeby tam się nic w rodzinie nie zadziało - zaznaczyła.
"O trudnej sytuacji dziecka wiedzieliśmy dużo wcześniej"
Zdaniem Wrony, "ta sprawa jest szczególna z kilku powodów". - O trudnej sytuacji dziecka wiedzieliśmy dużo wcześniej - wskazywał. Zaznaczył przy tym, że "system zadziałał", ale "na początku". - Reakcja była prawidłowa, sąd zadziałał prawidłowo, tutaj się wszystko odbyło tak, jak powinno - przekonywał. - Dużo przypadków, w których dochodzi do śmierci dziecka czy do poważnych uszkodzeń ciała, to są takie sytuacje, którymi nikt wcześniej się nie zajmował - tu się zajął - dodał. Jego zdaniem "coś się zadziało na drugim etapie". - To, że prawo nakazuje dążyć do tego, żeby dziecko wróciło do rodziny biologicznej samo w sobie nie jest złą zasadą. Natomiast kwestią jest, jakie kryteria i w jaki sposób weryfikowane mają do tego doprowadzić - dodał.
Przekonywał, że w tym kontekście "mamy problem z przepływem informacji". Jak wyjaśniał, chodzi między innymi o "przepływ informacji między sądem rodzinnym a ośrodkiem pomocy społecznej lub innymi służbami społecznymi, które się zajmują pomocą dzieciom".
"Nie powinno się na dziecko podnosić ręki"
Jak poinformowała Edyta Truszczyńska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Olecku, rodzinie przyglądali się kurator zawodowy, dzielnicowy oraz pracownik socjalny "i nikt nie zauważył oznak znęcania się nad dzieckiem, bicia dziecka, zasinień czy zadrapań".
Według Henryki Krzywonos "ludzie, którzy tam przychodzili powinni coś zobaczyć", a - jak zauważyła - "nic się takiego nie stało". Zaznaczyła przy tym, że podobnych sytuacji jak w Olecku "jest dużo więcej" w Polsce i "dzieci się po prostu krzywdzi".
- Nie powinno się na dziecko podnosić ręki - wskazywała. - Kiedyś było: nie mów nikomu, co się dzieje w twoim domu, a dzisiaj wszyscy wiemy i zamykamy oczy - dodała.
"Nie ma wzajemnego zaufania pomiędzy instytucjami"
Adwokat Grzegorz Wrona zaznaczył, iż "to, że w tym konkretnym przypadku wydarzyła się tragedia, nie oznacza, że żadne dziecko nie może wrócić do rodziny biologicznej lub że z rodziny biologicznej każde dziecko musi być odebrane". - Na pewno nie było złej woli po niczyjej stronie, żeby doszło do tego, do czego doszło - dodał. Wskazywał jednocześnie, że "nie ma wzajemnego zaufania pomiędzy instytucjami, każdy wykonuje swoją część pracy". - Przychodzi przedstawiciel jednej instytucji, robi swoją pracę, przychodzi inny, robi swoją, ale nie ma współpracy pomiędzy nimi - ocenił.
Serce przebite złamanym żebrem
Policja otrzymała informacje o śmierci dziewięciomiesięcznej dziewczynki z Olecka w piątek wieczorem. Sekcja zwłok wykazała, że niemowlę miało szereg obrażeń, między innymi serce przebite złamanym żebrem. Śledczy nie precyzują, czym było uderzane dziecko. Jak mówił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Suwałkach Ryszard Tomkiewicz, mógł to być młotek lub wałek. Niemowlę mogło być także uderzone o kant biurka albo stołu. Dziewczynka doznała między innymi krwotoku wewnętrznego i uszkodzenia mózgu.
Autor: akr//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24