- Program ochrony zawsze jest objęty tajemnicą. Jest to ochrona na tyle dyskretna, żeby nie wzbudzać zainteresowań osób postronnych - tłumaczył w programie "Tak Jest" w TVN24 Leszek Kardaszyński, były szef Ochrony Świadka Koronnego w Centralnym Biurze Śledczym, odnosząc się do objęcia Mariusza T. policyjną ochroną. - On nigdy nie powinien wrócić do tego społeczeństwa. Nie może być tak, że kwitujemy masowy mord (...) mrugnięciem oka - mówił z kolei Piotr Pytlakowski, dziennikarz "Polityki".
We wtorek komendant główny policji nadinsp. Marek Działoszyński zapowiedział, że w związku z wyjściem na wolność Mariusz T. zostanie objęty policyjną ochroną, "by chronić (jego) zdrowie i życie przed ewentualną zemstą, ale przede wszystkim, by zabezpieczyć społeczeństwo przed możliwymi działaniami przestępczymi z jego strony".
Jak chronić?
O możliwościach ochrony mówił w "Tak Jest" w TVN24 Leszek Kardaszyński, były szef Ochrony Świadka Koronnego w Centralnym Biurze Śledczym.
- Program ochrony zawsze jest objęty tajemnicą i to, jak jest konkretna osoba chroniona wynika z określonej sytuacji i zagrożenia wynikającego dla tej osoby - powiedział.
Wyjaśnił, że w Polsce oprócz świadków koronnych, którzy są chronieni w ramach ustawy, również każdy obywatel ma prawo do ochrony policji. - Regulują to wewnętrzne przepisy i zarządzenia komendanta głównego policji - mówił.
Były szef Ochrony Świadka Koronnego w Centralnym Biurze Śledczym odniósł się również do kosztów takiej ochrony, które - jak mówił - ponosi policja, czyli państwo. - Trudno określić, jaki jest to koszt, bo każdy program jest inny. W zależności od tego, ile osób jest w programie, w jakim miejscu jest uplasowany program i szereg innych okoliczności, które określają koszty takiej ochrony - mówił. Dodał, że w naszym kraju koszty są dostosowane do możliwości finansowych państwa, policji. Zapewnił, że żadna z chronionych osób nie przebywa w "super-hiper" warunkach.
Leszek Kardaszyński wyjaśnił też, że osoba objęta programem ochrony, niezależnie od tego, jaki ma status, musi mieć pewną dozę swobody i swobodnego przemieszczania się, ponieważ nie jest to osoba pozbawiona wolności. - Jest to ochrona na tyle dyskretna, żeby nie wzbudzać zainteresowań osób postronnych - mówił.
Taka osoba ma prawo odmówić ochrony. - Ochrona wynika z zagrożenia. To zagrożenie jest zweryfikowane przez policję, ale ta osoba sama musi zdecydować o tym, czy czuje się zagrożona - powiedział. Dodał, że policja na siłę nie może nikogo chronić.
"25 lat to było mrugnięcie oka"
Według Piotra Pytlakowskiego, który w 1995 roku przeprowadził rozmowę z odsiadującym wyrok Mariuszem T., mężczyzna nie powinien był w ogóle wyjść z więzienia.
- On nie został skazany na 25 lat więzienia. Dla niego wyrok brzmiał: trwała separacja od społeczeństwa. On nigdy nie powinien wrócić do tego społeczeństwa. Nawet nie z powodu zagrożenia jakie może stwarzać, ale ze względu na skalę czynów, które popełnił - tłumaczył swoje stanowisko dziennikarz "Polityki".
- Nie może być tak, że kwitujemy taki masowy mord, dokonany w takich okolicznościach mrugnięciem oka. 25 lat to było mrugnięcie oka. Jedna chwila - stwierdził.
Jego zdaniem amnestia z 1989 r. była błędem, a to co się później wydarzyło jest jej konsekwencją.
Wyszedł na wolność
We wtorek Mariuszowi T. upłynęła kara 25 lat więzienia. Mężczyzna wyszedł na wolność, ale jest możliwe, że znów będzie izolowany. Stanie się tak, jeśli sąd 3 marca na posiedzeniu uzna, że jest osobą niebezpieczną i należy go umieścić w specjalnym ośrodku.
T. został skazany w 1989 r. za zabójstwo czterech chłopców na tle seksualnym na karę śmierci, zamienioną później na 25 lat więzienia.
Autor: jś//kdj/kwoj / Źródło: tvn24