Były doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego pytany w "Tak jest" o niską frekwencję w niedzielnym referendum.
Były prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz przekonywał, że referendum nie było na rękę partiom politycznym, ponieważ jedno z pytań dot. pozbawienia finansowania partii z budżetu państwa.
- Że będzie trudno, że będzie pod górę, to było od początku jasne. Jeśli chce się smokom nastąpić na ogony, to trudno żeby one smarowały tego miodem, który je nadepnie - powiedział.
Jak mówił, dot. to także liderów Platformy Obywatelskiej. Jego zdaniem po przegranych wyborach Bronisław Komorowski nie mógł już liczyć na lojalność polityków tej partii. - Utrupiono to referendum prześmiewczymi reakcjami i złowrogą ciszą, grając właśnie na obniżenie frekwencji - stwierdził Nałęcz.
Prof. Tomasz Nałęcz przekonywał, że decyzja Komorowskiego o zarządzeniu referendum miała dwa aspekty. - Jeden wyborczy i ja go nie bronię - w kampanii wyborczej każdy gotów jest użyć najcięższej artylerii żeby wygrać - powiedział.
Drugim powodem, dla którego ówczesny prezydent zdecydował się zarządzić referendum była "wysoka obawa z powodu zwyrodnienia naszego systemu partyjnego". - W każdej partii nasiliły się tendencje wodzowskie - tłumaczył Nałęcz.
Nałęcz pytany, dlaczego Bronisław Komorowski nie zaangażował się w promowanie referendum, odpowiedział: - To jest jasne, prezydent nie ukrywał swojego stanowiska w tej sprawie, ale prezydent przegrał wybory, prezydentem RP był Andrzej Duda.
- Musimy wyciągać wnioski nawet jeśli popełniamy błędy w sposób uzasadniony - powiedział senator PO Łukasz Abgarowicz.- Wydaje mi się, że my w senacie za szybko to (referendum) poparliśmy. Może mogliśmy to rozciągnąć w czasie. Dzisiaj to wiemy - powiedział. Dodał, że na przyszłość takich błędów nie będą popełniać.
- Przesłanie z tego referendum, nieudanego, katastrofalnego, jest proste: politycy, traktujcie nas poważnie, nas wyborców, nas obywateli. Nie róbcie sobie żartów z poważnych rzeczy jaką na pewno powinno być referendum - powiedział w poniedziałek Aleksander Kwaśniewski.
Nieudane i katastrofalne - tak Aleksander Kwaśniewski komentuje niedzielne referendum
Zdaniem Leszka Millera, szefa SLD odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponosi prezydent Bronisław Komorowski, ale przede wszystkim jego obóz polityczny, PO, premier Kopacz oraz Paweł Kukiz i Ryszard Peru, który całe to przedsięwzięcie wsparł.
Mariusz Błaszczak, przewodniczący klubu parlamentarnego PiS ocenił, że niska frekwencja jest podsumowaniem przez obywateli prezydentury Bronisława Komorowskiego i postawy polityków Platformy Obywatelskiej. - Senatorowie PO zastosowali moralność Kalego. Stwierdzili, że wniosek Bronisława Komorowskiego zawsze jest zasadny, rozpisali referendum, a wniosek Andrzeja Dudy zablokowali - zaznaczył.
"Niska frekwencja podsumowaniem prezydentury Komorowskiego"
Lech Wałęsa ocenił, że można było mądrzej wydać pieniądze przeznaczone na zorganizowanie referendum. - Nie posłuchano mnie i innych. Nawet minister rolnictwa mówił, że lepiej wydać te pieniądze dla rolników - dodał.
Zastępca przewodniczącego PKW Wiesław Kozielewicz powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej tuż po tym, jak PKW przedstawiła wyniki referendum, że to jest pierwszy przypadek w historii polskich głosowań, gdzie jest tak niska frekwencja.
- Ustanowiliśmy niechlubny rekord. Tak niskiej frekwencji w głosowaniu ogólnokrajowym w Polsce nigdy nie było - mówił Kozielewicz.
Przypomniał o frekwencji z 1996 roku z głosowania w referendum zarządzonym przez prezydenta Lecha Wałęsę. - Frekwencja wyniosła ponad 34 proc. Wszyscy alarmowali, że frekwencja jest niska, ale że będzie poniżej 10 proc., tego w najczarniejszych snach nikt nie mógł przewidzieć - dodał Kozielewicz.- Okazało się, że to były najdroższe wybory w historii Polski. Każdy wyborca, który zgłosił się i zagłosował kosztował państwo polskie ponad 30 złotych. Koszt referendum wyniósł 84 mln złotych, a było ponad 2 mln głosujących" - powiedział wiceprzewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. Jak ocenił, "to był jeden z najdroższych sondaży przeprowadzonych w Europie".
PKW przedstawiła oficjalne wyniki referendum
Najniższą frekwencję odnotowano w woj. lubuskim: 6,86 proc. Najwyższą w woj. pomorskim: 8,39 proc.
Frekwencja w pozostałych województwach: dolnośląskie 8,27 proc.; kujawsko-pomorskie 7,02 proc.; lubelskie 7,64 proc.; łódzkie 7,31 proc.; małopolskie 7,68 proc., mazowieckie 8,31 proc.; opolskie 7,95 proc.; podkarpackie 8,36 proc.; podlaskie 6,99 proc.; śląskie 8,13 proc.; świętokrzyskie 7,11 proc.; warmińsko-mazurskie 7,27 proc.; wielkopolskie 7,51 proc., zachodniopomorskie 7,85 proc.
Referendum nie jest wiążące, ponieważ nie wzięła w nim udziału przynajmniej połowa uprawnionych do głosowania.
Szef PKW przekazał, że 78,75 proc. głosujących była za JOW-ami; 94,51 proc. za rozstrzyganiem wątpliwości na korzyść podatnika. 82,63 proc. za zmianą obecnego finansowania partii.
Wyniki głosowania w referendum
Sędzia Hermeliński poinformował, że liczba kart wyjętych z urn wyniosła 2 384 961, w tym liczba kart wyjętych z kopert na karty do głosowania wyniosła 3 734 karty. Liczba kart nieważnych wyniosła 181. Liczba kart ważnych wyniosła 2 384 780.
Szef PKW Wojciech Hermeliński przekazał, że liczba osób uprawnionych wyniosła ponad 30 mln osób. Głosowanie przeprowadzono w 27 788 obwodach głosowania.
Frekwencja wyniosła 7,80 proc.
Rano PKW przekazała cząstkowe dane z 33 okręgów wyborczych, których w sumie jest 51. Wynika z nich, że w niedzielnym referendum wzięło udział co najmniej 7,48 proc.
Według tych cząstkowych danych na pytanie czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu "tak" odpowiedziało 79,88 proc głosujących.Pozytywnej odpowiedzi na pytanie czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa udzieliło 16,44 proc."Tak" na pytanie czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika odpowiedziało 94,22 proc. uczestniczących w referendum.
W niedzielnym referendum, zarządzonym przez prezydenta Bronisława Komorowskiego za zgodą Senatu, Polacy odpowiadali na trzy pytania dotyczące wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, utrzymania dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych i rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika.
W trakcie 16-godzinnego głosowania odnotowano co najmniej 18 incydentów, które w ocenie PKW nie miały żadnego wpływu na przebieg i ważność głosowania. By referendum było wiążące dla władz, musiałaby wziąć w nim udział przynajmniej połowa uprawnionych do głosowania, których było w sumie ponad 30 mln.
Autor: js/ / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24