Od Nowego Roku lek na katar czy na przeziębienie bez recepty będzie można kupić tylko w jednym małym opakowaniu. Na większe ilości potrzebna będzie recepta albo... kolejna wizyta w innej aptece.
1 stycznia 2017 roku wchodzi w życie ostatnie z serii ograniczeń dotyczących dostępności leków zawierających pseudoefedrynę, kodeinę czy dekstrometorfan. Te trzy substancje działające leczniczo w przypadku dolegliwości dróg oddechowych, zażyte w większych ilościach mają działanie narkotyczne - szkodliwe dla organizmu i uzależniające.
Na pseudoefedrynie opiera się jeden z najpopularniejszych w Polsce ogólnodostępnych leków przeciw grypie. Kodeinę zawierają leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe. Dekstrometorfen zaś zawierają leki udrażniające układ oddechowy.
Ograniczenia w sprzedaży leków z tymi substancjami obowiązują już dziś. Jedna osoba może kupić tylko jedno opakowanie. Od Nowego Roku to ograniczenie zostanie jednak jeszcze zaostrzone. Dostępne bez recepty opakowania znacznie zmaleją.
Co przewidują nowe przepisy
Zgodnie z wydanym rozporządzeniem, które czeka na wejście w życie, jedno opakowanie leku nie będzie mogło zawierać więcej niż:
- 720 miligramów pseudoefedryny,
- 150 mg kodeiny,
- 360 mg dekstrometorfanu.
I tyle jednorazowo będą mogli kupić klienci aptek. Kto będzie chciał zaopatrzyć się w większe ilości, musi mieć receptę od lekarza. W przeliczeniu sztuki tabletek w opakowaniu oznacza to, że od 1 stycznia bez recepty dostępne będą tylko najmniejsze pudełka z lekami na przeziębienie.
- Popularne leki na katar, kaszel, czy bóle zatok nadal będą dostępne bez recepty w opakowaniach umożliwiających doraźną terapię (np. 6 tabl. 10 tabl., 12 tabl. ). Natomiast duże opakowania leków (np. 24 tabl. i 30 tabl.), będą dostępne jedynie na receptę - poinformował portal TVN24.pl szef biura prasowego Naczelnej Izby Aptekarskiej Tomasz Leleno.
Ministerstwo: pacjentom wystarczą małe opakowania
Czy spowoduje to kolejki do lekarzy po recepty na proste leki na przeziębienie? Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że nie.
"Wskazane dawki są wystarczające, aby terapia była skuteczna i bezpieczna. Proponowana zmiana nie przysporzy żadnych problemów pacjentom, którzy zaopatrują się w te leki, aby leczyć infekcje górnych dróg oddechowych" - dowiadujemy się z komunikatu ministerstwa.
Resort nie ukrywa, że wprowadza ograniczenia, bo duża część sprzedawanych leków na przeziębienie wcale nie służy do leczenia przeziębienia, ale do odzyskiwania z nich substancji narkotycznych.
Szkodliwe "wykorzystanie pozamedyczne"
"Na rynku występuje zjawisko zaopatrywania się w leki, które zawierają pseudoefedrynę, w ilościach hurtowych. Następnie są one pozamedycznie wykorzystywane jako prekursory lub substancje psychoaktywne. Nowelizacja ustawy ma przeciwdziałać temu procederowi" - głosi komunikat Ministerstwa Zdrowia.
Proceder istniał w Polsce od kilku lat. I był przedmiotem nie tylko publikacji w mediach, ale i oficjalnych wystąpień poselskich, jak i interwencji rzecznika praw dziecka.
"Rzecznik Praw Dziecka, zaniepokojony zbyt łatwym dostępem do produktów leczniczych wydawanych bez recepty i zawierających substancje, które mają działanie psychoaktywne oraz uzależniające (..), wystąpił do ministra zdrowia o dokonanie analizy tego problemu i podjęcie działań zaradczych. Dotychczas dziecko mogło nabyć w aptece każdy lek dostępny bez recepty, co prowadziło do wniosku, że nie jest ono wystarczająco chronione przed skutkami, które może wywołać dostęp i zażywanie produktów leczniczych wydawanych bez wskazań lekarza" - czytamy w sprawozdaniu RPD za 2015 rok.
Policja obserwowała nadzwyczajną podaż
Problem leków zawierających pseudoefedrynę, kodeinę i dekstrometorfan polegał nie tylko na zbyt łatwej dostępności ich dla dzieci, które odurzały się nimi, łykając po kilkanaście, kilkadziesiąt tabletek. W niektórych rejonach kraju policja obserwowała nadzwyczajną podaż tych specyfików, jakby wszyscy mieszkańcy długo zmagali się z nieżytami dróg oddechowych i jeszcze kupowali na zapas.
"Jeśli okazuje się, że jedna apteka w Karpaczu może sprzedać rząd 10 tys., 20 tys. opakowań w ciągu dwóch dni, to myślę, że jest to zdecydowanie kwestia dla nadzoru farmaceutycznego" - alarmował w 2013 roku ministra zdrowia poseł Maciej Bolesław Orzechowski.
Apteka, którą wspomniał poseł, ostatecznie została zamknięta przez nadzór farmaceutyczny. Z rozpoznania policji wynika natomiast, że dilerzy narkotyków stosunkowo prostymi metodami laboratoryjnymi przetwarzali takie leki na substancje odurzające. W niektórych rejonach kraju wręcz na przemysłową skalę.
Co drugi uzależniony od pseudoefedryny
Proceder był na tyle powszechny, że w latach 2013-2014 połowa narkomanów trafiających na odwyk w Polsce była uzależniona głównie od pseudoefedryny. Potwierdza to Maria Banaszak z Zespołu Statystyki i Analiz Jakościowych Stowarzyszenia Monar. Dziś uzależnieni od pseudoefedryny wśrod pacjentów Monaru to niespełna 10 procent, ale zdaniem Banaszak wynika to nie tylko z ograniczeń w dostępności leków na przeziębienie, co z rozpowszechnienia się w środowisku narkomanów wieści o kryminalnych sztuczkach stosowanych przez dilerów.
- Żeby wzmocnić działanie pseudoefedryny, mieszali ją z innymi substancjami chemicznymi, które miały tragiczne skutki uboczne dla zażywających. Mówiąc obrazowo, tak wytworzone narkotyki wypalają ludziom centralny układ nerwowy. Do tego stopnia, że nie są w stanie zachować równowagi stojąc albo tracą zdolność płynnego mówienia. I są to zmiany nieodwracalne! - tłumaczy nam Maria Banaszak z Monaru.
Zdaniem terapeutki wprowadzone przez ministerstwo ograniczenia, których ostatnia faza zacznie obowiązywać od 1 stycznia, na pewno utrudnią życie chcącym odurzyć się pierwszy raz w życiu. Od Nowego Roku nie będzie to niemożliwe, ale trudniejsze.
Autor: jp/sk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock