Bezwzględne usuwanie policjantów, którzy zaczną politykować i rozpoczęcie pracy nad zdobyciem dodatkowych środków dla policji - zapowiada nowy komendant główny generał Krzysztof Gajewski.
Z nowym szefem 120-tysięcznej formacji spotkaliśmy się pierwszego dnia jego urzędowania. Nie przyjął nas w swoim gabinecie, jego poprzednik generał Marek Działoszyński wciąż się pakował. Choć w centrali policji krążą różne wersje o przyczynach nagłego odejścia Działoszyńskiego, to nikt nie mówi o "pałacowym spisku", w wyniku którego na czele KGP miałby stanąć Gajewski.
Działoszyński z dnia na dzień coraz bardziej konfliktował się z wiceministrem spraw wewnętrznych nadzorującym policję, Grzegorzem Karpińskim. Pól konfliktu było wiele: od żenująco niskiego budżetu policji po rozstrzygnięcia personalne, na które chciał mieć wpływ Karpiński - tak brzmi najczęściej powtarzana wersja.
Przyczyny osobiste
Sam Gajewski odrzuca pytania o przyczynę zmiany, odsyłając do oficjalnych komunikatów MSW. A te zawierają wyłącznie dyplomatyczne stwierdzenia o "przyczynach osobistych", którymi miał się kierować Działoszyński składając raport o przejście na emeryturę. Dodajmy, że odbyło się to w sposób osobliwy. To, że "w poniedziałek" komendant główny złoży raport zapowiedziało trzy dni wcześniej samo ministerstwo.
Podczas naszej rozmowy generał Gajewski spogląda co chwila na telewizor, gdzie trwa relacja z protestu rolników zamierzających blokować stolicę. Komendant podkreśla, że ma świadomość, iż nie będzie miał 100 dni spokoju a nawet jednej doby. Przypomina o zdarzeniach przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej, gdzie do protestujących funkcjonariusze oddali strzały z broni gładkolufowej.
Stali naprzeciwko ojców
- Wiem, jak łatwo jest sformułować hasło, że policja po raz pierwszy użyła broni przeciwko górnikom. Ale dzięki obecnym tam kamerom każdy może się sam przekonać, że dowodzący operacją podjął decyzję o użyciu broni w ostateczności, tylko po to by zapobiec łamaniu prawa – mówi nowy komendant główny.
Dodaje, że wielu komentujących zapomina, iż policyjne kordony złożone były z funkcjonariuszy mieszkających na Śląsku. Co oznacza, że były sytuacje, w których stali naprzeciw własnych ojców, bracia a czasem sąsiadów. Szef policji deklaruje, że nawet w takich okolicznościach policja nie pozwoli na łamanie prawa: - Rolnikom również nie zezwolimy na to.
Gdy policjant chce zostać politykiem
Ale nad policyjnymi działaniami przed JSW unosi się cień polityki. Śląski poseł PiS Jerzy Polaczek ujawnił, że dwóch oficerów biorących udział w tej operacji startowało w wyborach samorządowych z list Platformy Obywatelskiej. W oczywisty sposób Polaczek formułował pytania, czy to nie PO strzelała do górników.
- Nie będę wahał się przed użyciem przepisu dającego przełożonemu prawo do wydalenie funkcjonariusza "ze względu na ważny interes służby". Choć mam świadomość, że nie będzie łatwo bronić takiej decyzji przed sądem. Tu warto zastanowić się nad nowelizacją ustawy o policji, by zapobiec takim sytuacjom w przyszłości - mówi Gajewski.
Konstytucja a ustawa
Problem polega na tym, że choć ustawa o policji nakazuje funkcjonariuszom apolityczność, to aktem wyższej rangi jest konstytucja. - Nikomu nie można odebrać gwarantowanego ustawą zasadniczą prawa do wzięcia udziału w wyborach. Moment objęcia mandatu radnego, posła czy senatora, powinien wiązać się jednak ze zwolnieniem. Kapitałem policji jest wysokie zaufanie społeczne i nie pozwolę, by zostało roztrwonione poprzez uwikłanie nas w bieżącą politykę – mówi generał.
Jaki jest plan komendanta głównego, aby tej sytuacji nie popsuć? On sam woli mówić o wyzwaniach. Pierwsze z nich niemal nie istnieje w świadomości Polaków a oznacza prawdziwą rewolucję. Chodzi o zmianę kodeksu postępowania karnego, która wejdzie w życie już na początku lipca. Dziś spośród wszystkich osób, wobec których policja i prokuratura wniesie zarzuty i sformułuje akt oskarżenia, uniewinnianych jest niespełna 2 procent. Według prawnych autorytetów, po wejściu w życie zmian w kodeksie, liczba uniewinnień wzrośnie do 40 procent.
Będą szkolenia
- Musimy przygotować policjantów do tego. Teraz ostateczny efekt śledztwa jeszcze w większym stopniu będzie zależał od jakości pracy policjanta, który pierwszy pojawi się na miejscu przestępstwa. Prowadzimy szkolenia, opracowane są specjalne podręczniki - wyjaśnia komendant.
Szkolenia jednak dopiero się rozpoczęły i na poznanie nowej procedury karnej funkcjonariusze będą mieć... dwa dni. Tylko w stolicy czeka na nie dwa tysiące policyjnych dochodzeniowców, w całym kraju 20 tysięcy. Wykłady prowadzą prokuratorzy - ale oni również są wyłącznie teoretykami nowej procedury karnej. Wzrost uniewinnień, o którym mówią autorytety prawne, oznacza, że więcej przestępców będzie na ulicach, co może znacząco pogorszyć skuteczność policji, w konsekwencji jej wizerunek.
Statystyki wypadków
Jako drugi swój priorytet Gajewski przedstawia poprawę stanu bezpieczeństwa na drogach. Tu statystyki są bezlitosne: choć spada liczba zabitych, to w wypadkach ginie najwięcej Polaków w Europie.
- Zabójstw w Polsce jest mniej niż 600 rocznie a na drogach ginie 3200 osób. Musimy to ograniczyć, tak poprzez funkcję represyjną, jak i programy edukacyjne - mówi komendant główny. Uważa, że ograniczenie o 15 -20 procent będzie już sukcesem.
Bez prawa jazdy
Tymczasem gen. Gajewski sam nie ma prawa jazdy. Mimo że przez ostatnie trzy lata nadzorował pion ruchu drogowego.
- Skończyłem kurs na prawo jazdy, zdałem egzamin jeszcze w szkole podoficerskiej w Pile. Ale nigdy nie odebrałem samego dokumentu. Mogę dodać, że nadzorowałem również pracę przewodników psów, lotników policyjnych, nie mając odpowiednich uprawnień. Problemy ruchu drogowego rozumiem i podkreślam, że staną się one jednym z priorytetów - mówi.
Nie odebrał dokumentu, bo jak twierdzi, gdy zaczynał służbę "i tak na cały komisariat był jeden radiowóz", a on sam wolał mieć stały kontakt z ludźmi, na ulicach. Nigdy też nie lubił samochodów.
Dramatyczny stan floty
Ironia losu polega na tym, że problemów związanych z autami nie ominie do końca swojej służby. Chodzi o dramatyczny stan floty policyjnych radiowozów. Kolega Gajewskiego - pułkownik Arkadiusz Letkiewicz, dbający o policyjne finanse - został odwołany dwa lata temu za krytykę polityki MSW. Argumentował, że tylko na to, by stan policyjnej floty nie pogarszał się, rocznie potrzeba około 150 mln zł. Tymczasem od siedmiu lat te sumy sięgają 20-30 milionów. Jeśli wyliczenia Letkiewicza były poprawne, to tylko na radiowozy już należy przeznaczyć około miliarda zł.
- Jestem realistą i wiem, że czas na kształtowanie budżetu jest między lipcem i październikiem. Mogę powiedzieć, że jestem po wstępnych rozmowach z MSW, chcemy niedługo przedstawić nowy plan modernizacji policji. Dziś w trwającym programie standaryzacji jednostek skupiamy się na budowie, remontach siedzib. W przyszłym roku musimy także zadbać o radiowozy - ostatnie duże zakupy miały miejsce w 2007 i 2008 roku - przyznaje Gajewski i dodaje, że poważne problemy dotyczą również lotnictwa policyjnego, konieczności zakupu nowych helikopterów.
Resortowe dziecko
Komendant służbę w Milicji Obywatelskiej rozpoczął w 1983 rok. Trwał jeszcze stan wojenny. Zrobił to w Gdańsku, kolebce "Solidarności".
- Mój ojciec i brat służyli w MO. Ja sam wcześniej spędziłem dwa lata w wojsku, kolejne trzy przepracowałem w gdańskiej elektrociepłowni - mówi Gajewski i otwarcie dodaje: - Założyłem mundur, bo byłem niejako rodzinnie na to skazany. Ale ważny był też element finansowy.
Powtarza, że nie wstydzi się służby w MO. - Zajmowałem się łapaniem złodziei, pracując na komisariacie w Gdańsku Wrzeszczu. Przez te wszystkie lata byłem na ulicy, wśród ludzi, z daleka od polityki. Na własnych rękach wynosiłem ofiary z wypadku autokaru pod Gdańskiem, w którym zginęły 32 osoby a 43 zostały ranne. Później jako jeden z pierwszych byłem na miejscu wybuchu w gdańskim wieżowcu, gdzie śmierć poniosło 22 mieszkańców. Taką samą pracę wykonywałem jako milicjant, a później jako policjant.
Awans i nominacja
- Awans na komendanta wojewódzkiego wręczał mi wicepremier i minister spraw wewnętrznych Ludwik Dorn a nominację generalską odbierałem z rąk śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale kontrasygnował ją premier Donald Tusk. Apolityczność, o której rozmawialiśmy, mnie również dotyczy - zapewnia.
To jednak polityka zdecydowała o tym, że z pierwszego zastępcy stał się komendantem głównym policji. Samego Gajewskiego czeka także rychła cezura wyborów parlamentarnych - dotychczas żadnemu komendantowi głównemu nie udało się ich przetrwać, nawet jeśli zwyciężał ten sam obóz polityczny.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl