Dowódca garnizonu Warszawy Reiner Stahel był zbrodniarzem wojennym i Muzeum Powstania Warszawskiego nie zamierza wycofać się ze swojej oceny historii - oświadczył na antenie TVN24 dyrektor placówki Jan Ołdakowski. Wnuk nazisty nie życzy sobie, by nazywać jego dziadka "zbrodniarzem", i grozi wstąpieniem na drogę prawną.
Z okazji 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w Berlinie zorganizowano wystawę upamiętniającą tragedię mieszkańców stolicy Polski. Według danych Muzeum Powstania Warszawskiego - organizatora wystawy - zdjęcia dokumentujące walczącą stolicę obejrzało 280 tys. osób.
Do muzeum zgłosił się Christoph Broszies, wnuk nazistowskiego żołnierza. Oburzył go podpis pod jedną z wystawionych fotografii. Pokazuje ona odpowiedzialnych za zniszczenia i masowe mordy mieszkańców stolicy generałów: Ericha von dem Bacha-Zelewskiego, Heinza Reinefartha i Rainera Stahela. Podpis: "Zbrodniarze wojenni".
Muzeum nie reaguje na wezwanie
Ołdakowski na antenie TVN24 powiedział w środę, że Broszies argumentuje, iż jego dziadka nigdy nie skazano prawomocnym wyrokiem, dlatego nie można nazywać go mianem "zbrodniarza wojennego". - Żądał zmiany w wystawie. Jak rozumiem, nie wiedział, że wyszedł katalog, bo pewnie żądałby zmiany także w tym katalogu - zauważył dyrektor.
Broszies wyznaczył Muzeum Powstania Warszawskiego czas do 28 października, grożąc ze w razie bezczynności muzeum wstąpi na drogę prawną.
"Nic nie zmieniamy"
- Uznaliśmy, konsultując to z prawnikami międzynarodowymi, że nic nie zmieniamy - powiedział Ołdakowski. Stwierdził, że cała wystawa była już wcześniej konsultowana z prawnikami. Wyjaśnił, że Muzeum Powstania Warszawskiego uznało, iż "Reiner Stahel tak jak inni wymienieni tam zbrodniarze byli zbrodniarzami wojennymi".
- Możemy to udowodnić w sądzie. Mam nadzieję, że nie dojdzie do procesu, bo będzie on trudny dla relacji polsko-niemieckich - podkreślił. Wyjaśnił, że proces, w którym strona polska będzie udowadniać, że Niemiec był zbrodniarzem wojennym, nie będzie należał do łatwych.
O groźbie pozwu jako pierwszy napisał tygodnik "Do rzeczy".
Gen. Stahel
Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. Jego militarnym celem było wyzwolenie stolicy spod niezwykle brutalnej niemieckiej okupacji, pod którą znajdowała się od września 1939 r.
Reiner Stahel został mianowany komendantem wojskowym miasta Warszawy w lipcu 1944 roku. Drugiego dnia powstania wydał nakaz zabijania wszystkich mężczyzn, którzy mogli być uznani za potencjalnych powstańców. Rozkazał również, by brać zakładników wśród ludności cywilnej i wykorzystywać ich jako żywe tarcze w walce z powstańcami.
Po opuszczeniu Warszawy Stahel wyjechał do Bukaresztu, gdzie spodziewano się wybuchu powstania podobnego do warszawskiego. Po przewrocie wojskowym w Rumunii i zawieszeniu broni z ZSRR Stahel został internowany, a następnie aresztowany przez NKWD.
Nie jest znana dokładna data jego śmierci. Według niektórych źródeł zmarł 30 listopada 1952 roku. Inne podają rok 1955.
Autor: pk//rzw / Źródło: tvn24, Do rzeczy
Źródło zdjęcia głównego: tvn24