Sejmowa komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych opowiedziała się w poniedziałek za projektem obniżającym uposażenie parlamentarzystom. W głosowaniu nie wzięli udziału posłowie PO i Nowoczesnej.
Projekt autorstwa PiS został złożony w Sejmie w połowie kwietnia. W poniedziałek od południa na posiedzeniu sejmowej komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych odbywało się jego pierwsze czytanie.
Na sprawozdawcę komisji wybrano posłankę PiS Halinę Szydełko.
Do projektu ustawy przyjęto dwie poprawki. Jedna z nich, wprowadzona na wniosek Biura Legislacyjnego Sejmu zakłada, że "ustawa wchodzi w życie pierwszego dnia drugiego miesiąca następującego po miesiącu ogłoszenia". Dotychczasowy projekt mówił o tym, że "ustawa wchodzi w życie z pierwszym dniem miesiąca następującego po dniu ogłoszenia"
Lubnauer: powinni zająć się sprawą niepełnosprawnych
- PiS uwielbia tak zwaną politykę zastępczą - komentowała w poniedziałek projekt przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer. Jak tłumaczyła, obóz rządzący "nie miał czasu, żeby zająć się sprawą niepełnosprawnych", a ma "czas, żeby się zająć kwestią uposażeń poselskich, które nie mają znaczenia z punktu widzenia państwa, a jeżeli już to negatywne".
- PiS ma duży problem z tą wpadką wizerunkową, jaką były nagrody [dla ministrów rządu ówczesnej premier Beaty Szydło - przyp. red.] i w różny sposób próbuje ją łatać - oceniła. Jej zdaniem kwestią priorytetową jest zakończenie protestu osób niepełnosprawnych, a nie "zajmowanie się bzdurami".
"Warto obniżyć sekretarzom stanu i ministrom konstytucyjnym"
- To tani populizm. Nic więcej. Kaczyński ucieka od problemów wizerunkowych. Tylko proszę zwrócić uwagę, że bardzo szybko chce procedować ten projekt w Sejmie. Natomiast nic nie słyszymy o zwrocie pieniędzy przez ministrów - komentował Marcin Kierwiński z PO.
Dodał, że "skoro chce się obniżać [uposażenie - przyp. red.] posłom, to też warto obniżyć sekretarzom stanu i ministrom konstytucyjnym, bo na razie pół klubu PiS przeniosło się do rządu, żeby korzystać z pieniędzy budżetowych".
"Licytacja na populizm"
Agnieszka Ścigaj z Kukiz'15 oceniła z kolei, że to "mocno populistyczny" projekt ustawy. Dodała, że nie obniża realnych kosztów państwa. - Zaskakujący jest fakt, że tę ustawę da się bardzo szybko procedować, a ustawy, na które czekają mamy [osób niepełnosprawnych - przyp. red.] są odwlekane - podkreśliła.
W podobnym tonie wypowiedział się Jakub Stefaniak z PSL, mówiąc, że ustawa PiS to "licytacja na populizm". - Za chwilę my zgłosimy poprawkę, żeby uposażenie poselskie wynosiło tyle, co średnia krajowa. I co pan na to, panie prezesie Kaczyński? Będziemy się tak licytować? W końcu dojdziemy do takiego poziomu, że aby zasiadać w parlamencie, trzeba będzie dopłacać - skomentował.
Jak dodał, sam "bardzo chętnie obniżyłby o połowę uposażenie" marszałkowi Sejmu Markowi Kuchcińskiemu. - Nijak się ma jego działanie do bycia marszałkiem - ocenił.
"Europoseł powinien milczeć"
O sprawę obniżenia uposażeń parlamentarzystów pytany był także europoseł PiS Ryszard Czarnecki. - Akurat europoseł na ten temat powinien głośno milczeć, bo nasze pensje nie uległy zmianie. Nasze uposażenia są takie same, wysokie - powiedział.
W obecnym stanie prawnym uposażenie posła i senatora odpowiada wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie przepisów o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat.
Obecnie uposażenie posła i senatora wynosi 10 tysięcy złotych miesięcznie. Dodatkowo dostają oni 2,5 tysiąca złotych diety.
"Projekt ustawy zakłada obniżenie uposażenia posła i senatora o 20 procent, zakładając, że wynagrodzenie będzie wynosiło 80 procent wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie przepisów o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat" - czytamy w uzasadnieniu projektu autorstwa PiS.
13 milionów złotych wpływów
Jednocześnie projekt zakłada, że na niezmienionym poziomie pozostaną środki finansowe na pokrycie kosztów związanych z wydatkami poniesionymi w związku z wykonywaniem mandatu na terenie kraju i będą one wynosić 25 procent wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie przepisów o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat (dieta parlamentarna).
Zgodnie z projektem wpływy budżetu państwa z tytułu zmniejszenia poselskich i senatorskich wynagrodzeń zwiększą się w skali roku o około 13 milionów złotych.
"Projekt ustawy jest związany ze społecznymi oczekiwaniami dotyczącymi wynagrodzeń posłów i senatorów" - podkreślono w uzasadnieniu.
Zapowiedź Kaczyńskiego
Prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował na początku kwietnia, że Komitet Polityczny PiS na jego wniosek ustalił, że w Sejmie zostanie złożony projekt przewidujący obniżenie o 20 procent pensji poselskich i senatorskich. Mają też zostać "wprowadzone nowe limity obniżające" wynagrodzenia dla wójtów, burmistrzów, prezydentów, marszałków i starostów, a także dla ich zastępców.
Kaczyński zapowiedział wówczas, że ministrowie konstytucyjni i sekretarze stanu, którzy są politykami, zdecydowali się na przekazanie swoich nagród na cele społeczne do Caritas.
W grudniu ubiegłego roku w odpowiedzi na interpelację PO w sprawie nagród przyznanych członkom Rady Ministrów wiceszef kancelarii premiera Paweł Szrot przedstawił tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 roku.
Według tabeli nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów - od 65 tysięcy złotych do ponad 80 tysięcy złotych rocznie; 12 ministrów w KPRM od blisko 37 tysięcy do prawie 60 tysięcy złotych rocznie oraz ówczesna premier Beata Szydło (65 100 złotych). Informacja o przyznanych nagrodach wywołała oburzenie opozycji, która wielokrotnie apelowała do rządzących o ich zwrot.
Autor: js//kg / Źródło: PAP, TVN24