Przeciwnicy przeniesienia smoleńskiego krzyża zapowiadają, że przed Pałacem Prezydenckim będą czuwali "dzień w dzień, noc w noc". Domagają się bowiem pisemnej gwarancji, że na jego miejsce powstanie pomnik bądź inny symbol upamiętniający ofiary katastrofy z 10 kwietnia.
O godzinie 8.30 w pobliżu krzyża znajdowało się ok. 10 osób. Część z nich obecna była też poprzedniego dnia. W ciągu dnia ich liczba powiększała się.
W przeciwieństwie do wtorku, w środę panuje tam spokojna atmosfera. Sporadycznie między stojącymi pod krzyżem osobami a przechodniami dochodzi do słownych utarczek.
Zbierają podpisy pod petycją do prezydenta
Zebrani wokół krzyża nie mają do niego bezpośredniego dostępu - uniemożliwiają to rozstawione w nocy przez policjantów barierki. Z kolei barierki wykorzystywane we wtorek złożone są na chodnikach przy Krakowskim Przedmieściu. Jak powiedziała rzeczniczka Straży Miejskiej Monika Niżniak, barierki zostały w okolicy Pałacu na wypadek, gdyby ponownie gromadził się tu tłum i zaszła konieczność ich użycia. Dodała, że w rejonie Krakowskiego Przedmieścia jest obecnie kilkunastu funkcjonariuszy w dwuosobowych patrolach.
Przeciwnicy przeniesienia smoleńskiego krzyża w najbliższym czasie nie zamierzają odejść sprzed Pałacu. Mówią, że będą koczowali do czasu, gdy nie dostaną pisemnej gwarancji, że na miejscu krucyfiksu powstanie pomnik upamiętniający ofiary katastrofy z 10 kwietnia. Pomóc w tym mają organizowane specjalne dyżury, dzięki którym bez przerwy ktoś będzie pilnował krzyża.
Ponadto, obrońcy krucyfiksu zbierają podpisy pod petycją do prezydenta-elekta Bronisława Komorowskiego, w której apelują o pozostawienie krzyża w obecnym miejscu. Twierdzą, że mają już ok. 10 tysięcy podpisów.
Przedmiot sporu
Krzyż stoi przy Krakowskim Przedmieściu od 15 kwietnia. Ustawili go harcerze, którzy apelowali w ten sposób o upamiętnienie w tym miejscu ofiar smoleńskiej katastrofy. Po wyborach prezydenckich prezydent-elekt Bronisław Komorowski zapowiedział, że krzyż zostanie "we współdziałaniu z władzami kościelnymi przeniesiony w inne, bardziej odpowiednie miejsce", co wywołało dyskusje i spory.
Ostatecznie w wyniku uzgodnień między przedstawicielami Kancelarii Prezydenta, kurii metropolitalnej warszawskiej, Związku Harcerstwa Polskiego, Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej oraz duszpasterstwa akademickiego św. Anny zdecydowano, że krzyż trafi do kościoła. 5 sierpnia uczestnicy akademickiej pielgrzymki mieli ponieść go na Jasną Górę, po czym krzyż miał wrócić kościoła św. Anny.
Wtorkowa próba realizacji tych uzgodnień zakończyła się starciami ze strażą miejską, po czym krzyż pozostawiono w dotychczasowym miejscu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. PAP