Andrzej Olechowski deklaruje: jeśli zdecyduje się startować w prezydenckim wyścigu, poprosi o wsparcie kilka partii. W tym – PO, z której ostatnio z hukiem wyszedł. - Nie prowadzę wojny z PO. Zaprezentuję im swoją ofertę – deklarował w programie "24 godziny".
Dziewięć lat temu miał drugie miejsce – po Aleksandrze Kwaśniewskim - ale nie dało mu to nawet drugiej tury. Dziś jednoznacznie nie deklaruje, czy będzie się ubiegał o fotel głowy państwa, choć mówi, że wraca do polityki. Program na razie ma dość mglisty
- Chcę spełnić swoje poczucie misji i obowiązku. Chcę się z powrotem włączyć do polityki, ale takiej, jak ja ją rozumiem – stwierdził. Zapewnił, że bycie działaczem partyjnym go nie interesuje, natomiast chce wrócić do „formowania propozycji polityki, strategii, wyjaśniania rzeczywistości i czerpania z tego przyjemności, a RP pożytku”.
"Poprzeczka musi być wysoko"
W tym celu zamierza po wakacjach odbyć cykl spotkań z wyborcami, żeby, jak mówi, poznać ich „potrzeby i marzenia”. A potem je spełniać. - Poprzeczka musi być wysoko, ale żeby można było jej dotknąć. Marzenie nie może być odległym snem. Chcę pokazać co można osiągnąć, przekonać ludzi, zapalić ich – zapewnił.
Jak dodał, nie będzie adresował programu do żadnej konkretnej grupy społecznej, tylko do wszystkich. - To też lenistwo i zaniedbanie, że partie zwracają się tylko do własnego elektoratu. Nikogo nie można wykluczać, ani traktować jako przeciwników. Bo co potem z nimi zrobić – wyciąć w pień? – pytał.
"Polityczny nos mi podpowiada..."
Według Olechowskiego, dla którego sondaże są dość niełaskawe (dają mu od 8 do 11 procent poparcia), ma szanse na przekonanie szerokiego elektoratu. - Polityczny nos mi podpowiada, że ludzie, którzy są na lewo od centrum, nie mieliby oporów, żeby mnie poprzeć, gdyby moje przesłanie do nich trafiło. A ja nie widzę powodu, żeby go nie sformułować tak, żeby trafiało – dodał.
Kandydat SD nie zamierza jednak zamknąć sobie drogi do ludzi na prawo od centrum. Dlatego, jeśli zdecyduje się kandydować na prezydenta, zaprezentuje swoją ofertę kilku partiom. Nie wyłączając Platformy, której legitymację ostatnio rzucił, ostro krytykując kierunek, w którym zmierza.
Prezentacja przed PO
- Oczywiście, ze w pierwszym rzędzie zaprezentuję się PO. Nie prowadzę wojny z PO. Sprawa z nią jest zamknięta, odjechała w kierunku, który nie jest moim. Co nie znaczy, ze ludzie w PO przestali być moimi znajomymi, przyjaciółmi, ludźmi, z którymi chciałbym pracować – deklarował. Według niego nie powinien mieć problemów z prezentacją i zdziwiłby się, gdyby mu ją uniemożliwiono.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24